|
Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
|
Thread Tools | Display Modes |
27-02-2013, 01:08 | #21 | ||
VIP Member
|
Quote:
Idac tym tokiem myslenia musielibysmy napisac, ze skoro przecietny wilczak (bo trudno Beti nazwac wybitnie przyjacieska sunia do ludzi, a juz zdecydowanie nie do psow) daje rade zdac egzaminy na dogoterapeute to jak nic jest to super rasa do dogoterapii... Nikt nie kwestionuje zdania egzaminow przez Beti. Chodzi wylacznie o to, aby ustalic, czy byl to wymeczony papierek, ktory wymagal mase pracy i "zgnebienia" psa i wyprania go z naturalnych popedow, czy moze rzeczywiscie jest szansa, by jakies wilczaki mogly sie w tym znalezc w sposob naturalny... Quote:
A co do oceny predyspozycji - wlasnie chodzi o to, aby z psem pracowac i oceniac... Cofanie sie nie dyskwalifikuje psa. Moze on wyrosnac na osobnika pewnego siebie i to O WIELE lepszego do takiej pracy niz pies, ktory nie czuje zadnego leku - bo w wilczakach moze to oznaczac charakter "kaukaza" (agresywny, dominujacy), a taki terapeuta byc nie moze...
__________________
|
||
27-02-2013, 01:48 | #22 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Quote:
Wiadomo w pewnym wieku wilczak zaczyna miec swoje preferencje co do ludzi, jednak nie wiem jak inni ale ja walcze ze wszystkim z czym moge, nie ma tego wiele ale zdarzaja sie sytuacje gdy ktos Smrodziachowi sie nie spodoba bo dana osoba nie umie sie zachowac, bo nieswiadomie swoja postawa pokazuje ze jest zagrozeniem. Wtedy tlumacze co i jak i doprowadzam do tego by jednak menda polubil dana osobe. Wiem tez ze Uro nie lubi dusznych i ciasnych miejsc ale i tak go w nie wprowadzam-stad zdjecia z galerii baltyckiej czy teatru. Jak ostatnio zwalali z dachu gruz i huk byl niesamowity to specjalnie wiele razy podchodzilismy bardzo blisko. Czemu to robie? Bo jest mi po prostu wstyd gdy Uro zachowuje sie w pewnych sytuacjach tak jak na wilczaka przystalo ale niekoniecznie jak przystalo na owczarka, bo nie moge po prostu sie do tego przyzwyczaic, wiec to co jest normalne dla wilczakowcow dla mnie do konca nie jest. Zdaje sobie sprawe ze menda jest czujna jak diabel i wszystko wylapie ale czasem bym chciala zeby mial totalna olewke jak nasz Zuziu. Nic na to nie poradze ale pomarzyc moge. Ja osobiscie wole wilczaka nieustraszonego, znam takiego jednego i do dominowania mu daleko
__________________
Ja & Urciowaty |
|
27-02-2013, 01:58 | #23 |
Member
Join Date: Aug 2010
Location: Warszawa
Posts: 620
|
O, i Asia bardzo dobrze napisała.
Ja tez walczę z czym mogę. Baszti jest ok, jak na wilczaka. To "jak na wilczaka" trzeba podkreslic wyraźnie, bo na tle innych ras jej współpraca ze mną wypada bardzo blado... Oczywiście nie mogę być zdziwiona czy rozczarowana. Ona jest wilczakiem, ot tylko i aż tyle. Tylko nie reklamujmy wilczaków jako psów do pracy, sportu czy dogoterapii, bo wg mnie trzeba uczciwie pryznać, ze takimi psami nie są. Widzę, ze Margo napisała o przecieraniu szlaków. Oczywiście zgadzam się z tym, ze trzeba próbować bo jak się nie spróbuje to na pewno się nie uda. To racja. Tylko, że szanse powozenia są naprawdę, naprawdę niewielkie. I to wg. mnie trzeba uczciwie powiedzieć. Piszesz, Margo, o wymeczonych papierkach. A jak wiele jest wilczaków, które współpracę z człowiekiem mają we krwi i zbobyte przez nie "papierki" nie są wymeczone? Myśle, że niewiele. |
27-02-2013, 02:11 | #24 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Quote:
Do tego warto dodac ze niestety na niektorych polach wilczaki nie maja szansy poznac trenerow ktorym sie faktycznie chce poswiecic czas i zrozumiec wilczakowe myslenie. Wilczaki sa zwykle pakowane do jednego worka i moze dlatego nie zawsze jest latwo.
