![]() |
![]() |
|
Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
![]() |
|
Thread Tools | Display Modes |
|
![]() |
#1 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
![]() Quote:
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Junior Member
Join Date: Feb 2005
Posts: 85
|
![]()
Grin - No to już jest jakaś odpowiedź ;P Dzięki
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
"No i nikt w sumie nie udzielił mi odpowiedzi na najbardziej nurtujące mnie pytanie"
Ja odpowiem. Ale nie optymistycznie ![]() Pies to zwierzę, które ślepo idzie za swoim opiekunem, zniesie wszelkie niewygody, nawet odda za niego życie... wilczak też przecież "to tylko pies jest tylko", więc i ludzkie "ekstema" zaakceptuje... I od małego nauczony się ludzkich nawyków i zasad, zniesie wszystko i będzie szczęśliwy, że w ogóle ten konkretny człowiek istnieje...bo przecież nie będzie znał innego życia... A gdy się nie sprawdzi /ON, bo przecież nie człowiek/, to ...... ![]() ... Tak: nikt Wam nie da wiążącej odpowiedzi -to zbyt duża odpowiedzialność. Last edited by Puchatek; 26-10-2011 at 18:31. |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Junior Member
Join Date: Feb 2005
Posts: 85
|
![]()
Puchatek - nie wiem, jak ja mam to wyjaśnić. Decyzje NIE zapadły, przynajmniej u mnie. Pytam Was, bo najlepiej się na wilczakach znacie. O Wasze opinie, nie o wiążące decyzje w stylu: "kup", "nie kupuj". Doskonale rozumiem, że wszystko jest kwestią nawyków, zasad, danego charakteru konkretnego psa. Nie oczekuję również, że będę - używając Twojej metafory - rąbać drwa, nie zważając na to, że wióry wyżej szyi już mam.
Jeśli większość z Was utrzymuje, że wilczak jest bardzo specyficznym psem, to dlatego pytam o jego specyfikę. Nie pytałabym o to w przypadku ONa, czy wielu innych ras. Można powiedzieć, że właśnie dlatego, że tak mi się te psy podobają, nie chciałabym na swojego CzW zesłać czegoś, co byłoby na granicy jego możliwości. Bo decyzja ma być przemyślana. Jeśli większość z Was powie mi, że taki pies się będzie ze mną męczył, to rozważę, czy nie zrezygnować z marzeń. Jeśli to jest kwesta tego, że po prostu MOŻE się nie udać, to nie jest to nic strasznego, bo może się też nie udać z ONem, czy każdym innym psem. Jest to pytanie na zasadzie: czy Husky dobrze się będzie miał w 30-metrowym mieszkaniu na 10 piętrze, gdzie zapewnię mu 3 20-minutowe spacery w ciągu dnia. Większość normalnych ludzi powie: nie kupuj husky, kup ratlerka, a na ścianę powieś sobie zdjęcie husky'ego. I tak zawsze znajdą się tacy, co kupią i wepchną takiego psa na 30 metrów, usilnie twierdząc, że pies jest szczęśliwy, ale większość ludzi popuka się w czoło. To jakbym pytała: czy z mopsem da się polować na dziki? Jeśli ktoś, kto ma mopsy całe życie mówi, że to nie jest pies do polowania i 20 innych właścicieli mi tak powie, to pomyślę nad innym psem. Naprawdę nie oczekuję złotych rad czy gotowych przepisów na wszystko, bo takich nie ma. Jestem świadoma możliwości porażki i tego, że nie będzie pewnie łatwo. Przyznam się też, że czytanie o problemach niektórych osób z forum sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać nad realnością moich planów. Ale - z drugiej strony - mam kilka swoich pomysłów i idei na ten temat, i dopóki znawca/znawcy nie