|
Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW |
|
Thread Tools | Display Modes |
26-07-2012, 11:11 | #1 |
VIP Member
|
Trucie psów
Nie chciałam się wcinać w smutny wątek Gaja, pozostaje już tylko nadzieja, że Lea wyjdzie obronną łapką z tego dramatu-czego jej ogromnie życzę.
Ale w powiązaniu z tematem (niestety): nie widać tego w miastach, za to widać poza nimi. Są wakacje i ilość porzucanych psów rośnie lawinowo. Kto ma kontakt z fundacjami otaczającymi opieką porzucone zwierzaki-wie najlepiej jaka to skala Ja w swoich poza miejskich okolicach widzę codziennie owoce ludzkich zaniedbań. Psy sobie radzą - łączą się w grupki, grupy i sfory. I polują, mniej lub bardziej skutecznie, ale uczą się, wspierają... Widuję jedną małą grupkę 3 psów, które usiłują upolować królika lub kota (tych tez mamy 'urodzaj') i w końcu, kiedyś im się uda...Od niedawna nie widuję pary bażantów - kto wie czy nie padły ofiarą polowania Owa grupka niedawno straciła jedną sunię, ale na jej miejsce szybko dołączył nowy pies. Niestety wielokrotne prośby do odpowiednich służb pozostają bezskuteczne.... Druga ekipa to już pokaźne stado-7 sztuk.Trzymają się zdecydowanie dzikich terenów, z dala od zabudowań. Niestety ich rewir dzieli ruchliwa ulica - niedawno Roman zaliczył gwałtowne hamowanie, bo jeden z psów postanowił sobie przejść przez ulicę. Udało się - tym razem (mam tylko nadzieję, że jak któryś nie będzie miał szczęścia, to zginie na miejscu a nie będzie konał godzinami na poboczu-bo tam ma małe szanse na jakąkolwiek pomoc). No i skąd ten temat-z łatwością uwierzę, że takie wykładanie trucizny w okolicach lasu może być spowodowane podobnymi do wyżej opisanych sytuacjami.Wiem, nieludzkie, podłe....no brak słów, ale co drugi rolnik czy hodowca zwierzyny domowo-podwórkowej, który zaliczył stratę ze strony polującej sfory - będzie chciał radykalnego rozwiązania, bez zastanawiania się nad skutkami. Niewiele z tym możemy zrobić, ale możemy mieć świadomość takich sytuacji i może uchronić naszego psa (i siebie) przed takim koszmarem. Wniosek ogólny jest załamujący-z każdej strony (polujących stad, trucia zwierząt) stoi człowiek i za każdym razem konsekwencje ponoszą zwierzęta |
26-07-2012, 11:49 | #2 |
Junior Member
|
masz rację, rolnik tracący kury czy króliki nie zawaha się by wyłożyć truciznę na psa czy lisa .... dodatkowo rzucane po krzakach opakowania po pestycydach to przejaw niewyobrażalnej głupoty ....
__________________
http://pl.euroanimal.eu/ |
26-07-2012, 12:18 | #3 |
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
Niestety miast nie można pod tym względem lekceważyć... w Krakowie dość regularnie mamy "fale otruć" psów, bo ludzie źli na cały świat, że za przeproszeniem "psy tylko srają" podkładają w parkach mięso wymieszane z trucizną...
A wakacje u nas w tym roku dość łagodne (na razie), bo nie znalazłam u siebie jeszcze żadnego porzuconego psa! (Na szczęście, bo widać czym się to u mnie zwykle kończy ) |
26-07-2012, 12:24 | #4 |
Junior Member
Join Date: Apr 2012
Location: Katowice
Posts: 9
|
Niestety, w miastach takie rzeczy również mają miejsce. Z tym, że zachowanie zdesperowanego rolnika można wytłumaczyć (absolutnie nie usprawiedliwić)- zdziczałe sfory psów mogą zagrażać nie tylko dobytkowi, również życiu mieszkańców okolicy, natomiast za stwierdzenie, że psy "leją mi na płot" najchętniej takiemu delikwentowi wepchnęłabym do gardła to, co rozrzucił pod lasem. A najbardziej smutne w takich przypadkach jest to, że nie ma instytucji, która mogłaby okazać się pomocna.
