Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Adopcje

Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk....

Reply
 
Thread Tools Display Modes
Old 11-05-2014, 22:28   #1
emka
Junior Member
 
Join Date: May 2014
Posts: 30
Default

Czytam Wasze wpisy, obserwuje naszego psa, przeczytałem też ten blog i razem doszliśmy do wniosku że jednak musimy podejść do tego bardziej racjonalnie i emocje odsunąć na bok. Może to był zły moment, ewidentnie brak wiedzy przed doborem rasy, nie odrobiliśmy lekcji i zdecydowanie wina leży po naszej stronie. Szukaliśmy kompana, przyjaciela a nie zaborczego tyrana dla którego torba z resztkami śmierdzącej ryby jest ważniejsza niż my. Chciałbym móc wyjść normalnie z domu, nie sprzątać dwa razy dziennie i co chwila zaskakiwać się pomysłowością psa.

Jak wspominałem jesteśmy młodą parą na początku drogi życiowej. Marta jeszcze studiuje i nie mamy szansy na domek na wsi. Do pracy też trzeba chodzić, a nie mamy gdzie psa zostawiać. Przez niego musimy żyć osobno. Mieliśmy problem z wynajęciem mieszkania dla takiego psa, a z poprzedniego jak wspominaliśmy nas wyrzucono właśnie przez Astro. Wielu znajomych się od nas odwróciło, na spacery muszę chodzić daleko gdzie nikogo nie ma bo nie puszcze psa, ludzie się go boja a jak dostaje głupawki to mnie olewa. Mieliśmy raz sytuacje jak przypadkowo spotkaliśmy inną parę z psem i Astro skoczył za uszy ciągnąć ich psa, poszczekując na wszystkich, facet chciał mnie pobić bo jego zdaniem jestem nie odpowiedzialny a kobieta po Garde (policja w Irlandii) zadzwoniła. W parkach dla psów to ludzie oskarżali nas o brak wychowania i zabierali swoje psy, a przecież wilczaki tak sie bawią. Śmialiśmy się wtedy że to brzydkie kaczątko bo nigdzie nie pasuje.

Udało nam sie kupic małe mieszkanko bo inaczej bym z psem na bruku wylądował i próbuje je remontować ale z Astro to nie ma sensu, dewastuje wszystko. On nas emocjonalnie i finansowo rujnuje. Jestem tu z nim sam, poświęcam mu znaczna część swojego czasu, jedyne chwile kiedy jestem bez niego to jak biegam z lista zakupów po sklepie. W mieszkaniu wieczny bajzel. Czasem boje się że zrobię mu krzywdę, staram się wtedy na spokojnie do niego mówić, proszę go żeby się uspokoił, że to dla jego dobra, że my już jesteśmy na skraju załamania. Astro tylko kłapnie mnie w rękę i robi swoje. Najgorsze w tym wszystkim jest to że Wilczki są takie przez całe życie to dodatkowo frustruje. Jak bym wiedział że on wydorośleje i zmądrzej za rok dwa, że się ułoży to jeszcze byśmy jakoś przetrwali ale 15 lat z takim dzikiem przeraża.

Wiele już poświęciliśmy ale ja nie chce podporządkować swojego życia psu. Pies miał być uzupełnieniem, wiernym przyjacielem, hobby a nie celem który zdominował nam życie. Wszystko się kręci wokół niego a on jest taki niewdzięczny.
Ta słodka mordka chyba nie jest tego warta, chcemy odzyskać normalne życie.

Naprawdę wielki szacunek dla ludzi którzy przetrwali ale my nie damy rady, naprawdę się staramy ale to mnie przerasta.