__________________
Ja & Urciowaty Last edited by avgrunn; 27-02-2013 at 02:15. Reason: edit |
|
27-02-2013, 07:27 | #25 |
Junior Member
Join Date: Feb 2011
Posts: 95
|
Polecam Ci m.in. na tego typu dylematy znakomitą książkę Mnichów z New Skete pt. "Jak wychować szczenię".
|
27-02-2013, 10:37 | #26 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
Nie wiem, czy za jej "rejteradą" stały jeszcze jakieś inne czynniki, ale już sam ten fakt chyba wystarczył, biorąc pod uwagę entuzjazm przeciętnego wilczaka do aportowania. Inna sprawa, żeby mogła być w ogóle mowa o jakimkolwiek wcielaniu do STORATu (nawet niekoniecznie masowym ), najpierw musieliby się znaleźć jacyś chętni właściciele. Czy ktoś próbował (oprócz Magdy od Astarte, która z tego co pamiętam przynajmniej do nich dzwoniła) wcielić tam siebie i swojego wilczaka? |
|
27-02-2013, 11:55 | #27 |
Junior Member
Join Date: Jul 2012
Location: Okolice Poznania
Posts: 173
|
O rany ale się temat rozkręcił chyba jednak zależałoby zmienić tytuł na : "czy wilczaki nadają się do dogoterapii", chociaż nie o to chciałam zapytać i tak de facto na moje zasadnicze pytanie, to o socjalizację w okresie leku zostało zepchnięte gdzieś na margines. pewnie dlatego ze to pytanie bardzo trudne, łatwiej generalizować w innych kwestiach...nie mniej tym którzy próbowali bardzo dziękuje, dopytam na jutrzejszym spotkaniu co ta osoba miała dokładnie na myśli, chociażby w jakim stopniu miało by być ta socjalizacja ograniczona. jeśli ktoś ciekawy to dam wam znać jak poszła rozmowa i pierwsze spotkanie
Chciałabym parę rzeczy sprostować. Po pierwsze to wcale nie jest tak, że młoda jest że tak to ujmę "ogólnie wystraszona". Ona boi się głównie (i aż) obcych ludzi i to najczęściej tych którzy idą w jej stronę ( nie jest to jakoś specjalnie dziwne prawda?). Jak zabieram ją do pociągu to kładzie się na nogach ludzi których minutę temu obwąchała po raz pierwszy. Jak przychodzą do nas znajomi to daje jej czas a potem wciskam im mięsko w rękę i wtedy Mi też podchodzi, pozwala się pogłaskać (pod warunkiem że taka osoba nie stoi). Z innej beczki strachów: nie boi się wystrzałów (mamy niedaleko strzelnice) i innych nagłych i głośnych dźwięków, samochodów przestała się bać po tygodniu, do klekoczącego tramwaju wsiadła bez chwili zastanowienia, nie boi się kucyka a co ciekawe nadal nie czuje się niekomfortowo w obecności dużego konia. Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale pomyślałam sobie: stojący człowiek=duży=straszny, koń 160cm w kłębie=duży=straszny; ona=mała=boję się. Jeszcze pamiętam jak dziś jak przyjechaliśmy po nią do Margo, jak nas wylewnie witała, także nie zawsze była taka zdystansowana. Nie czuję się na siłach żeby wypowiadać się na temat tego czy Wilczaki nadają się do dogo czy nie. To jest mój pierwszy przedstawiciel tej rasy, stąd może i moja naiwność, ale uważam że zakładanie z góry ze się nie nadają koniec kropka to złe podejście. My chcemy, jak podkreśliła Margo, SPRÓBOWAĆ a jeżeli nie wyjdzie to zaliczyć w ten sposób fajna socjalizacje z elementami szkolenia. napisałam w mailu do fundacji ze mała boi się ludzi żeby być z nimi uczciwa, byłam przygotowana na odpowiedz typu: to my już pani podziękujemy. W odpowiedzi dostałam zapewnienie wsparcia i chęć współpracy, wiec dlaczego miałabym z tego rezygnować? jeżeli będę widzieć, że mój pies czuje się bardzo źle w tej roli to nie mam zamiary na siłę robić z niej psiego terapeuty. wtedy po prostu poszukamy sobie jakiegoś innego zajęcia/ szkolenia. Coś jeszcze miałam napisać, ale uciekło mi, tyle tego |
27-02-2013, 12:31 | #28 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Od razu powiem ze super ze mala reaguje tak dobrze na pozostale rzeczy, czyli podroze, zwierzeta, strzaly, huki- tak powinna reagowac Tylko ta kwestia ludzi.