powiedzą mi "słuchaj, ten pies absolutnie się nie nadaje do tego, o czym marzysz, bo to nie jest rasa do tego stworzona", to uznaję, że jest to pies dla mnie i wszelkie wyzwania dotyczące jego wychowania traktuję jako coś, co można przejść. Reasumując: z Waszych poprzednich wypowiedzi wnioskuję, że nie jest przeszkodą nie do obejścia mój plan na życie w zestawieniu z chęcią posiadania CzW. Rozumiem, że mogę napotkać trudności, że jest to pies wymagający (ale wciąż pies, nie bestia z piekła rodem), ale jego specyfika rasowa nie wyklucza go z roli psa dla mnie. Wymagać będzie ode mnie dużej elastyczności i delikatnego podejścia, ale niepozbawionego konsekwencji i maksymalnej stałości. Nie mogę być tyranem-despotą, liczyć na ślepe posłuszeństwo, a raczej przygotować się na związek partnerski i ciągłe wyzwana stawiane mi przez pomysłowego i inteligentnego partnera, który wymagać będzie ode mnie swojej uwagi. Czy tak? :P Rona - dziękuję ![]() Last edited by Trustno1; 26-10-2011 at 19:19. |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
![]() Quote:
![]() ![]() ![]() Widzisz, takie podejście do wychowania psa jak Ty, miałam kiedy zamieszkała u nas Tinka. Kiedy się postarzała każdego dnia cieszyliśmy się, że z nami jest i każdy dzień z nią był dla nas czymś w rodzaju cudu. Wtedy dotarło do mnie w pełni, że owszem, trzeba psa wychowywać, ustalać zasady i ich przestrzegać, szkolić go, itd., ale to są sprawy drugorzędne. Przede wszystkim należy się nim cieszyć i z nim cieszyć z czego tylko się da oraz nauczyć się przyjmować to, co nam chce i potrafi dać. Choćby dlatego, że czas kiedy jest z nami mija stanowczo za szybko. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
Junior Member
Join Date: Feb 2005
Posts: 85
|
![]() Quote:
Jeśli chodzi o wychowanie - może powiem tak: jako dzieciak marzyłam o psie dorównującym mądrością Szarikowi i Cywilowi razem wziętym. Chciałam ONa, dostałam "owczarka bagiennego", który do ONa to miał spory kawałek. Figa nie poddała się tym wszystkim moim dziecięcym marzeniom, np. nigdy nie nauczyła się aportować, bo absolutnie tego nie lubiła i nie miała do tego serca. I nie kochałam ją przez to mniej, choć sąsiedzi mają Goldena - bodajże Mistrza Polski w Obedience, który na WOŚP nosi puszkę w zębach i zbiera od dzieci datki. Jak pisałam w pierwszym poście - Figa była bardzo strachliwym psem. Słyszała burzę na godzinę przed jej nadejściem i potrafiła niemal bez ostrzeżenia dać nogę i zacząć ze spaceru gnać na oślep do domu. Nie zawsze zdążałam ją złapać i nie zawsze dawała się zatrzymać głosem. Czasem tak, a czasem - wracałam za nią, ze smyczą w ręku, do domu, zastanawiając się czy wróciła bezpiecznie, czy z powodu bezchmurnego nieba wpadła pod samochód. Czy to sprawiło, że kochałam ją mniej? Nie. Miała swoje plusy. Potrafiła np. świetnie biegać przy rowerze, choć nigdy w życiu nie przywiązałabym jej smyczy do kierownicy. Ale jak kiedyś zapomniałam, że 50m od startu spod domu przekopany jest rów, a ona pierwsze 200m musiała rozpędzać nas bez opamiętania do 40km/h i przeleciałam nad kierownicą na glebę, to zatrzymała się w miejscu i patrzyła z przerażeniem, że coś zrobiła nie tak, choć nawet nie przyszło mi do głowy jej o to obwiniać. Chciałam mieć psa do chodzenia do ludzi, a ona