Najlepiej jak by udało się znaleźć kogoś kto będzie traktował go indywidualnie, nie chcemy go oddawać do hodowli, czy schroniska, on potrzebuje uczucia.
Astro jest normalnym, zdrowym, silnym, szczęśliwym, towarzyskim, mega ciekawskim psem.
emka jest offline   Reply With Quote
Old 11-05-2014, 23:24   #2
maillevin
Junior Member
 
maillevin's Avatar
 
Join Date: Aug 2006
Posts: 156
Default

Zrobicie jak uważacie, rozumiem Waszą frustrację i wiem co czujecie, ale z jednym nie mogę się zgodzić:

Quote:
Originally Posted by emka View Post
Najgorsze w tym wszystkim jest to że Wilczki są takie przez całe życie to dodatkowo frustruje. Jak bym wiedział że on wydorośleje i zmądrzej za rok dwa, że się ułoży to jeszcze byśmy jakoś przetrwali ale 15 lat z takim dzikiem przeraża.
No więc nie są takie przez całe życie. Też trudno mi było w to uwierzyć i wielokrotnie myślałam o szukaniu mu innego, lepszego domu, jednak hodowczyni cierpliwie powtarzała, że to się zmieni i... zmieniło się. Po burzy hormonów, przez którą nie mogłam w nocy spać bo pies próbował mi w środku nocy oknem wyjść i latał od okna do drzwi jak szalony, nie ma już nawet śladu. Kiedyś pójście w gości wiązało się z psem na smyczy bo inaczej biegał, psuł - jak małe, niewychowane dziecko. Dziś odpinam smycz i wiem, że nic się nie stanie, a jeśli zacznie się dziać to wystarczy słowo i pies odpuszcza.
Mój trzyletni wilczak jest spokojny, w miarę opanowany (czasem nawet za bardzo i czasem przydałoby się żeby był narwany i reagował a nie czekał na moją reakcję), poznał swoje granice i wie na co z kim może sobie pozwolić. Jeśli nie odwołuje się od innych psów to myślę, że to w głównej mierze moja wina bo nie przyłożyłam się za bardzo do tej nauki, jeśli reaguje agresywnie będąc na smyczy to też bywa to moją winą (za mocno spięta smycz itp.), albo drugiego psa, który pierwszy swoją postawą sprowokował. Nie ma już śladu po psie, który biegł za każdym człowiekiem. Czasem ja się bardziej stresuje jak pies jest luzem a jakiś biegacz sunie prosto na niego zamiast rozważnie zwolnić i iść. Ja dostaje zawału a pies... popatrzy i wraca do wąchania kawałka trawnika.

Co do znajomych, to jak ktoś nie toleruje mojego psa to niech spada Moja koleżanka została raz złapana zębami, w sytuacji kiedy pojawił się znienawidzony pies sąsiadów, psy do siebie skoczyły a ona była najbliżej - przekierowanie agresji. Ona nadal wielbi mojego psa i nie boi się z nim zostać sama. Nie raz ktoś oberwał podczas powitania pyskiem w twarz, albo został dokładnie obśliniony wętkniętym w oko jęzorem. Pies potrafił też latać z nowo kupionym i nieopatrznie zostawionym przez gościa telefonem w pysku, no i co z tego? Mój pies to kawałek mnie i jeśli kłaki w kawie moich gości nie stanowią powodu do żartów to po prostu więcej gośćmi nie będą
Latem bez problemów wychodzimy do ogródków przy pubach, pies leży, kelnerki nad nim przechodzą, nie dzieje się nic, a dodam że mój pies nie jest jakoś super zsocjalizowany, wyszkolony czy absolutnie przewidywalny
maillevin jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 06:24   #3
Piter
Junior Member
 
Piter's Avatar
 
Join Date: Jan 2012
Location: Widuchowa
Posts: 260
Send a message via Yahoo to Piter
Default