Quote:
Z wlasnych doswiadczen pamietam ze myslenie czy cos moze byc zagrozeniem weszlo dopiero kolo 9-10 miesiaca, mniej wiecej wtedy gdy zaczely sie durnoty hormonalne i coraz wieksza ilosc samcow ktorych mozna nie lubic. Nie pisze tego by robic na zlosc, ale zebys zrozumiala ze takie reagowanie normalne do konca nie jest (przynajmniej nie dla mnie) i powinnas wlozyc sporo pracy w socjalizacje by to unormowac. Jak pisala Gia- jesli Mi nie chce sie z ludzmi witac, spoko, ale wrzucilabym ja na gleboka wode, np. zapraszalabym jak najwiecej ludzi do domu, ale zaznaczylabym im zeby jak wchodza kompletnie olewali psa, nie patrzyli nie ciumkali, weszli przywitali sie z Wami, zdjeli kurtki i sobie gdzies usiedli wciaz nie interesujac sie psem, niech mala sie sama zainteresuje niech bedzie ciekawa. Rowniez sami mozecie chodzic z nia w gosci, niech gospodarze i goscie nie zwracaja na nia uwagi Wiem ze moze byc ciezko bo czasem ludzie nie moga sie normalnie zachowac, tym bardziej ze to szczeniaczek, u nas tez mozna tlumaczyc i jak grochem o sciane. Mam nadzieje ze uda Wam sie z tym przebrnac, zyczymy Mi jak najlepiej, w koncu to Urciowa siostra i zawsze bedziemy mieli do niej ogromna slabosc
__________________
Ja & Urciowaty |
|
27-02-2013, 12:44 | #29 |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Nie mam doświadczenia z dogoterapią, więc mogę tylko odnieść się do tego co sama zaobserwowałam. Gdy Lorka była szczeniakiem miałam głębokie (i pewnie słuszne) przekonanie, że nie nadaje się do dogoterapii. Jeśli chodzi o stosunek do ludzi zawsze była bardziej psia, niż wilcza - ufna, chętna do kontaktów, przyjazna, nie pamiętam żadnych faz lękowych czy wycofywania się ale jej temperament - ADHD, skakanie na ludzi, witanie z łapaniem zębami, namiętne szarże miłości, niedotykalskość, itd. ani trochę nie predestynowały jej do dogo.
