Odkopuje temat, bo u nas wściekłe temperatury (+34 w cieniu), pies strzelił focha na spacery. Ja mu się nie dziwię. Ale dziadek jest mnie w stanie zaskoczyć-na łące pod oknami, po przedwczorajszym gradobiciu stoi woda. Taka po kostki. Czyli można zamoczyć łapy, napić się i tyle. Ale co zrobić gdy słonko przygrzało w główkę, a zwyczajowe chłodzenie polega na nurzaniu owej w wodzie? Tu się dziadkowy czerep nie mieści
Można więc się w wodzie wytarzać, później poprawić panierką w piachu...(panierka w lesie również chroni przed komarami)
Po wszystkim bonus ode mnie-prysznic (bo te kilogramy piachu to nic fajnego). No i leżenie pod wiatrakiem....
Na szczęście zaczęło grzmieć, nie mam nic przeciwko kolejnemu oberwaniu chmury