|
26-07-2012, 12:54 | #5 |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
Nie zapominajmy o przypadkach kiedy sąsiadowi nie podoba się że nasze psy szczekają, to częste. Tylko jeśli nie złapiemy kogoś za rękę nie możemy mu udowodnić że to on to zrobił.
|
26-07-2012, 14:01 | #6 |
VIP Member
|
Magda poruszyła dość istotny temat i niestety ma rację. Niefajne stosunki z sąsiadami bywa, że mają swój tragiczny finał. Ale to dotyczy wszystkich, w blokach, domkach, w miastach i poza nimi.
Pozostaje nam sobie tylko życzyć miłych sąsiadów (tu ukłon w stronę moich, bo są naprawdę w porządku) |
26-07-2012, 14:11 | #7 |
Junior Member
Join Date: Apr 2011
Posts: 223
|
Obarczanie rolników winą za trucie psów jest wielką niesprawiedliwością. Z moich obserwacji, których dokonuję żyjąc na wsi wynika, że bezpańskie psy zagryzające zwierzęta hodowlane to mit. Króliki hoduje się w klatkach, kury w kurnikach lub na ogrodzonych wybiegach. Oprócz tego każde gospodarstwo jest strzeżone przez psy. Ciężko jest mi wyobrazić sobie sytuację, w której obcy pies wdarłby się niepostrzeżenie na czyjeś obejście i upolował choćby mysz. Porzucony, zdezorientowany pies raczej pójdzie szukać odpadków na śmietnikach niż będzie robił podkopy czy wdrapywał się po siatce. Dużemu psy łatwiej będzie upolować sarnę, (a z każdej zagryzionej sarny rolnik się ucieszy, bo to sarny, a nie psy niszczą uprawy).
Na wsiach takie morderstwa to przede wszystkim zemsta na właścicielu. Pies jest tylko narzędziem, niewinną ofiarą. To odwet na znienawidzonym sąsiedzie, za zaoraną drogę, wycięte drzewo (grusza na miedzy) czy inną bzdurę. Nie tak dawno grożono nam otruciem psów tylko dlatego, że po raz kolejny prosiliśmy „panów”, by nie kradli nam ryb. Morderstwa psów, spowodowane bezpośrednią chęcią ich eliminacji to domena miast, przedmieść, osiedli. Za to, że szczeka, „sra do piaskownicy” czy „obszczywa choinki”. Nie będę już pisać, co sądzę o psychopatycznych umysłach ludzi, którzy dopuszczają się takich czynów, bo myślę, że większość tutaj ma podobne zdanie. Kolejną sprawą jest zjadanie przez psy otrutych szczurów. W ten właśnie sposób kilka dni temu odszedł pies naszych sąsiadów. Wydaje mi się, że jedyną bronią dla nas i naszych psów jest bezwzględna nauka „niezjadania z ziemi”. Nie wiem tylko jak tego nauczyć? Nie sądzę, żeby pozytywnymi metodami się to udało. A więc jak? Obrożą elektryczną? Gdyby ktoś kto szkoli psy mógłby się wypowiedzieć, czy w przypadku wilczaka takie bezwzględne posłuszeństwo jest możliwe (przy tak wielkiej pokusie)? |
26-07-2012, 14:36 | #8 |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
taaa...ja słyszałam o metodzie podpinania mięsa do prądu..podobno skuteczna (niech tylko ktoś nie pomyśłi że ja ją tu proponuje!!!)