wcale tego nie lubiła i leniwe spacery po osiedlu były dla niej męczarnią i niekończącą się nudą. Wolała zrobić 10km w pół godziny przy rowerze - tak radosnego psa ze świecą szukać, jak ona, gdy nakładałam jej uprząż. Nie byłam w stanie zabrać jej ze sobą na studia, bo by oszalała w akademiku, a ja razem z nią. Nigdy nie spełniła moich wszystkich marzeń, ale nie zmieniło to ani trochę moich uczuć do niej i mojej dumy z tego, co udało mi się z nią osiągnąć. To, że była tak daleka od ideału w żaden sposób nie zmniejszyło mojego bólu, gdy podjęłam decyzję o eutanazji i gdy trzymałam jej łeb na rękach, gdy przyjechał do domu weterynarz by skrócić jej męki, gdy nie była w stanie już wstać, nawet z pomocą. To, że nie była Cywilem ani Szarikiem nie sprawiło, że nie siedzę i nie płaczę teraz z tęsknoty za nią, bo przeżyłam z nią 14 lat swojego dzieciństwa i młodości. Dlatego doskonale wiem, że o wartości psa nie stanowi to, czy będzie umiał aportować, czy nie. Czy będę mogła z nim chodzić do znajomych albo jeździć na wakacje (z Figą nie mogłam, choć od dziecka jeździmy pod namiot z rodzicami). Nie trzeba mnie przekonywać do tego, że wilczak nie będzie ideałem. Ale będzie mój. Tak jak Figa była najlepsza dla mnie. Blech, pocisnęłam po bandzie ostro. Sorry za to, ale widać mimo wielkiego głodu psa jako takiego, tęsknota z moim Psem jest równie wielka. Pozdrowienia |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
![]() Quote:
![]() ![]() Ja to widzę tak: im więcej sytuacji bury uzna za swój chleb powszedni, tym łatwiej z nim potem żyć, a im wcześniej te sytuacje z nim przerobimy, tym szybciej uzna je za chleb powszedni. Dlatego dobrze myśleć 'do przodu', np. kaganiec nie jest potrzebny wesołemu szczeniaczkowi, ale jest przydatny lub konieczny kiedy dojrzeje, zaś przyzwyczajenie 6 miesięcznego smarkacza do kagańca jest znacznie prostsze, niż dorosłego psa. Można mieć możliwość spędzania ze szczeniakiem 24 godzin na dobę, ale wiadomo, że różne sytuacje w życiu bywają i dobrze nauczyć go zostawania samemu, albo z kimś innym i im wcześniej się to wypracuje, tym lepiej. Problem w tym, że nie da się "przerobić" wszystkich sytuacji, bo nikt nie ma takich możliwości czasowych, mentalnych, organizacyjnych, a nawet... wyobraźni. Dlatego warto ustalić priorytety, zaprzeć się i choćby nawet było to bardzo trudne, w pierwszym roku życia psa zaserwować mu mega socjał; im bardziej zróżnicowany, tym lepiej. Jeśli ma dobrą psychikę po rodzicach, będzie potem, jako dorosły, znacznie lepiej akceptował zmiany, bo nie będą go przerażać. Oczywiście to jest mój prywatny pogląd, oparty na wychowaniu jedynie dwóch suczek z których każda miała naprawdę fajny charakter "wyjściowy" (choć były skrajnie różne!), więc nie jestem w stanie stwierdzić na ile moje obserwacje odnoszą się do rasy jako takiej. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
![]()
Tak sobie myślę na podstawie doświadczeń swoich i innych, że zanim zdecydujemy się na wilczaka, trzeba szczerze skonsultować się z samym sobą (
![]() ![]() W końcu po to bierzemy psa, żeby się cieszyć wspólnym życiem, a nie żeby było ona dla nas (i dla niego) większą lub mniejszą udręką... |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
"Decyzje NIE zapadły, przynajmniej u mnie."
