Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Wychowanie i charakter

Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, ....

Reply
 
Thread Tools Display Modes
Old 26-10-2011, 20:01   #1
Rona
Distinguished Member
 
Rona's Avatar
 
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
Default

Quote:
Originally Posted by Trustno1 View Post
Rona - dziękuję Na taką odpowiedź liczyłam i o to mi właśnie chodziło. EDIT: Tzn. o taki rodzaj, a nie o taką treść. (co nie oznacza, że znikły wszystkie moje obawy i już wychodzę po psa, bez paniki :P)
No nie wiem, nie wiem... Lorka sypia przy naszym łóżku, ale zawsze kiedy zaśniemy wskakuje na nie. Co prawda wystarczy wyszeptać przez sen: "na miejsce" i w ciągu sekund jest u siebie, ale nie zawsze ją wyrzucamy

Widzisz, takie podejście do wychowania psa jak Ty, miałam kiedy zamieszkała u nas Tinka. Kiedy się postarzała każdego dnia cieszyliśmy się, że z nami jest i każdy dzień z nią był dla nas czymś w rodzaju cudu. Wtedy dotarło do mnie w pełni, że owszem, trzeba psa wychowywać, ustalać zasady i ich przestrzegać, szkolić go, itd., ale to są sprawy drugorzędne. Przede wszystkim należy się nim cieszyć i z nim cieszyć z czego tylko się da oraz nauczyć się przyjmować to, co nam chce i potrafi dać. Choćby dlatego, że czas kiedy jest z nami mija stanowczo za szybko.
__________________

Rona jest offline   Reply With Quote
Old 26-10-2011, 20:38   #2
Trustno1
Junior Member
 
Trustno1's Avatar
 
Join Date: Feb 2005
Posts: 85
Default

Quote:
Originally Posted by Rona View Post
No nie wiem, nie wiem... Lorka sypia przy naszym łóżku, ale zawsze kiedy zaśniemy wskakuje na nie. Co prawda wystarczy wyszeptać przez sen: "na miejsce" i w ciągu sekund jest u siebie, ale nie zawsze ją wyrzucamy

Widzisz, takie podejście do wychowania psa jak Ty, miałam kiedy zamieszkała u nas Tinka. Kiedy się postarzała każdego dnia cieszyliśmy się, że z nami jest i każdy dzień z nią był dla nas czymś w rodzaju cudu. Wtedy dotarło do mnie w pełni, że owszem, trzeba psa wychowywać, ustalać zasady i ich przestrzegać, szkolić go, itd., ale to są sprawy drugorzędne. Przede wszystkim należy się nim cieszyć i z nim cieszyć z czego tylko się da oraz nauczyć się przyjmować to, co nam chce i potrafi dać. Choćby dlatego, że czas kiedy jest z nami mija stanowczo za szybko.
Zobaczymy jak to będzie z tym spaniem w łóżku ;P

Jeśli chodzi o wychowanie - może powiem tak: jako dzieciak marzyłam o psie dorównującym mądrością Szarikowi i Cywilowi razem wziętym. Chciałam ONa, dostałam "owczarka bagiennego", który do ONa to miał spory kawałek. Figa nie poddała się tym wszystkim moim dziecięcym marzeniom, np. nigdy nie nauczyła się aportować, bo absolutnie tego nie lubiła i nie miała do tego serca. I nie kochałam ją przez to mniej, choć sąsiedzi mają Goldena - bodajże Mistrza Polski w Obedience, który na WOŚP nosi puszkę w zębach i zbiera od dzieci datki.
Jak pisałam w pierwszym poście - Figa była bardzo strachliwym psem. Słyszała burzę na godzinę przed jej nadejściem i potrafiła niemal bez ostrzeżenia dać nogę i zacząć ze spaceru gnać na oślep do domu. Nie zawsze zdążałam ją złapać i nie zawsze dawała się zatrzymać głosem. Czasem tak, a czasem - wracałam za nią, ze smyczą w ręku, do domu, zastanawiając się czy wróciła bezpiecznie, czy z powodu bezchmurnego nieba wpadła pod samochód. Czy to sprawiło, że kochałam ją mniej? Nie.
Miała swoje plusy. Potrafiła np. świetnie biegać przy rowerze, choć nigdy w życiu nie przywiązałabym jej smyczy do kierownicy. Ale jak kiedyś zapomniałam, że 50m od startu spod domu przekopany jest rów, a ona pierwsze 200m musiała rozpędzać nas bez opamiętania do 40km/h i przeleciałam nad kierownicą na glebę, to zatrzymała się w miejscu i patrzyła z przerażeniem, że coś zrobiła nie tak, choć nawet nie przyszło mi do głowy jej o to obwiniać. Chciałam mieć psa do chodzenia do ludzi, a ona wcale tego nie lubiła i leniwe spacery po osiedlu były dla niej męczarnią i niekończącą się nudą. Wolała zrobić 10km w pół godziny przy rowerze - tak radosnego psa ze świecą szukać, jak ona, gdy nakładałam jej uprząż.
Nie byłam w stanie zabrać jej ze sobą na studia, bo by oszalała w akademiku, a ja razem z nią. Nigdy nie spełniła moich wszystkich marzeń, ale nie zmieniło to ani trochę moich uczuć do niej i mojej dumy z tego, co udało mi się z nią osiągnąć. To, że była tak daleka od ideału w żaden sposób nie zmniejszyło mojego bólu, gdy podjęłam decyzję o eutanazji i gdy trzymałam jej łeb na rękach, gdy przyjechał do domu weterynarz by skrócić jej męki, gdy nie była w stanie już wstać, nawet z pomocą. To, że nie była Cywilem ani Szarikiem nie sprawiło, że nie siedzę i nie płaczę teraz z tęsknoty za nią, bo przeżyłam z nią 14 lat swojego dzieciństwa i młodości.