Tymczasem okazało się że w stosunku do małego dziecka potrafi być bardzo delikatna, ostrożna, cierpliwa i to nie do dziecka-domownika, tylko które pojawia się kilka razy w roku na kilka - kilkanaście dni. Tak samo zachowuje się wobec dzieci znajomych. Ubiegłego lata mieliśmy wizytę przyjaciół z niepełnosprawną córeczką, która ma poważne wady genetyczne. Fakt, że dziewczynka zachowywała się spokojnie, mówiła niewyraźnie, ale przyjaźnie, ale reakcja suki i tak nas zaskoczyła - przez większą część wizyty leżała przy fotelu na którym siedziało dziecko, z głową opartą na jej stopie. Lorka nie wykonała ani jednego gwałtowniejszego ruchu, dawała się głaskać po głowie i grzbiecie, dotykać nosa, uszu, lizała Małą po nodze i po rękach. Nie piszę tego, żeby kogokolwiek przekonywać, że wilczaki nadają się na dogoterpeutów, ale gdyby mi cztery lata temu ktoś powiedział, że moja szalona sucza będzie się zachowywała tak spokojnie, cierpliwie i przewidywalnie w stosunku do naszego wnusia, dzieci znajomych i osoby niepełnosprawnej - na 100% nie uwierzyłabym! Dlatego wszelkie spekulacje są moim zdaniem trochę bez sensu, bo tak jak nie każdy człowiek może zostać pianistą, tak nie każdy wilczak terapeutą. Ale spróbować zawsze można, choćby aby przekonać się czy polubi. |
27-02-2013, 13:47 | #30 | |
Member
Join Date: Aug 2010
Location: Warszawa
Posts: 620
|
Quote:
Bez nacisków i bez przesady, oswajanie z otoczeniem trzeba robić z umiarem tj. tylko tyle na ile pies jest gotowy. Cóż więcej można napisać nie widząc psa edit: zreszą nawet jak byśmy widzieli, na to ilu ludzi tyle poglądów i sposobów, nie ma jednej, sprawdzonej metody. Ja, swoją drogą, nie czuje sie specjalistą, wiec piszę, co ja bym zrobiła, ale to jes tylko moja, subiektywna opinia. A odnośnie wilczaków i dzieci (tak, jest już taki temat ). Faktycznie wygląda, że jak trzeba potrafią się zachować. Baszti też daje sobie wyrywać kłaki kilkumiesięcznej bratanicy i cierpliwie to znosi. Tylko, że ona wie, że to jest jej stado. Nie wiem czy tak samo dobrze zachowywałaby się np w szpitalu wśród obcych ludzi, zapachów i dźwięków. Last edited by dorotka_z; 27-02-2013 at 13:53. |
|
27-02-2013, 14:41 | #31 | |
Junior Member
Join Date: Jul 2012
Location: Okolice Poznania
Posts: 173
|
Avrunn Wydawało mi się że jak ktoś idzie na wproś szczeniaka to może on to odbierać jako agresywną postawę. tak sobie po prosty myślę ze Mi mierzy wszystkich swoja-psią miarką. Ona komunikuje się ze wszystkimi (nami, kotem, innymi psami) piękną, psia mową ciała. pamiętam jak niedawno byliśmy u hodowczyni goldenów i jak zachwycała się "gadaniem" młodej z jej psiakami.
Quote:
|
|
27-02-2013, 14:42 | #32 | |
VIP Member
|
Quote:
Dla mnie to zachowanie szkoleniowca to wlasnie powod dla jakiego Czesi sa LATA SWIETLNE przed nami jesli chodzi o prace z psami. Zrejterowanie ze szkolenia "bo rasa sie nie podoba" byloby wstydem dla wszystkich czeskich tenerow jakich znam.... Szczegolnie w przypadku RATOWNIKOW nie ma prawa to miec miejsca... Nie sprawdzono czy jakis pies sie nadaje. Nie sprawdzono, czy jakis zda... Po prostu olano sobie prace z powodu osobistych niecheci... Wybacz, ale w ten sposob jak uwazam, za na ratownika nie nadaja sie ONki (sa zbyt schorowane, aby puszczac je w teren, a budowa powoduje BARDZO obraniczona sprawnosc fizyczna), labki tez sa do niczego (samce sa czasem jak amstafy, a poza tym czesto wygladaja i ruszaja sie jak dzieci McDonald'a)...A po obozie w Lazne uwazam, ze nie nadaja sie tez belgi, bo w porownaniu do wilczakow tropia zalosnie... I tak mozna wymienic w nieskonczonosc... Sorry, ale przypadku PRACY powinno sie oceniac EFEKTY pracy Z DANYM psem, a nie to co kto lubi i co sobie mysli/wymysli.. I to dlatego w Czechach wilczaki zaliczaly egzaminy ratownicze bez problemy, we Wloszech jest juz sporo psow, ktore w gupach SAR pracuja, rosnie grupa psow szkolonych do poszukiwania ludzi w Niemczch, a sami ratownicy sa do nich nastawieni pozytywnie...tak jak do KAZDEJ INNEJ RASY. Bo doskonale wiedza, ze czasem i pies rasy "doskonale sie nadajacej", oblewa egzaminy, a "wynalazek" swietnie pracuje...