Quote:
Originally Posted by maillevin View Post
Co do znajomych, to jak ktoś nie toleruje mojego psa to niech spada Moja koleżanka została raz złapana zębami, w sytuacji kiedy pojawił się znienawidzony pies sąsiadów, psy do siebie skoczyły a ona była najbliżej - przekierowanie agresji. Ona nadal wielbi mojego psa i nie boi się z nim zostać sama. Nie raz ktoś oberwał podczas powitania pyskiem w twarz, albo został dokładnie obśliniony wętkniętym w oko jęzorem. Pies potrafił też latać z nowo kupionym i nieopatrznie zostawionym przez gościa telefonem w pysku, no i co z tego? Mój pies to kawałek mnie i jeśli kłaki w kawie moich gości nie stanowią powodu do żartów to po prostu więcej gośćmi nie będą
Latem bez problemów wychodzimy do ogródków przy pubach, pies leży, kelnerki nad nim przechodzą, nie dzieje się nic, a dodam że mój pies nie jest jakoś super zsocjalizowany, wyszkolony czy absolutnie przewidywalny
zgadzam się
i święta racja . Amen .
siekiera dalej w bagażniku
pozostaje mi więcej pracy .....nad sobą i nerwami swymi . oj szkoła szkoła dla właściciela .
Piter jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 08:31   #4
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Quote:
Originally Posted by emka View Post
Szukaliśmy kompana, przyjaciela a nie zaborczego tyrana dla którego torba z resztkami śmierdzącej ryby jest ważniejsza niż my.
Dobre podsumowanie. Faktycznie, tak to rzeczywiście może wyglądać na początku drogi z wilczakiem, ale... tak nie jest, to jest po prostu silniejsze od niego. Czasem z czasem przestaje być, a czasem nie.

Cóż. Decyzji nikt za Was nie podejmie. A jest ciężka. Osobiście nie zamierzam Was namawiać ani w tę, ani "wewtę". Po tym co już przeczytaliście, wiecie, że życie nawet z takim wilczakiem, jak Wasz, jest możliwe, ale też wiecie, jakim kosztem.
Prawdą jest, że emocje (złe) przeszkadzają w pracy z wilczakiem, a Wy z tego co widzę, jesteście już na skraju wyczerpania nerwowego. A efekty pracy, nawet jeśli zacznie się od razu, nie przyjdą z dnia na dzień i nie od razu będą "powalające".
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 10:15   #5
maillevin
Junior Member
 
maillevin's Avatar
 
Join Date: Aug 2006
Posts: 156
Default

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Dobre podsumowanie. Faktycznie, tak to rzeczywiście może wyglądać na początku drogi z wilczakiem, ale... tak nie jest, to jest po prostu silniejsze od niego. Czasem z czasem przestaje być, a czasem nie.
Po prostu z czasem pies uczy się, że w biegu też da się jeść i leci z padliną za człowiekiem
maillevin jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 10:43   #6
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

Maillevin, Grin - Podpisuję się pod tym.
Nawet napisałam elaboracik podsumowujący, ale zrezygnowałam... Pracuję nadal nad sobą... "Oaza spokoju" i takie tam pierdoły...
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 11:00   #7
maillevin
Junior Member
 
maillevin's Avatar
 
Join Date: Aug 2006
Posts: 156
Default

Quote:
Originally Posted by Bura View Post
Maillevin, Grin - Podpisuję się pod tym.
Nawet napisałam elaboracik podsumowujący, ale zrezygnowałam... Pracuję nadal nad sobą... "Oaza spokoju" i takie tam pierdoły...
Jeżeli uważają, że nie dadzą rady to lepiej niech poszukają nowego domu, bez sensu jest sytuacja w której będą codziennie mieć nadzieję, że pies zniknie bo nikt nie będzie szczęśliwy.

