Quote:
Originally Posted by Faolan
rozróżniam korektę, która jest informacją dla psa i ewentualnie naprowadzeniem na odpowiednią drogę (dosłownie i w przenośni), i "korektę", która jest połączona z mocnym bodźcem negatywnym, mającym zwierzaka dodatkowo zniechęcić do powtarzania danego zachowania. W przypadku tej drugiej biorę słowo "korekta" w cudzysłów, bo je uważam za eufemizm, a nierzadko wręcz obłudę. Przykładem takiej "korekty" jest metoda nauki chodzenia przy nodze, której facet mnie uczył, gdy szkoliłam Karata 12 lat temu - ostre szarpnięcie łańcuszkiem zaciskowym. (A to akurat można było załatwić tylko łańcuszkiem, bo chodziło nie tylko o szarpnięcie, ale i ostry dźwięk, który się przy tym rozlegał).
|
Zwał, jak zwał, myślisz że dla psa ma znaczenie czy to się nazywa korekta, awersją czy szarpnięciem? Siła jest taka sama. I to ta minimalna do delikatnego naprowadzenia i ta duża, kiedy mocno szarpiesz psa wyrywającego się do innego np. przez ulicę albo kiedy uczyłaś Karata. To my-ludzie, wymyślamy różne nazwy, usprawiedliwiając własne wybory.
Quote:
Natomiast co do reszty, to mam wrażenie, że trochę tendencyjnie sprawę przedstawiasz, aby dojść do odpowiednio mocnych wniosków.
|
Pozwól, że uproszczę: jestem zdecydowaną zdeklarowaną przeciwniczką kolców, zacisków, halterów i prądu. I nie wzięło się to z niczego. Naoglądałam się wymiotujących żółcią psów, uczonych na zacisku "równania", panikujących po OE, dostających mega zapłonu agrechy przy ściąganiu kolcami, w stanie silnego pobudzenia. Ale nawet gdybym tego nie widziała-uważam za nieludzkie i niehumanitarne metody traktowania zwierząt, które podobno są naszymi przyjaciółmi, rażenia prądem czy zakłuwania kolcami. I w tym wypadku Twój wniosek o mojej tendencyjności poczytuję sobie za prawidłowe odczytanie intencji. Wspominałam-kwestia zasad i empatii.
Quote:
Czy obroża umożliwia bardziej "precyzyjne" przekazywanie sygnałów? Niewykluczone. Ale nieco mniejsza precyzja to jeszcze nie powód, żeby mówić o "śmieszności", czy wręcz niemożliwości nauki w szelkach.
|
Jeśli masz rację (co nie jest wykluczone) to wspominałam wcześniej-bardzo bym chciała zobaczyć na jakichkolwiek zawodach psa uczonego na szelkach, Nawet za bile mogę zapłacić za takie cudo

Pomijam oczywiście, że żaden regulamin nie dopuszcza szelek

Jeśli mam spokojnego i z natury grzecznego psiaka i nie wymagam od niego niczego, to owszem-szelki będą idealne. I nie wyobrażam sobie innej sytuacji.
Skorzystaj może z zaproszenia i zawitaj do nas na spacer, zobaczysz różne sytuacje, różne zachowania burych-wtedy pogadamy o szkoleniu na szelkach
Quote:
A jeśli zaczynamy przeciwstawiać siłowe hamowanie psa dawaniu mu sygnałów, to przecież to samo (hamowanie) można robić na obroży - bo to nie od narzędzia należy, tylko od metody nauki.
|
Tu chyba zgubiłam kontekst (sorry).
Quote:
Ba, powiem więcej: IMHO właśnie czysto hamujące możliwości obroży (założonej, bądź co bądź, na znacznie bardziej wrażliwy obszar ciała), to powód, dla którego rzadko się widuje duże psy w szelkach - a jeśli już, to zazwyczaj są to właśnie te zwierzaki, które właściciele szkolą. Bo jeśli chcemy dużego psa po prostu "chamować" (= hamować na chama ), to znacznie łatwiej tego dokonać poprzez podduszenie, niż nacisk równomiernie rozłożony na klatkę piersiową.
|
Dla mnie łatwiej słownie-ale co kto woli
Quote:
Karat przez lata chodził w szelkach i mogę cię zapewnić, że nie ciągnął (tym bardziej "jak perszeron"), bo go nauczyłam, że nie wolno, i tyle. Nie wiem, czy w szelkach da się osiągnąć taki rodzaj/poziom chodzenia przy nodze, jaki jest wymagany na zawodach z posłuszeństwa, bo w nich nie uczestniczyłam, i o tym sobie mogą znawcy podyskutować - ale nie popadajmy w przesadę, i nie zapominajmy, że jednak szkoli się przede wszystkim na potrzeby codzienne. A skoro te ostatnie można spełnić w ogóle metodą "hands-off", gdzie jedyną korektą jest sygnał słowny, to niby dlaczego nie w szelkach?
|
Ja nie neguje szelek jako takich (przy uważnej lekturze doczytałabyś może, że są moim niespełnionym marzeniem - ino pies ma inne zdanie)

. Nauczony pies oczywiście będzie chodził w szelkach, tak jak moje prawie 50 kg burego futra chodzi na 8 metrach cieniutkiej tasiemki flexi.
Ja zanegowałam szelki w
nauce poprawnego chodzenia na smyczy i innych komend. BTW-chciałabym zobaczyć pierwsze etapy nauki "stój" psa w szelkach-chyba musiałabym sobie doprawić protezy do rąk

A króciutkie, 30-centymetrowe smyczki używane w treningach? Gdzie je przypiąć i jaka miałyby spełniać funkcję? Spytaj Jeftę po co używa takiego latajacego "ogryzka" i jak mogłaby go używać przy szelkach na ćwiczaku