Dlatego doskonale wiem, że o wartości psa nie stanowi to, czy będzie umiał aportować, czy nie. Czy będę mogła z nim chodzić do znajomych albo jeździć na wakacje (z Figą nie mogłam, choć od dziecka jeździmy pod namiot z rodzicami). Nie trzeba mnie przekonywać do tego, że wilczak nie będzie ideałem. Ale będzie mój. Tak jak Figa była najlepsza dla mnie.

Blech, pocisnęłam po bandzie ostro. Sorry za to, ale widać mimo wielkiego głodu psa jako takiego, tęsknota z moim Psem jest równie wielka.

Pozdrowienia
Trustno1 jest offline   Reply With Quote
Old 27-10-2011, 08:35   #3
Rona
Distinguished Member
 
Rona's Avatar
 
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
Default

Quote:
Originally Posted by Trustno1 View Post
Blech, pocisnęłam po bandzie ostro. Sorry za to, ale widać mimo wielkiego głodu psa jako takiego, tęsknota z moim Psem jest równie wielka.
Po przeczytaniu pięknej opowieści autentycznie żal mi się zrobiło, że nie miałam okazji poznać Twojej suńki... Wydaje mi się, że dasz sobie radę z wilczakiem, bo potrafisz czytać psie komunikaty, a to, moim zdaniem połowa sukcesu. Druga, to umiejętność komunikowania mu naszych oczekiwań i wzmacnianie tych, o które nam chodzi.

Ja to widzę tak: im więcej sytuacji bury uzna za swój chleb powszedni, tym łatwiej z nim potem żyć, a im wcześniej te sytuacje z nim przerobimy, tym szybciej uzna je za chleb powszedni. Dlatego dobrze myśleć 'do przodu', np. kaganiec nie jest potrzebny wesołemu szczeniaczkowi, ale jest przydatny lub konieczny kiedy dojrzeje, zaś przyzwyczajenie 6 miesięcznego smarkacza do kagańca jest znacznie prostsze, niż dorosłego psa. Można mieć możliwość spędzania ze szczeniakiem 24 godzin na dobę, ale wiadomo, że różne sytuacje w życiu bywają i dobrze nauczyć go zostawania samemu, albo z kimś innym i im wcześniej się to wypracuje, tym lepiej.

Problem w tym, że nie da się "przerobić" wszystkich sytuacji, bo nikt nie ma takich możliwości czasowych, mentalnych, organizacyjnych, a nawet... wyobraźni. Dlatego warto ustalić priorytety, zaprzeć się i choćby nawet było to bardzo trudne, w pierwszym roku życia psa zaserwować mu mega socjał; im bardziej zróżnicowany, tym lepiej. Jeśli ma dobrą psychikę po rodzicach, będzie potem, jako dorosły, znacznie lepiej akceptował zmiany, bo nie będą go przerażać.

Oczywiście to jest mój prywatny pogląd, oparty na wychowaniu jedynie dwóch suczek z których każda miała naprawdę fajny charakter "wyjściowy" (choć były skrajnie różne!), więc nie jestem w stanie stwierdzić na ile moje obserwacje odnoszą się do rasy jako takiej.
__________________

