Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Off topic

Off topic O wszystkim i o niczym - sposób na miłe spędzenie czasu...

Reply
 
Thread Tools Display Modes
Old 29-04-2009, 08:31   #1
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Hihihi, "dobrze ułożony..."

Teraz to mu się już całkiem w głowie poprzewraca.
Zwłaszcza, że za każdym razem, gdy już już zachce mi się go pochwalić przed kimś, to on jeszcze tego samego dnia a najpóźniej następnego, robi dokładanie coś przeciwnego...

Ostatnim jego "odkryciem" jest bierny opór. Zdarza się, że gdy już chcemy go zabrać do domu i jest już z powrotem na smyczy, a jemu się niekoniecznie jeszcze chce wracać, bo imprezka była fajna, kładzie się na ziemi i "udaje nieżywego"...
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 29-04-2009, 08:37   #2
Witek
Plessowy wilczak
 
Witek's Avatar
 
Join Date: Mar 2009
Location: Pszczyna
Posts: 1,200
Default

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Hihihi, "dobrze ułożony..."

Ostatnim jego "odkryciem" jest bierny opór. Zdarza się, że gdy już chcemy go zabrać do domu i jest już z powrotem na smyczy, a jemu się niekoniecznie jeszcze chce wracać, bo imprezka była fajna, kładzie się na ziemi i "udaje nieżywego"...
Nasza tak robi zanim ją jeszcze zabiorę na spacer. Przekracza bramkę ogródka, dochodzi do najbliższej trawki, kładzie się i oznajmia, że dalej nie idzie.... Chyba, że idzie jeszcze ze mną jedna osoba to wtedy jak ona się znacznie oddala to młoda łaskawie za nią podąża...
O spacerkach w pojedynkę mogę zapomnieć. I żadne smaczki nie działają
W ogóle Astarte mało przekupna jest.
Witek jest offline   Reply With Quote
Old 29-04-2009, 08:42   #3
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor View Post
Nasza tak robi zanim ją jeszcze zabiorę na spacer. Przekracza bramkę ogródka, dochodzi do najbliższej trawki, kładzie się i oznajmia, że dalej nie idzie.... Chyba, że idzie jeszcze ze mną jedna osoba to wtedy jak ona się znacznie oddala to młoda łaskawie za nią podąża...
O spacerkach w pojedynkę mogę zapomnieć. I żadne smaczki nie działają
W ogóle Astarte mało przekupna jest.
Ale to się prawdopodobnie bierze z tego, że ją jeszcze przeraża "szeroki świat". Za kimś idzie, bo z przewodnikiem bezpieczniej.

Natomiast u Łowcy to typowa próba wymuszenia swojej woli na właścicielu; "róbta co chceta, ja nie idę"
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 29-04-2009, 08:49   #4
Witek
Plessowy wilczak
 
Witek's Avatar
 
Join Date: Mar 2009
Location: Pszczyna
Posts: 1,200
Default

Quote:
Originally Posted by Grin View Post
Ale to się prawdopodobnie bierze z tego, że ją jeszcze przeraża "szeroki świat". Za kimś idzie, bo z przewodnikiem bezpieczniej.

Natomiast u Łowcy to typowa próba wymuszenia swojej woli na właścicielu; "róbta co chceta, ja nie idę"

Hehe, z "szerokim światem" musi się pogodzić bo od wczoraj jeździ z moim mężczyzną na inwentaryzacje po parkach Ale podobno bardzo grzecznie chodzi za nim No ale on może ją tam puścić ze smyczki i się oddalić, ja przy ulicy jak chcę ją zabrać to nie mogę. I stoję jak ten kołek koło leżącego i obgryzającego trawkę psa A odległość smyczy chyba jej nie przeraża na tyle żeby wstać i udać się za mną

A Łowca też taki nie przekupny? Czy też macie jakiś patent na zwabienie go do domu?
Witek jest offline   Reply With Quote
Old 29-04-2009, 09:05   #5
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor View Post
I stoję jak ten kołek koło leżącego i obgryzającego trawkę psa A odległość smyczy chyba jej nie przeraża na tyle żeby wstać i udać się za mną

A Łowca też taki nie przekupny? Czy też macie jakiś patent na zwabienie go do domu?
Z tego co mówiła Margo; to typowe u szczeniaka; jak spuszczony luzem - leci za właścicielem, jak na smyczy - dostaje "porażenia".

Łowca cały czas "jest na smaczkach". Owszem wcina je chętnie, ale to też nie jest panaceum na wszystko. No i trzeba pamiętać, że gdy jest gorąco i pies dyszy, wtedy mniej "pracuje nosem". Warto wtedy zaopatrzyć się w smaczki pachnące bardziej intensywnie.