__________________
|
|
27-02-2013, 14:51 | #33 | |
VIP Member
|
Quote:
Powiem to na przykladzie: Bojazliwy pies na obronie. Jesli wlasciciel postawi na socjal, szkolenie, prace z psem i spowoduje, ze pies bedzie ladnie robil ta obrone to jest to WYPRACOWANE. Jesli tego strachliwego psa przypnie sie na lancuchu do plotu i bedzie bilo tak dlugo, ze wreszcie zamiast probowac uciekac zacznie atakowac to jest to WYMECZONE. W zadnym wypadku nie twierdze, ze Ela uzywala takich ekstremelnych srodkow... Ale tez metody ma rozne - w przypadku dogo nie wiem, czy egzaminy wypracowala, czy wymeczyla... Jesli wypracowala, to wilczaki maja szanse. Jesli wymeczyla to nie... I chodzi o sprawdzenie czy da sie zrobic dogo z wilczakiem nie czyniac psyu przy tyam krzywdy - tzn czy jest to cos, co moze sprawiac mu radosc....
__________________
|
|
27-02-2013, 15:41 | #34 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Quote:
Jest to moje zdanie, wyrobione poprzez obserwacje poczynione na: Urciu i Pamirze i innych spotkanych szczeniakach wilczakowych. Nie mowie ze maja byc super miziaste bo zwykle szczeniaki maja wazniejsze rzeczy do roboty, Uro wolal sprac tylek innemu szczeniakowi, to byl priorytet. Jak pierwszy raz spotkalismy Pamira (mial chyba wlasnie cos kolo 4 miesiecy czy nawet mniej) to podczas spaceru oblegla nas rodzina Norwegow zachwycona chlopakami, pstrykali foty, miziali, wszystko bez problemu, potem trzy osoby podeszly by ich pomiziac (jeden byl Czechem do ktorego dopiero po 5 minutach doszlo ze to wilczaki a nie wilki i ze to faktycznie jego narodowa rasa :P ) Podkresle ze wszystki osoby podchodzily do nas idac na psy i wlepiajac sie na nie bo tak to zwykle wyglada. Czemu to znow tlumacze? Bo mam nadzieje ze wlasciciele szczeniakow nie beda podchodzili do takich sytuacji na zasadzie ze to normalne. Nie twierdze ze z Mi bedzie jakis problem, to jest cos nad czym trzeba popracowac, skoro pracujecie to mam nadzieje ze problem zniknie, ale u wilczakow nigdy nic nie jest do konca wypracowane jesli chodzi o socjalizacje, u nich trzeba to tluc non stop szczegolnie do 2-3 roku zycia. I jeszcze cos, moglabym napisac ze wszystko jest cacy ze to zupelnie normalne, ze zniknie cudownie samo i nigdy sie nie pojawi, ale chyba napisalas na WD wlasnie po to by dostac na ten temat info.
__________________
Ja & Urciowaty |
|
27-02-2013, 15:43 | #35 |
Call Me Sexy Srdcervac
|
Dogoterapia to nie zabawa, nie sport gdzie mozna sobie pozwolić na satysfakcje z każdego nawet najmniejszego sukcesu. To praca z ludzmi ciezko pokrzywdzonymi przez los gdzie najmniejszy błąd jest niedopuszczalny. I nie ma miejsca na eksperymenty, wlasne ambicje.
