Mój wyżeł niestety może poruszać się tylko na smyczy - ma zakaz biegania aż do osiągnięcia dojrzałości (obecnie 15 mies.), ponieważ nie przyswaja fosforu i trwa nasza walka o jak najlepszy rozwój kośćca - już zaczęła się deformacja stawu. W zwiazku z tym zwierzak nadmiar energii i mały kontakt z psami/ludźmi wyładowuje... szczekaniem. Nie mogę niestety wyładować jej energii na spacerach - gdy jeszcze nie wiedzieliśmy o chorobie, nei było takich problemów.
Ostatnio jednak udaje mi się coraz lepiej nad nią zapanować i pies się uspokaja.
Lecz dziś ktoś bardzo popsuł moje starania.
Stanęłam na półpiętrze, ponieważ na góre wchodziło kilka osób. Mi-Yo zaczęła szczekać, lecz na rozkaz siad po chwili usiadła i zamknęła paszczę. Bardzo mnie to ucieszyło!
Gdy już miałam ją pochwalić,
facet krzyknął "KSZ! KSZ!!!" i machnął ręką w kierunku psa. Możecie sobie wyobrazić jej reakcję... Facet był baaaaaardzo z siebie zadowolony, ale jego partnerka (sądząc z odgłosów) odkryłą chyba, że mieszka z sadystą.
Jak można tak perfidnie psuć psom i ludziom całą pracę?
Na szczęście już po chwili miałyśmy kolejny sprawdzian - tym razem udało się ją pochwalić..