Ja po swoim psie musiałam zrobić generalny remont pokoju w którym zostawał (włącznie z sufitem - nie wiem jakim cudem), też jestem (chyba) młoda i mieszkam z nim sama. Tak więc da się, ale mi nie przeszkadza że pies wieczorem nie zostanie sam - zadałam sobie pytanie czy ważniejszy jest dla mnie codzienny kontakt z psem, czy sporadyczne wypady gdzieś tam, które mogę policzyć na palcach jednej ręki i na które jeśli już tak bardzo będę chciała wyjść mogę podrzucić komuś psa albo zatrudnić psią nianię. Tak więc te wszystkie argumenty średnio do mnie trafiają, ale ja jestem uparta
Poza tym znam masę ludzi z tym samym problemem i to nie są wilczaki, nawet buldożki francuskie miewają lęk separacyjny, nagminne jest to też wyżłów czy labradorów.
maillevin jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 11:29   #8
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Quote:
Originally Posted by maillevin View Post
Tak więc te wszystkie argumenty średnio do mnie trafiają, ale ja jestem uparta
Tak, trzeba brać poprawkę na "dany przypadek"; w sensie i psa i właścicieli. Ludzie mają różną odporność psychiczną. To co dla jednego jest do przejścia, dla innego nie.

Jejku, ten temat powinien być lekturą obowiązkową dla wszelkich przyszłych właścicieli wilczaków, zwłaszcza tych twierdzących, że "wilczak to tylko pies".
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 22:54   #9
Predator
Junior Member
 
Predator's Avatar
 
Join Date: Jul 2011
Posts: 166
Default

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Jejku, ten temat powinien być lekturą obowiązkową dla wszelkich przyszłych właścicieli wilczaków, zwłaszcza tych twierdzących, że "wilczak to tylko pies".
Grin no przecież batmanem nie jest choć zdolności lotne podobne według mnie problem bierze się z czego innego i nie tyczy się tylko wilczaków a wszelkich psów - trochę się naoglądałem i nagadałem na wybiegach - jak widzę WIĘKSZOŚĆ chciałaby stosować TYLKO pozytywne metody bo to przecież takie ludzkie...ech te debilne metody bezstresowe. Dla mnie z tego biorą się tylko problemy. Metody każdego rodzaju są dobre ale trzeba dostosowywać je do sytuacji. Lupi już trochę ma i jest naprawdę ułożonym psem. Nie obyło się bez krwi głównie mojej ale gówniarzowi wybryków nie odpuszczałem (co nie oznacza że go prałem jak psychol - nie robiłem tego bo wiedziałem że i tak nie zrozumie) - natomiast ostre gleby leciały za różne hardcorowe rzeczy których moje cudo się w swoim krótkim życiu dopuściło. Efekty są świetne - fajny odważny pies kochający ludzi i generalnie BARDZO posłuszny. Jedyny problem który pozostał to zostawanie - tutaj niestety mimo całkowicie bezproblemowego wejścia na komendę do jego domku to i tak po moim wyjściu występuje sekwencja - wycie, praca, odpoczynek... i tu REALNIE nie bardzo wierze aby komuś udało się wypracować cisze powyżej 3 godzin u samotnego wilczaka... mój na szczęście nie musi więcej zostawać a jak są jakieś dłuższe wyjścia to po prostu mam świetną opiekunkę i tam idzie... dla niego to super sprawa bo chłopak ma dodatkową socjalizację a i dużo przyjemności - lata sobie większość czasu wśród psów na psim wybiegu.

Reasumując (bo post chaotyczny za co z góry przepraszam ) można myśleć ,że wilczak to tylko pies - bo nim jest niemniej jednak warto też się zaprzeć i WALCZYĆ z problemami które się pojawiają (a jest ich dużo) a nie się poddawać. Bo trzeba sobie jasno odpowiedzieć na pytanie - jak wilk ma szanować owcę? i nie pisze tego w kontekście oceny konkretnej osoby bo w tym temacie nawet wszystkich postów nie przeczytałem a jedynie aby uzmysłowić co niektórym że do silnych psów trzeba być BEZWZGLĘDNIE KONSEKWENTNYM - bez tego ani rusz - bo inaczej wilk nas przemieli i wypluje. Tyle dla oczekujących wdzięczności od stworzenia które ma "wdzięczność" tylko dla silnych.