Z tymi wilczakami to ja mam taka obserwacje. Sa super hiper wszedzie tam gdzie nie da sie ich sukcesow zmierzyć i porównać. Jesli komus udaje sie robic cos (cokolwiek) w dyscyplinach punktowanych, wymiernie ocenianych to okazuje sie ze, ze pod `nadaje sie do...` kryje sie zamiatanie ogona stawki |
27-02-2013, 15:49 | #36 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Pamiętam, że kiedy Lor była w wieku Mi i zabieraliśmy ją w nowe miejsca, miała zwyczaj siadać i obserwować "nowe" przez jakiś czas, a dopiero potem ruszała zwiedzać i poznawać. Umówiliśmy się z domownikami, że dajemy psu tyle czasu ile potrzebuje i twardo się tego trzymaliśmy. Czasem to było trudne, bo stawała nagle na środku chodnika żeby obejrzeć dźwig, czy przyjrzeć się dziwnie ubranej osobie, ale z perspektywy myślę, że było warto. Dobre są też spacery z zaprzyjaźnionymi zrównoważonymi psami. Wilczaki dużo uczą się od kumpli. Last edited by Rona; 27-02-2013 at 15:53. |
|
27-02-2013, 15:54 | #37 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Quote:
__________________
Ja & Urciowaty |
|
27-02-2013, 16:03 | #38 |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Ja mam podobne doświadczenia z Łowcą, jak avgrunn z Urciem. W wieku stricte szczenięcym Łowca "leciał" sam do wszystkich ludzi. Nie było mowy o żadnym baniu. Konie - owszem robiły na nim ogromne wrażenie. Niektóre nowo-spotkane przedmioty (np. sanki) też trzeba sobie było "przemyśleć". Ale ludzie służyli do witania i skakania, nieważne z której strony szli. Z tego co pamiętam, Astarte za szczeniaka też tak miała. Pewna rezerwa, czujność i wybiórczość przyszły z czasem.
Z drugiej strony u dzieci też tak jest; jedne są bardziej przebojowe, a drugie nie. Te drugie potrzebują więcej czasu, aby obdarzyć innych zaufaniem. Ale i jedno i drugie zachowanie można nazwać normą. To (głównie) od rodziców będzie zależało, jak będą się te cechy dalej rozwijać. Myślę, że pod tym względem z psami może być podobnie. |
27-02-2013, 16:17 | #39 |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Oj, dobrze pamiętam ile się nagłówkowaliśmy jak oduczyć młodą od powitalnego skakania na obcych ludzi bez niszczenia jej ufności i przyjacielskiego stosunku do człowieka. Po prostu wyższa szkoła jazdy!
|
27-02-2013, 18:20 | #40 | |
VIP Member
|
Quote:
Ja ci napisze tak - uwazam, ze do tropienia maliniaki jako rasa sa FATALNE. Dla mnie bylo szokiem obserwowanie mlodych, nierobionych maliniakow z linii uzytkowych. I nie lepiej bylo z tymi, ktore mialy juz IPO1-IPO2... To KOMPLETNE BEZTALENCIA. Mimo tego na sportowym szkoleniu maliny pobija wilczaki. Dlaczego? Bo sportowy slad zrobi pies prawie pozbawiony wechu i instynktu tropienia. Ba, pies ktory nie ma instynku tropienia sportowy slad zrobi lepiej niz pies, ktory ma to w zylach (bo nakazuje mu sie swiezy slad tropic dolnym wiatrem co jest glupota)... Ale mozliwosc lupania aportu i 5 milionow powtorek powoduje, ze z malina sie ta szopke WYUCZY. To orka na ugorze, ale z maliakami taka orka jest mozliwa... Gdybym miala jednak postawic na nosy to stawiam na wilczaka... Tak samo z innymi szkoleniami... Skoro maliny to taka super rasa to dlaczego podstawa ich szkolenia jest elektryka? Dlaczego praktycznie wszystkie "czolowe" maliny swiecilyby w ciemnosci, gdyby prad zostawial slad? To na serio takie cuda, ze