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że gdzieś głęboko jednak zapadły. ![]() A na pewno szala wagi skłania się w kierunku kupna... /bo już wilczaki kochasz ![]() ... I ja Cię nie odstraszam, lecz opowiadam rzeczywistość. ... Życzę powodzenia! |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
Junior Member
Join Date: Feb 2005
Posts: 85
|
![]() Quote:
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#11 | |
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
![]()
Ja myślę, że każdy głos w tej dyskusji jest ważny i wnosi bardzo wiele, także w imieniu wszystkich wariatów nadal planujących zakup CSV serdecznie dziękuję za tak żywe zainteresowanie tematem
![]() Quote:
Natomiast martwi mnie, kiedy takie warunki nastąpią...bo niestety, ale przez najbliższe kilkanaście lat cały czas coś będzie "nie tak" - Nie bo studia, nie bo praca, nie bo nie ma własnego mieszkania, nie bo . .. ...a naprawdę można dostać świra czekając na wymarzonego psa 10 lat, a co dopiero ćwierć wieku ![]() Sądzę, że gdyby każdy czekał na takie idealne warunki, to ponad połowa z Was nie miałaby wilczaka ![]() Dlatego ZACZYNAM rozważać, jakby tu takiego psa w realne, teraźniejsze życie wpleść. Zaczynam myśleć co dokładnie musiałabym zmienić, z czego zrezygnować itd. Decyzje poważniejsze niż "bliżej nieokreślona przyszłość" nie zapadły, bez obaw, bo widzę, że bardzo Cię to martwi ![]() Pozdrawiam ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
Tym razem /przed snem/ optymistycznie
![]() Takie rozmowy bywają cenne /nawet, gdy ścierają się poglądy/... Właśnie bardzo dojrzałyście w kontekście wilczaka -bardzo cieszą Wasze konkluzje. I nie martwcie się: los bywa łaskawy -może nie trzeba będzie czekać tyle lat... ![]() A z drugiej strony... gdy na coś trzeba długo czekać, tym bardziej się to szanuje... a wilczak na to zasługuje. ![]() .... Makota -mnie niewiele spraw martwi ![]() ![]() .... Trustno1 -bardzo mi się podobało, gdy wspomniałaś o wyróżnianiu się i że wilczak by Ci tę satysfakcję dawał. Takie słowa publicznie na forum, to duża odwaga. W każdym z nas to jest, ale nie każdy potrafi się do tego przyznać... .... To do dzieła, miłe Dzieweczki! Zmieniajcie swoje światy i spełniajcie marzenia. ... Dobrej nocy! ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Junior Member
Join Date: Apr 2011
Location: Pułtusk k. Warszawy
Posts: 86
|
![]()
Witam! Wydaje się nam, że jednym z kluczy dla wilczaka jest hierarchia. Hierachia sciśle określona i konsekwentnie utrzymywana w stadzie, które tworzą członkowie stada. Nie mylić proszę z dominacją!!! Na czele jest samiec i samica ALFA, później ich szczeniak (Michał, ludzkie szczenię, ma teraz 4 lata) i Wandal. Wandal jest "dobrym wujkiem", pilnuje Michała, a my pilnujemy, aby żaden z nich nie przekroczył ram "dobrego wychowania" (nie jest ważne, czy pies jest duży, czy mały, a pomysły żywiołowego 4-latka bywają zaskakujące...). Trzymamy kciuki za nowych Właścicieli!!!
|
![]() |
![]() |
![]() |
#14 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
![]() Quote:
Nasza 3-letnia sucza zostawała bez problemu kilka razy po 2-3 dni ze znajomą (w naszym mieszkaniu), miesiąc temu została z naszą córką na 10 dni. Nie była szczęśliwa, że wyjechaliśmy, chodziła smutna, ale też nie sprawiała problemów i bardzo ucieszyła się kiedy wróciliśmy. Stosunkowo łatwo adaptuje się do nowych warunków na wakacjach, na wyjazdach szkoleniowych, w podróży itd. Ale tak jak pisze Bożenka - to jest doświadczenie jednostkowe, nie świadczy o tym, że każdy wilczak będzie tak miał. Oczywiście można starać się pomóc losowi... w naszym przypadku - miałam okazję poznać matkę, zobaczyć jak funkcjonuje w swoim domu i poza nim. Założyłam, że jeśli nie zepsuję socjału i wychowania szczeniaka, córka będzie mieć podobne zachowania. Choć i tak gwarancji nie było... |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
Licho nie śpi...
