Quote:
Originally Posted by jaskier
Ok. Nikt z krytykujących się nie podjął.
|
Kuba, tu jak z wychodzeniem z np. nałogów - człowiek musi chcieć pomocy, wiedzy..po prostu chcieć.
Zobacz co robią hodowcy- bardzo starają się utrzymywać kontakt, pomagać ile mogą - to ich wkład w życie psów po oddaniu ich do nowych domów. Wyobrażam sobie, że jest im najzwyczajniej bardzo przykro gdy dowiadują się, że zostali pominięci przy próbie pozbycia się psa. Być może nowy właściciel nie zdołał nigdy nawiązać emocjonalnej więzi ze swoim nowym psem, ale wierzę, że hodowcy tej więzi nie tracą. Po to są aktywni, po to starają się wspierać aby zbudować pewien "system". Który zadziała, gdyby coś poszło nie tak, bo jednak zdarza się.
Nie chciałabym się znaleźć na miejscu żadnego hodowcy, który mimo starań został po prostu kopnięty w tyłek, olany...
Z drugiej strony - ja osobiście nie jestem w stanie zrozumieć oddawania psa i od razu zastrzegam, że jestem głucha w tym temacie na jakiekolwiek argumenty (co więcej, kompletnie mi ta głuchota nie przeszkadza). Ale dostrzegam różnice w sposobie realizacji takiej decyzji, czy robi się to z najwyższą troską o dobro psa i szacunkiem do ludzi, którzy nam oddali swoje wyniuniane szczęście, czy sprzedaje się jak zwykły przedmiot. Przy okazji warto zastanowić się co powie taki "sprzedający" potencjalnemu chętnemu? Czy w ogóle cokolwiek powie? Pomoże, zaoferuje wsparcie i pomoc? Wątpię...