Wg mnie niestety nie da się całkowiecie nauczyć psa , a zwłaszcza wilczaka nie podejmowania jedzienia tak by być w 100% pewnym że nie zje. Np moje psy z ręki obcego to tak nie chętnie, zwłaszcza Bidon, ale jak same znajdą cokolwiek to jak najbardziej, mniam! |
26-07-2012, 14:44 | #9 |
Junior Member
Join Date: Apr 2011
Posts: 223
|
Też mi się tak wydaję(( ale strach przez otruciem nie daje mi spokoju i każe szukać rozwiązań; dlatego się pytam. Może wypowie się ktoś doświadczony (Jefta?).
|
26-07-2012, 14:47 | #10 |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
Można ubierać psu kaganiec by fizycznie nie dał rady czegoś zjeść.
|
26-07-2012, 15:04 | #11 | |
VIP Member
|
Quote:
Najbardziej realnym sposobem jest bardzo dobre nauczenie oddawania znaleziska. Takie, żeby "puść" działało na odległość. To akurat się da, gwarantuję Wyeliminowanie włączenia konieczności ucieczki i natychmiastowego wchłonięcia tego, co się trzyma w pysku, zwłaszcza wobec nadchodzącego człowieka.Jak już to mamy opanowane na perfect, pozostaje nam mieć zawsze oczy dookoła głowy i uważnie patrzeć gdzie pies chwilę dłużej coś wącha.W naszej obecności pies się pilnuje, wystarczy rzucone 'zostaw' - i tyle musi nam wystarczyć |
|
26-07-2012, 15:16 | #12 |
Junior Member
|
to ja powiem tak. w zaleznosci jak mam venę raz w tygodniu lub codziennie .rzucam zostawiam jeden malutki kilogramek wolowiny rosołowej lub jakiegoś gnata z kurczaka, czasami parówke lub kiełbaskę w ogrodzie .
na chodniku , przed furtką , w krzakach i pilnuje prze okna zza winkla .zaczyna ujadać i szczekać ta ten przysmak .szybciutko na dwór pochwała i kosteczka .gnata zabieram jak nie widzi i dostaje na drugi dzień. kiełbasy parówki na spacerze podrzucane omija ...... i co ? i wpi....... ostatnio kanapki wnusi z plecaczka , paprykarz wczoraj z kuchni . ale przebił to wszystko jak wracaliśmy samochodem ......otworzył wiaderko po farbie takie 5 ltr, gdzie jeździ żarcie .otworzył wieczko odłożył i uzył sobie po cichutku w ciagu 10 minut .. zorientowałem się na miejscu .bebech duży jak balon oczka zadowolone języczek w oblizywaniu i ..o co chodzi ? . ot i tyle z nauki . na szkoleniu nie rusza ....... |
26-07-2012, 15:49 | #13 |
VIP Member
|
Głupi nie jest Na ćwiczaku to one wszystkie na ogół są jakieś, takie bardziej zdyscyplinowane
|
26-07-2012, 15:53 | #14 |
Junior Member
|
a ten odwrotnie .... :rock_ 3. na placu to on ma czas .i w niebo popatrzeć i za "dziweczynami sie poogladać" i w trawie poszukać ....
ale jeśli o żarcie na ziemi to na placu 2-3 metry obok. jutro rzuce gnata na ogród i poczekam kiedy go capnie , kiedy nie wytrzyma ........ |
26-07-2012, 16:01 | #15 | ||
VIP Member
|
Quote:
Quote:
|
||
26-07-2012, 18:03 | #16 |
Junior Member
|
...gdzies tutaj swego czasu był temat ..przestroga dla przyszłych właścicieli wilczaków czy cos w tym rodzaju .
a mi chodzi po głowie aby spisać ...... pierwszy rok z wilczakiem . ale brak mi czasu . pomimo zaliczonego szybko pierwszego egzaminu to daleko mu jeszcze do ..... no własnie do ... chyba utraty mojej cierpliwości .potrafi zaskakiwać ze skrajności w skrajność . zreszta sami wiecie co tu pisać . |
|
|