Co do patentu odnośnie przychodzenia; to raczej nie patent, tylko proces w którym osiągamy raz lepsze raz gorsze rezultaty.
Cały czas stosujemy żelazną zasadę, że kończąc spacer to nie my przywołujemy psa, tylko staramy się sami do niego podejść.
A w takiej sytuacji jak wczoraj, gdy zastosował bierny opór; po prostu usłyszał swoje i tyle. Nasza pani prowadząca szkolenie radziła, żeby w takich wypadkach zamknąć oczy i po prostu zrobić dwa kroki.
Oczywiście tego absolutnie nie można stosować w przypadku Waszej suczki. U niej to tylko kwestia czasu. Może spróbuj dłuższą smycz?
Odejdź od niej, a potem radośnie przywołuj do siebie?
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 29-04-2009, 10:20   #6
wilczakrew
Senior Member
 
Join Date: Dec 2007
Posts: 1,265
Default

Ja mysle, ze czas zacząć robić z siebie idiotę. Ludzie patrzą na to trochę dziwnie ale się szybko sąsiedzi przyzwyczają. Ja zawsze w takich przypadkach zmieniałem totalnie tonacje głosowe na taką smieszną wesołą i zaczynałem szczeniaka przywoływać kucając, klepiąc się po kolanach . Zawsze działało. To jest fakt, ze szczeniak idąć bez smyczy bardziej sie pilnuje bo tak sądze smycza jest przedłużeniem jego granicy bezpieczeństwa. Ja miałem taką możliwosć i chodziłem z nim bez smyczy od samego praktycznie początku. Do miasta chodziliśmy tylko na smyczy i wtedy zawsze był opór. Nigdy nie brałem go wtedy na ręce choć czasami zaczynał już udawać, ze pada, ze łapa boli, ze nie ma siły.
Co do spacerów to od samego poczatku mieliśmy zasade, ze to ja wychodze z psem na spacer, ja decyduje o jego końcu i to ja decyduje co na tym spacerze robimy.
Zawsze pies musiał isć tam gdzie ja chce i jeśli nie chciał to zostawał. Nie powiem, ze kilkakrotnie jako szczeniak zwiał mi na spacerze i ja nie robiłem z tego tragedi. Szedłem do domu i psa zostawiałem i zawsze bardzo szybko był przy mnie.
Raz go zostawiłem na zupełnie obcym terenie i odjechałem. Byliśmy na spacerze w parku chorzowskim. Pies po 3 godzinach spacerów wieczornych stwierdził, że nie wraca do domu bo jest super. Było już około 23 więc nie miałem ochoty na zabawe. Przywołanie zostało zignorowane i pies sobie poszedł dalej biegać. Nie reagował na nic i jak chciałem do niego podejśc by go zapiąć na smycz to zaczoł się bawić w najlepsze. Ja wsiadłem do samochodu i odjechałem kilkaset metrów. Miał wtedy 5 miesięcy . Znalazł mnie po jakiś 20 minutach i do tej pory nie za bardzo ma ochote na coś takiego. Często na spacerach na łąkach chowałem mu sie za krzaki czy za drzewo jak sie zawąchał i zawsze miałem go wtedy na oku. Zresztą często robimy to teraz i bawimy się w chowanego. Jak był mały to miał problemy aby mnie znaleźć teraz robi to bez problemu i zawsze bardzo sie cieszy jak mnie znajdzie.
wilczakrew jest offline   Reply With Quote
Old 29-04-2009, 10:41   #7
Witek
Plessowy wilczak
 
Witek's Avatar
 
Join Date: Mar 2009
Location: Pszczyna
Posts: 1,200
Default

Quote:
Originally Posted by wilczakrew View Post
Raz go zostawiłem na zupełnie obcym terenie i odjechałem. Byliśmy na spacerze w parku chorzowskim. Pies po 3 godzinach spacerów wieczornych stwierdził, że nie wraca do domu bo jest super. Było już około 23 więc nie miałem ochoty na zabawe. Przywołanie zostało zignorowane i pies sobie poszedł dalej biegać. Nie reagował na nic i jak chciałem do niego podejśc by go zapiąć na smycz to zaczoł się bawić w najlepsze. Ja wsiadłem do samochodu i odjechałem kilkaset metrów. Miał wtedy 5 miesięcy . Znalazł mnie po jakiś 20 minutach i do tej pory nie za bardzo ma ochote na coś takiego. Często na spacerach na łąkach chowałem mu sie za krzaki czy za drzewo jak sie zawąchał i zawsze miałem go wtedy na oku. Zresztą często robimy to teraz i bawimy się w chowanego. Jak był mały to miał problemy aby mnie znaleźć teraz robi to bez problemu i zawsze bardzo sie cieszy jak mnie znajdzie.
Kurczę, podziwiam ludzi którzy coś takiego robią. Ja jak tracę mała z oka to już się strasznie martwię... Chyba bym umarła ze strachu, że potem jej nie znajdę, albo, że ją inny pies zaatakuje...
Witek jest offline   Reply With Quote
Old 29-04-2009, 11:31   #8
Gia
K-Lee Family
 
Gia's Avatar
 
Join Date: Feb 2005
Location: Wrocław
Posts: 2,400
Send a message via Skype™ to Gia Send Message via Gadu Gadu to Gia
Default

Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor View Post
W ogóle Astarte mało przekupna jest.
Jeszcze
__________________

Gia, K-lee Vornja z Peronówki & Gran Rosa Amiga Atropa Bella Donna...
Gia jest offline   Reply With Quote
Reply


Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 04:38.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org