ps. gadać z psem to ja też gadam (a co mi tam ) ale KOMENDY egzekwuje BEZWZGLĘDNIE

Pozdrawiam
__________________
Never Surrender
Predator jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 16:38   #10
makota
Member
 
makota's Avatar
 
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
Default

Quote:
Originally Posted by emka View Post
Pies miał być uzupełnieniem, wiernym przyjacielem, hobby a nie celem który zdominował nam życie. Wszystko się kręci wokół niego a on jest taki niewdzięczny.
Ta słodka mordka chyba nie jest tego warta, chcemy odzyskać normalne życie.

Naprawdę wielki szacunek dla ludzi którzy przetrwali ale my nie damy rady, naprawdę się staramy ale to mnie przerasta.
Z tego jasno wynika, że po prostu wybraliście złą rasę, nieodpowiednią dla Was. Bo wilczaki owszem - są BARDZO specyficzne. Przemeblowują zycie, wywracają je do góry nogami. Każdy wilczak przysparza właścicielom problemów, zwykle o wiele poważniejszych niż nazwijmy to - "normalne" psy.
Ale wilczak, z ktorym świadomie pracuje się od szczenięcia, mimo wszelkich trudów i ilości pracy jaką trzeba w niego włożyć - MOŻE być przyjacielem, uzupełnieniem i powodem do radości.
Pewnie, że nie za darmo... życie z wilczakiem to ciąg kompromisów, na jakie trzeba pójść, zwykle trzeba sporo zmienić w swoim życiu... ale to też nie jest tak, że każdy z nas jest męczennikiem dla własnego wilczaka.
Jak trafi swój na swego to mimo trudności tych psów - żyje się z nimi wspaniale.

Nie chcę oceniać Waszej decyzji - rozumiem, że w pewnych sytuacjach znalezienie nowego domu dla psa jest o wiele lepszym rozwiązaniem, niż męczenie na siłę i siebie i psa do końca jego życia. To Wasza decyzja i jaka by nie była - życzę, aby skończyło się to jak najlepiej i dla Was i dla psa.

A ten wątek trafia na moją listę "ostrzegawczą", bo bardzo dobrze pokazuje to, co zwykle staram się przekazać potencjalnym chętnym na "takiego pięknego wilka". Zwykle nikt mi nie wierzy, myśli że przesadzam, demonizuję... a tu przykład wzięty z życia.
__________________
CRESIL II z Peronówki - wd
Całe stadko: 2011 2012 2013
makota jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 17:15   #11
Piter
Junior Member
 
Piter's Avatar
 
Join Date: Jan 2012
Location: Widuchowa
Posts: 260
Send a message via Yahoo to Piter
Default

Quote:
Originally Posted by makota View Post
............... Jak trafi swój na swego to mimo trudności tych psów .............................. .
hahaha.....
krnąbrny i uparty jak ja ..To dopiero jest mieszanka

w tej całej histori zastanawia mnie jedno i nie do końca chce mi się wierzyć w winę ...niechęć i obojetność hodowczyni
?!
cały ten dramat jest zabardzo "ubarwiony" w jedna stronę .
ale to zapewne juz byłby inny wątek .
Ja złego słowa nie powiem . koniec kropka basta.
Piter jest offline   Reply With Quote
Old 15-05-2014, 20:31   #12
Mistrali
Junior Member
 