wysiadaja przy nich doswiadczeni szkoleniowcy i decyduja sie na zakladanie pradu w pachwinach i uzywanie ekstremalnych metod szkolenia???? Sorry, ale dla mnie to jest jedno wielkie sciemnianie ludziom, ktorzy widza jedynie sliczniusie efekty.... Storat swojego czasu szczycil sie super ONkiem. Pamietasz jaka byla afera, ze ratownicy uzywaja do jego szkolenia elektryki... Warto sie tez przemaszerowac na plac, gdzie szkola ONki, czy wlasnie maliny. Czlowiek ma wrazenie, ze hodowcy uzytkow tych ras pilota od elektryki powinni dawac w zestawie ze szczeniakiem.... Ktory z wlascicieli wilczakow uzywa elektryki do szkolenia swojego psa? Ktory z nich zrobilby cos takiego swojemu psu w imie maksymalnej ilosci punktow na egzaminie? Tu widac to o czym pisala avgrunn - ze w wilczakach ludzie szkola psy dla zabawy. Nie ma osob z chora ambicja (lub jest ich raczej nie niewiele), ktorzy nie cofna sie przed niczym byleby tylko pies mial max ilosc na posluszenstwie... I nawet jesli jakis wlasciciel wilczaka zabiera sie za szkolenie to sa granice, ktorych nie przekracza. A ktore masowo przekraczaja wlasciciele ONkow i maliniakow juz z mlodymi psami.... Poza tym - te czolowe "uzytkowe" rasy wygladaja z zewnatrz ladnie. Ale sa one twardoglowe (czyt ciezkomyslace). A przez to o wiele mniej podatne na bledy szkoleniowe niz wilczak. Przy wilczaku jeden blad powoduje, ze pies pobiera nauke... U "uzytkowych ras" tych bledow mozesz popelnic mase, bo dopiero 50 powtorzenie bledu pies zaczyna sie na tym bledzie uczyc... Oczywiscie ubarwiam, ale tak to wyglada... Tylko pytanie, czy szybkosc uczenia sie to minus czy plus.... Jedynym i glownym minusem wilczakow jesli chodzi o szkolenie jest problem motywacji, a raczej jej braku.... Maline nakrecisz na durna pilke. Bigle i labki dadza sie pociachac za jedzenie. A wilczak? U wilczakow to nie dziala - mozesz bazowac jedynie na wiezi z psem i jego instynkcie wspolpracy ze stadem (i sporadycznym glodem). To mocne, ale tworzy sie z czasem i nie jest tak niezawodne jak pies, ktory ma fiola na punkcie pileczki... Jesli chodzi o rase. Moge spokojnie sie zalozyc, ze wilczaki maja O WIELE! lepsze nosy niz maliny. I jak nic wyszloby to w tescie jaki przeprowadzano w czeskim wojsku. O tym, ze miazdzaco pobily ONki wiadomo. U wilczakow masz tez o wiele lepsze "inteligentne" tropienie, bo to cos co maja w zylach, a nie cos czego musza sie uczyc (jak maliny). A co do dogo. Kiedys czytalam slowacki artykul, ze wilczaki bija inne rasy jesli chodzi o opieke nad szczeniakami. Nie bylo ani jednego przypadku, aby suka byla pozbawiona uczuc macierzynskich (aby porzucila szczeniaki). I suki CzW maja cierpliwosc do takich szczeniat, przy ktorych agresywne uposledzone dzieci to pikus... Moze uda sie to wykorzystac (a moze nie)... A tak na wesolo... O tym, co znaczy miec maline moga sie przekonac wlasciciele samcow wilczaka kilka razy w roku, kiedy te wpadaja w szal krycia... Wtedy gluchna, obojetne sa im kary, strofowanie, krzyczenie.... Widza tylko jeden cel, na ktory sa totalnie ankrecone.... I tak jest z malinami... On tez widza jeden jedyny cel - czasem pilke, czasem rekaw.... Swiata poza tym nie ma dla nich swiata... Ale jakos wlasciciele wilczakow nie raduja sie, ze maja tak zmotywowane psy....
__________________
Last edited by z Peronówki; 27-02-2013 at 18:29. |
|
|
|