Rona jest offline   Reply With Quote
Old 27-10-2011, 10:23   #4
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Tak sobie myślę na podstawie doświadczeń swoich i innych, że zanim zdecydujemy się na wilczaka, trzeba szczerze skonsultować się z samym sobą ( ) i odpowiedzieć sobie na pytanie: "A co będzie, jeżeli będziemy mieli pecha i nasz przyszły wilczak jednak nie sprosta wyzwaniom, jakie chcemy mu zapewnić"? Wg mnie to bardzo ważne; bo podejście typu "jakoś to będzie" w tej rasie absolutnie nie jest wskazane, bo zbyt często niestety się okazuje, że "jakoś to jednak nie jest". W związku z tym, jeżeli będzie źle (psu, czy nam), to czy jesteśmy w stanie wprowadzić w życie jakiś awaryjny plan B? Czy mamy taki przygotowany? Czy będziemy w stanie przemeblować na tyle swoje życie (tak, nieraz jest to konieczne), aby znaleźć w nim miejsce wspólne dla siebie i naszego psa, gdzie byłoby nam razem dobrze?
W końcu po to bierzemy psa, żeby się cieszyć wspólnym życiem, a nie żeby było ona dla nas (i dla niego) większą lub mniejszą udręką...
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 27-10-2011, 17:01   #5
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

Tekst /-ciekawostka/ poniżej, jako "pomocnik" w podejmowaniu decyzji.
Ze stronki:
http://klub.pies.pl/blogs/posts/Olen...009-06-03/50/1
/mam nadzieję, że autor nie będzie zły za "przeklejenie".../
....................
"Pytań, na które powinien sobie odpowiedzieć każdy potencjalny chętny do adopcji czy kupna psa, jest wiele. Proszę odpowiedzieć na poniższe pytania szczerze przed samym sobą /w tym konkretnym przypadku patrząc przez "pryzmat" CzW, bo to istotne/. Najlepiej, zanim jeszcze zdecydujecie się na kupno czy przygarnięcie psa.

1. Po co mi ten pies? Dlaczego chce psa? Czy na pewno chce psa?
2. Czy będę mieć dla niego czas?
3. Czy jestem w stanie zmienić swoje nawyki i przyzwyczajenia, by zając się psem?
4. Czy nie będzie mi przeszkadzał w natłoku zajęć i codziennych obowiązków?
5. Czy nie zaburzy poczucia porządku i estetyki mojego domu (linieje, śmierdzi, ślini się, bałagani, gryzie, brudzi, niszczy)?
6. Czy nie będzie kula u nogi (szczekanie, skakanie na ludzi, nie słuchanie, ciągnięcie na smyczy)?
7. Czy będę miała (miał) czas na szkolenie i spacery, zawsze mimo złej pogody, choroby, dużej ilości zajęć i obowiązków?
8. Czy jestem w stanie i naprawdę mam chęć przyjąć na siebie dodatkowe obowiązki i odpowiedzialność za żywą istotę przez 10-15 lat?
9. Jak długo nie ma nikogo w domu? Psy lubią towarzystwo, nie znoszą nudy i samotności.
10. A co z wakacjami, feriami, wyjazdami - czy będę w stanie zabrać psa ze sobą, czy jest ktoś z kim mógłby zostać podczas mojej nieobecności?
11. Czy finansowo podołam utrzymaniu psa - żywienie, szczepienia, zabawki, akcesoria, ewentualne leczenie?
12. Czy mam wystarczająco dużo energii, zdrowia, czasu, chęci, by podjąć wysiłek fizyczny i psychiczny na rzecz wychowania mądrego, przewidywalnego i posłusznego, bezpiecznego towarzysza, dbać o jego kondycję, rozwój, potrzeby?
13. Czy mam odpowiednie warunki lokalowe, i czy w bliskości miejsca zamieszkania znajduje się teren, gdzie pies może swobodnie pobiegać?
14. Czy ja i moja rodzina jesteśmy w stanie przyjąć psa do swojego domu, tak by nie zagroził naszemu zdrowiu (nie cierpimy na astmę, alergię, choroby kręgosłupa itp.)?
15. Czy moja sytuacja zawodowa, materialna jest stabilna? Czy nie będę zmuszony do zmiany miejsca zamieszkania, sprzedaży domu, wyjazdu za granicę? Co stanie się wtedy z psem? Czy będzie mógł wyjechać ze mną? (pamiętaj np. wymaganej kwarantannie w przypadku wyjazdu do Anglii, Irlandii, Skandynawii itp., o możliwościach transportu - np. ograniczeniach w przypadku przelotu samolotem wraz z czworonogiem itp.)
Dla tych którzy maja małe dzieci dodatkowe pytania:
1. Czy potrafię zorganizować życie rodziny, by nie występowało wzajemne zagrożenie w relacji pies-dziecko?
2. Czy jestem w stanie opanować dzieci w kontakcie z psem, by przestrzegały odpowiednich zasad?
3. Czy chce mieć "kolejne dziecko" w domu?
4. Czy poradzę sobie z psem i dzieckiem podczas wspólnych spacerów?"
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Reply


Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 17:23.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org