Mistrali's Avatar
 
Join Date: Jan 2011
Location: Chorzów
Posts: 285
Default

Ja przez dłuższy czas myślałam, że wilczak sprawia większe trudności od haszczaka, ale żyjąc z nimi oboma pod jednym dachem, nie jestem już tego taka pewna Po prostu inne są problemy. Lęku separacyjnego nie ma żadny, szarpać jeśli chcą potrafią niemal równo, tylko każdy ma inną technikę. Baldur niszczył w domu jako szczeniak ale na szczęście mu przeszło. Jak chodzi o wspólne życie to Baldur jest właściwie mniej problemowy Bez problemu daje się czesać, kompać, opatrywać ewentualne rany, świetnie dogaduje się z kotami i nie zdarza mu się nas ignorować. Tamlin nie cierpi żadnych zabiegów wokół siebie a kąpiel to droga przez mękę, koty traktuje raczej po macoszemu i często ma totalną olewkę lub strzela notorycznego focha Baldur zauważyłam szybciej się również uczy, Tamlin oczywiście potrafi ale kiedy mu się zechce, a zazwyczaj jest odwrotnie. Z Tamlinem nie ma natomiast problemu jeśli chodzi o inne psy, obojętnie samce czy suczki, no i uwielbia wszystkich ludzi świata Baldur nie akceptuje samców a wobec ludzi na spacerach jest nieufny i olewczy.
W sumie więc ciężko powiedzieć, z którym mam ''gorzej''
__________________
''FLECTERE SI NEQUEO SUPEROS, ACHERONTA MOVEBO''
Mistrali jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 18:44   #13
netah
ngi dhla
 
netah's Avatar
 
Join Date: Aug 2011
Location: małaPolska
Posts: 321
Default

Quote:
Originally Posted by emka View Post
Szukaliśmy kompana, przyjaciela a nie zaborczego tyrana dla którego torba z resztkami śmierdzącej ryby jest ważniejsza niż my. Chciałbym móc wyjść normalnie z domu, nie sprzątać dwa razy dziennie i co chwila zaskakiwać się pomysłowością psa.

Wielu znajomych się od nas odwróciło, na spacery muszę chodzić daleko gdzie nikogo nie ma bo nie puszcze psa, ludzie się go boja a jak dostaje głupawki to mnie olewa. Mieliśmy raz sytuacje jak przypadkowo spotkaliśmy inną parę z psem i Astro skoczył za uszy ciągnąć ich psa, poszczekując na wszystkich, facet chciał mnie pobić bo jego zdaniem jestem nie odpowiedzialny a kobieta po Garde (policja w Irlandii) zadzwoniła.

Najgorsze w tym wszystkim jest to że Wilczki są takie przez całe życie to dodatkowo frustruje. Jak bym wiedział że on wydorośleje i zmądrzej za rok dwa, że się ułoży to jeszcze byśmy jakoś przetrwali ale 15 lat z takim dzikiem przeraża.

Wiele już poświęciliśmy ale ja nie chce podporządkować swojego życia psu. Pies miał być uzupełnieniem, wiernym przyjacielem, hobby a nie celem który zdominował nam życie. Wszystko się kręci wokół niego a on jest taki niewdzięczny.
Kiedyś jak mieliśmy jeszcze szczeniaka, ktoś nam powiedział żebyśmy się cieszyli tymi chwilami, bo nadejdą gorsze czasy. Wtedy tego nie rozumieliśmy ale musieliśmy zmierzyć się z dorastaniem naszego wilczaka i teraz już wiemy co nam chciano przez to powiedzieć.

Beryl końcem maja kończy 3 lata ale już od jakiegoś pół roku widać było "poprawę" o ile można to tak nazwać. Mniej więcej tyle walki czeka Was jeszcze o ile się na nią zdecydujecie. Mniej więcej wtedy widać będzie efekty pracy jaką się w psa włożyło. My to widzimy, i choć nigdy przez myśl nam nie przeszło, żeby go oddawać, to wielokroć przyprawiał nas o szewską pasję, rozpacz i rezygnację.

Na dzisiaj chodzę z nim bez smyczy ale to jest ogrom pracy, bycia mega konsekwentnym nie tylko wobec niego, ale przede wszystkim wobec siebie.