|
![]() Quote:
Ja się chętnie podzielę... I my i nasze wilczaki w zasadzie w ciągu kilku tygodni przestawiliśmy się o sto osiemdziesiąt stopni. Z super hiper uregulowanego trybu życia, w którym się wychowały i dokładnie wiedziały o której spacer, o której kto wraca z pracy a o której godzinie jedziemy do stajni na kompletnie koczowniczy. Teraz mamy praktycznie dwa domy i my sami czasem nie wiemy w którym domu jutro będziemy... Czasem po kilka dni zostają z moją mamą, nie wydają się nieszczęśliwe, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że im się podoba obecny stan i łatwiej się do niego przystosowały niż my ![]() Nie każdy wilczak i nie każdy pies tak łatwo zaakceptowałby takie zmiany, mam szczęście, że dla naszych psów ich dom jest tam gdzie my jesteśmy i tak dobrze odnajdują się w nowych i nieznanych sytuacjach. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Junior Member
Join Date: Jul 2011
Posts: 166
|
![]()
Puchatek bardzo trafne pytania. Sam sobie je zadawałem. Wspólnym mianownikiem wielu tych pytań jest to że trzeba podejść do zakupu jakiegokolwiek zwierzęcia (no może oprócz mniej absorbujących np gadów) jak do planowania kolejnego dziecka... więc tym co mają nie finansowe wątpliwości czy podołają polecam zaopiekować się czyimś dzieckiem (siostry, kuzynki itd - kto odda na tydzień
![]() ![]() ![]() ps. na finansowe wątpliwości ja patrzę trochę inaczej - ciężko przewidzieć czy za jakiś czas nie zrobią redukcji akurat w Twojej firmie lub czy jakiś kontrahent nie zrobi z Ciebie bankruta...tylko co wtedy? jak dla mnie nic. Niejedno już mnie dotkneło ale przecież trzeba się podnieść i żyć dalej... |
![]() |
![]() |
![]() |
#17 | |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]() Quote:
![]() Takich jak Ty, ze świecą szukać! Coraz mniej Was jest i bardzo mi tego brakuje... /Coś mi mówi, że czytałeś moje wypowiedzi ze zrozumieniem i zrozumiałeś dokładnie, czego nie napisałam.../ Celne spostrzeżenie nt. pieniędzy: z własnego doświadczenia Ci powiem, że koszt leczenia poważnie chorego psa /tak, jak jest w naszym przypadku/ oscyluje w granicach 7-9tys. I są to pieniądze, które trzeba wydać natychmiast, bo można stracić psa. I jeśli kochasz to zwierzę miłością ogromną, nie liczy się nikt i nic... nie liczą się dzieci, rachunki, nie liczą zobowiązania: ch...! walczysz o życie Przyjaciela... I nie ma, że trzeba rano lecieć do neo-niewolniczego "kombinatu", wsiadasz w środku nocy w auto i jedziesz 200km, bo tam jest nadzieja, że ktoś pomoże. I śpisz w aucie z psem blisko kliniki, by psa nie męczyć korkami, upałem i traceniem sił. I nie pytasz, ile kosztuje kolejne badanie, liczy się by kurier zawiózł jak najszybciej próbki. Rodzina zajada się "plastikami", usyfionego domu nie poznajesz nawet Ty, a ostatni grosz wydasz na najlepsze jedzenie i suplementy ratujące nerki czy wątrobę. Nawet nie wiesz, ilu ludzi w tym czasie /w tym eksperci-weci/ pogrzebało mi psa. Ilu z troską pytało: czy warto? po co go jeszcze męczyć? tyle pieniędzy wydać na psa -to niemoralne!, ja bym psa uśpił... Wielu nie może zrozumieć, że to pełnoprawny członek rodziny, że walczy się do końca, że nadzieja umiera ostatnia... A pieniądze? Furda z pieniędzmi! Forsa rzecz nabyta. Raz na wozie, raz pod wozem. ...a nie ma nic prostszego, niż łatwiejsze wyjście z sytuacji... ... Ten materialny aspekt kupujący psa też powinni brać pod uwagę, bo jest autentycznie ważny. ... Cholera! ![]() ![]() ... Dobranoc! ![]() Last edited by Puchatek; 28-10-2011 at 00:50. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
ngi dhla
Join Date: Aug 2011
Location: małaPolska
Posts: 321
|
![]()
Najważniejszy problem jaki ja widzę z wilczakami, i który każdy początkujący właściciel powinien rozważyć, a przed którym nikt mnie wcześniej nie ostrzegł jest taki, że mając w stadzie jednego chce się kolejnych.
__________________
Surman suuhun |
![]() |
![]() |
![]() |
#19 | |
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
![]() Quote:
![]() Tym bardziej, że jeszcze niedawno obiecywałam sobie, że nie biorę trzeciego psa, że następny będzie już wilczak. No i mam trzy... ...więc strach pomyśleć, o ile silniejsza jest taka pokusa w przypadku csv ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#20 | |
Junior Member
|
![]() Quote:
![]() ![]() ![]()
__________________
BYSTRA BEDALIEL Wilczy Duch Last edited by anija; 01-11-2011 at 11:09. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|