|
|
|
|||||||
| Żywienie i zdrowie Czym żywić wilczaka, informacje o karmach i pomysły na smakołyki, jak szczepić i co robić, gdy pies zachoruje.... |
![]() |
|
|
Thread Tools | Display Modes |
|
|
|
|
#1 |
|
Junior Member
Join Date: Apr 2007
Posts: 130
|
Czy niesłusznie ? Czy rzeczywiście narkoza jest w 100 % bezpieczna ? Ja nie jestem tego pewna i też dostaję gęsiej skórki. Pies z mojej rodziny już się z narkozy nie obudził. W szpitalu weterynaryjnym spotkałam psa w ciężkim stanie leczonego ze skutków narkozy - nie wiem czy przeżył. Nie nastraja mnie to optymistycznie - co z tego, że setki tysięcy razy nic się nie dzieje, zdarzają się też przypadki o opłakanych skutkach.
|
|
|
|
|
|
#2 |
|
Tmave Zlo
|
A czy od piachu nie ma czasem zatkanych kanalików łzowych?
__________________
|
|
|
|
|
|
#3 |
|
K-Lee Family
|
Nam to wetka tłumaczyła, że GZTP robi się własnie z zanieczyszenia trzeciej powieki. Tam zbiera się kurz, tłuszcz, a wiadomo, że szczenior wszędzie wsadzi łeb i nas to się potwierdziło.
|
|
|
|
|
|
#4 | |
|
Member
Join Date: Feb 2008
Location: Stargard
Posts: 757
|
Quote:
Prawdopodobieństwo u ZDROWEGO psa powikłań ponarkozowych jest małe. A pytanie o bezpieczeństwo jest niezasadne; tak czy owak- dużo szybszą śmierć może spowodować np. ugryzienie pszczoły, podanie penicyliny czy iwermektyny psom wrażliwym. Dlaczego nikt nie dostaje gęsiej skórki, gdy przelatuje nad psem pszczoła? Druga rzecz- nawet jak są problemy związane z narkozą, w porządnej lecznicy podczas zabiegu pies jest cały czas monitorowany, a pod ręką są leki do reanimacji- pamiętaj, że stoi nad nim lekarz i wie co robić. Uważam, że obawa przed narkozą jest niewspółmierna do zagrożenia. Ale to są stereotypy, z którymi nikomu nie chce się walczyć. Wiem, że to temat rzeka i jest kontrowersyjny, każdy ma swoje zdanie i nikogo nie chcę przekonywać. Każdy postępuje według własnych przekonań i ja to szanuję. Los każdego psa leży w rękach właściciela i to on decyduje co dla niego jest najlepsze. Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że narkoza u psa nie jest AŻ TAK straszna jak się wielu osobom wydaje. Przecież większość wilczaków jest usypiana w celu prześwietlenia w kierunku HD. Ile z nich miało powikłania? |
|
|
|
|
|
|
#5 | ||
|
Senior Member
Join Date: Dec 2007
Posts: 1,265
|
Quote:
Quote:
|
||
|
|
|
|
|
#6 | |
|
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
Gdy kastrowaliśmy pierwszego naszego kocura - było podobnie, kota nam wydano jeszcze pod wpływem działania narkozy i trzeba było uważać, żeby m.in. nie udławił się własnym językiem. Za to teraz, gdy parę miesięcy temu kastrowany był nasz obecny kocurek w przychodni w Chorzowie, tam od razu nam powiedziano, że kot zostanie wydany dopiero po CAŁKOWITYM wybudzeniu, bo do tego czasu musi być pod stałą obserwacją. I to rozumiem. |
|
|
|
|
|
|
#7 | |
|
Senior Member
Join Date: Dec 2007
Posts: 1,265
|
Quote:
|
|
|
|
|
|
|
#8 |
|
Senior Member
Join Date: Dec 2007
Posts: 1,265
|
Dr Siembieda nie usypia do takiego badania. Podaje tylko głupiego jasia w troszke większej dawce. W tym przypadku nie miałem problemów z tym, ze pies spał trochę dłużej i był bardziej zaspany.
|
|
|
|
|
|
#9 | |
|
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Quote:
My mielismy mala smieszna sytuacje u dr Siembiedy jak przeswietlalismy Garude. Weszlismy do poczekalni, zobaczyl Garude "aha, wilczak" i poszedl. Akurat byla jakas mloda kobieta, nie wiem, czy juz weterynarka mloda, czy praktyki, czy staz itd, w kazdym razie miala jaska podac Garudzie. Podala i poszla. Po jakis 15 minutach Garuda nadal stala tak jak stala, dr. przyszedl, spojrzal i do panny "mowilem, wieksza dawke, bo to wilczak" |
|
|
|
|
|
|
#10 | |
|
Senior Member
Join Date: Dec 2007
Posts: 1,265
|
Quote:
|
|
|
|
|
|
|
#11 |
|
Junior Member
Join Date: Apr 2009
Location: Warszawa
Posts: 67
|
odświeżę trochę temat
zaczęłam od tego że Łycko miał grudkowe zapalenie ... ale takie fest oba oczka płakały krwawo codziennie... napisałam "miał" bo nasz upór i dobre rady ulubionej cioci Łycko czyli Agnieszki po 1,5 tygodniu świetlikowania wyleczyło się jedno oczko a po następnych dwóch tygodniach i drugie oczko chyba dało sobie spokoj teraz swietlik profilaktycznie raz dziennie plus od tygodnia przemywamy oczka solą fizjologiczną też raz dziennie ..... no chyba, że młotek nr1 czyli miszczunio Chey i młotek nr2 czyli Łycko postanowią zaorać pole sąsiada raz jeszcze... |
|
|
|
|
|
#12 |
|
VIP Member
|
Ja się nie przyznaję, nawet na torturach
A pole zaorają jeszcze nie raz.. i chłop małorolny będzie im wdzięczny za spulchnianie ziemi:P W każdym razie fakt- oczęta piękne, suche a i ślady po łezkach na futerku znikają "w oczach" ![]() Wkleiłabym foto jako dowód ale wszystkie wysłałam i nie mam żadnego |
|
|
|
|
|
#13 |
|
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Świetnie, bardzo się cieszymy, że braciszek też już ma spokój.
Ja też muszę pochwalić kropelki homeopatyczne ze świetlika. Fakt, że Łowca przechodził to znacznie łagodniej i problem był tylko z jednym oczkiem, ale jednak łzawienie trochę się ciągnęło. Dziwnym trafem przeszło BEZPOWROTNIE po dwukrotnym (!!!) zakropieniu. Było to dla mnie prawdziwym szokiem; po prostu jak ręką odjął. Osobiście jednak nie stosuję ich profilaktycznie. Po prostu nie jestem pewna, czy przypadkiem nie mają jednak działania odrobinę wysuszającego spojówki. Wolę w związku z tym nie ryzykować. Łowca ma teraz piękne oczyska i bez nich. Last edited by Grin; 09-06-2009 at 11:06. |
|
|
|
![]() |
| Thread Tools | |
| Display Modes | |
|
|