On zmądrzeje i wydorośleje ale zawsze to wy będziecie musieli trochę pod niego układać swoje życie. On nie zna pojęcia bycia "niewdzięcznym" zawsze będzie robił swoje do granic jakie mu wytyczycie - a wszelkie granice trzeba wytyczyć z siłą z jaką on uparcie będzie chciał je łamać, a nawet trochę mocniej.

Ile mu dacie - tyle on wam odda. Pytanie czy macie jeszcze siłę na rok / 2 lata walki.
__________________
Surman suuhun
netah jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 19:48   #14
makota
Member
 
makota's Avatar
 
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
Default

Quote:
Originally Posted by emka View Post
BTW, takie pytanie na boku:
Pewien znajomy mi mówił że husky i labrador mają tak samo, czy to prawda?
Bo jak ja staram sie komuś wytłumaczyć że z Wilczakmi jest nieco trudniej to patrza sie na mnie jak bym na siłę szukał usprawiedliwienia dla siebie.

Ludzie nie zrozumieją, nawet nie ma na to co liczyć. Ja sama na wilczaka czekałam 10 lat. Przez cały ten czas z mniejszą lub większą intensywnością dowiadywałam się nowych rzeczy o rasie (głównie właśnie stąd). W pewnym momencie, jeszcze przed wzięciem wilczaka zaczęłam być aktywna na forum, więc czytałam jeszcze więcej niż wcześniej.... no ale do czego zmierzam - przez cały ten czas uważałam wilczaka za wyzwanie, za niezwykle trudnego psa... ALE jednocześnie dziwiłam się jak ktoś może się cieszyć z tego, że pies nie kradnie przy nim mięsa? Jak ktoś może się cieszyć z tego, że pies przyszedł na zawołanie? Myślałam sobie - phi, błahostka... każdy mój pies tak robi (nie kradnie, przychodzi na zawołanie itp.), a przecież żadnego nie wychowywałam od szczeniaka (mam 3 znajdki).
I co się okazało?
Okazało się, że wilczaki uczą pokory... dopiero kiedy zaczęłam żyć z wilczakiem zrozumiałam dlaczego inni cieszyli się z takich błahostek, jakie przed chwilą opisałam. Mimo wielu lat interesowania się rasą - nie byłam w stanie wyobrazić sobie czym jest życie z wilczakiem, nie rozumiałam jak uparte potrafią być te bestie i jak trudne może się okazać nauczenie ich najprostszych rzeczy, które u innych psów osiąga się w tydzień...

Więc jak mają to zrozumieć właściciele labradorów, czy ONków? Oni tego nie zrozumieją... ludziom nie mieści się w głowie, że pies może sprawiać AŻ TYLE problemów.
Dlatego większość ludzi na opowieści o wyczynach wilczaków robi minę niedowierzania, albo puka się w głowę. Ewentualnie ma opowiadającego za snoba, który przechwala się własnym psem...


A co do tej torby i staruszki na światłach... cóż... życie z wilczakiem to taka gra - wieczna gra na spostrzegawczość. Kto pierwszy zauważy - Ty, czy wilczak? Kto pierwszy przejrzy otoczenie w poszukiwaniu potencjalnych durnych pomysłów - ty, czy wilczak? Kto pierwszy zorientuje się, że zza horyzontu wyłania się pies - Ty, czy wilczak?
Można tak wymieniać bez końca... trzeba mieć refleks, trzeba myśleć jak wilczak...
__________________
CRESIL II z Peronówki - wd
Całe stadko: 2011 2012 2013

Last edited by makota; 12-05-2014 at 19:51.
makota jest offline   Reply With Quote
Old 12-05-2014, 20:39   #15
Gregor
Junior Member
 
Gregor's Avatar
 
Join Date: Aug 2011
Location: Kraków
Posts: 159
Send Message via Gadu Gadu to Gregor
Default

Właśnie tak!
__________________
Zack. My name is Zack.
Gregor jest offline   Reply With Quote
Reply


Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 04:42.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org