![]() |
Bezpieczny dom dla szczeniaka
Myślę, że to dość aktualny temat, bo sporo osób świeżo odchowała/ odchowuje wilczakowe szczeniaki, a widać, że wkrótce będzie sporo nowych miotów...
Proponuję podzielić się pomysłami jak najlepiej zabezpieczyć dom przed pomysłowością i inwencją szczeniaków. Mieszkamy w różnych rejonach kraju, w miastach i na wsi, w domach i mieszkaniach. Nasze psy mieszkają z nami albo w kojcach... każdy ma innych styl życia, ale skoro każdy szczeniak wilczaka jest spokrewniony z pozostałymi - przeważnie mają podobne (czasem szalone) pomysły...:p:rock_3 To nie ma być temat o szkodach które psy zrobiły, ale raczej o naszych małych wynalazkach, urządzeniach i pomysłach racjonalizatorskich które zwiększają bezpieczeństwo szczeniaków w domu i w ogrodzie. Niekoniecznie takich na pozostawienie psa samego, ale takich, które spowodują, że właściciel nie będzie się stresował i zrywał jak szalony kiedy maluch wyjdzie sam do innego pokoju... Chodzi też o to, żeby każdy z nas nie musiał dochodzić sam do tego, co ktoś inny już wymyślił i co nieźle funkcjonuje. Fotki mile widziane, a także instrukcje jak zabezpieczenia wykonać. Co prawda zasadniczo w pełni zgadzam się Przemkiem, który twierdzi, że najskuteczniejsze jest 100% konsekwentne FUJ, NIE, albo NIE WOLNO, ale ... czasem trzeba tej minuty, żeby zauważyć, że trzeba powiedzieć NIE Np. u nas hitem antyalergicznym okazało się mycie podłóg płynem do higieny intymnej :lol:, rozebrane na części ociekacze do naczyń przytwierdzone do ściany zabezpieczają dostęp do kabli doprowadzających prąd do pieców kaflowych, kabel do internetu został ukryty pod mosiężnym kątownikiem, w kontaktach założone są zabezpieczenia dla niemowlaków kupione w SMYKU. Klucze do wszystkich drzwi w mieszkaniu to absolutny mus, bo 4 mies. szczeniak potrafi już otworzyć drzwi uderzając łapą w klamkę. :) Mamy jeszcze nierozwiązany problem rozsuwanych drzwi szafy w przedpokoju, tzn. zabezpieczenia jeszcze działają (kupione w SMYKU elastyczne ograniczniki na dużej wysokości i pryskanie dolnych szyn gorzką substancją), ale podejrzewam, że już niedługo....:twisted: Dlatego wdzięczna będę za każdy sensowny i praktyczny pomysł...:) |
Ja niestety w takowych wynalazkach to nie pomoge bo od Margo dostałem zepsutego wilczaka :) Pinki nic nie zniszczyła no poza rozmontowaniem klawiatury :).
|
Ja też nie mam 'opowieści z krypty', jedynie marynarka jedna zgubiła rękaw. Od pierwszych dni Ciri była uczona zostawania i klatki jako jej 'prywatnego' miejsca i dosyć szybko sama wchodziła jak chciała odpocząć.
I jakoś nie było specjalnie odpalonych pomysłów o jakich można tutaj przeczytać. |
Daniel, btd,
Nie zrozumieliście moich intencji: Ten temat nie jest o tym, co czyje wilczaki zniszczyły, tylko o tym jak najlepiej zapewnić im bezpieczeństwo w mieszkaniu lub w domu! 8) Np. śpię spokojniej, kiedy wiem, że gdyby małej nagle coś wpadło do głowy i chciała sforsować zabezpieczenia kabla do pieca, to zanim udałoby jej się to zrobić musiałaby nas obudzić. No chyba, że wasze psy śpią w zamknięte w klatkach... Kiedy gotuję obiad, to chcę mieć pewność, że mała nie "pobawi się" moim laptopem, którego nie mogę zamykać i głęboko chować przy każdym wyjściu z pokoju... itd. Każdy normalny szczeniak, podobnie jak dziecko poznaje świat i niestety, czasem to poznawanie bywa dla niego niebezpieczne. Wychowałam dwoje dzieci i jednego wilczaka i wiem jakie miały pomysły i inwencję w wymyślaniu zabaw, co nie znaczy, że związane to było z destrukcją... raczej z potrzebą ciągle nowych bodźców i typowym dla małolatów brakiem wyobraźni... Wilczaki to bardzo inteligentne psy więc ich małe bawią się inteligentnie (czyli z fantazją), no chyba że ktoś ma takiego, którego jak posadzi - tak siedzi (w kojcu? klatce? :p:lol::lol:) ale w takom razie ich ten temat nie dotyczy8)... |
No widzisz, ja mam parę kompów w domu, kabelków też trochę jest. Jak Ciri była mała to wiadomo interesowała się nimi, ale jakoś tak nam wyszło że nauczyliśmy ją że ma się nimi nie interesować. teraz ma nawet rozciągnięty luzem kabel vga od jednego kompa do telewizora i zupełna olewka.
Nie wiem, może dlatego że dostaje do zabawy i popsucia różne rzeczy to odpuściła niszczenie innych? Ciri śpi zamknięta w klatce (i faktycznie tak jest, sprawdzone :) ) tylko jak jesteśmy w pracy. |
No cóż, widzę, że niektórzy są "szczelni" :roll::roll::roll:
To nie miał być temat o zniszczeniach, ani o chwaleniu się jaki mój piesio jest super tylko o sposobach zapewniania bezpieczeństwa szczeniakowi w domu. Tina, kiedy była dorosła też była 100% przewidywalna i mogłam zostawić ją samą z dostępem do wszystkich pomieszczeń z kuchnią włącznie i w dodatku bez klatki :love . Prawdę mówiąc nawet nie wyobrażam sobie, żebym mogła dorosłego psa przez cale życie zamykać w klatce przy każdym wyjściu z domu.... :shock: To, że dorosły pies (wilczak też) nie będący akurat w traumie czy stresie zachowuje się racjonalnie i nie niszczy rzeczy to chyba normalne. Chodziło mi o ciekawskie szczeniaki, które podobnie jak małe dzieci poznając świat eksperymentują, bo jeszcze nie wiedzą do końca co im wolno, a co nie... nie czują, co może być niebezpieczne.... Chodziło mi o etap przejściowy, kiedy maluch "uczy się" domu, jego zwyczajów, 'pułapek', itd. Powtarzam, że uważam za standard (a nie objaw geniuszu psa czy właścicieli) to, że każdy pies z czasem się uczy racjonalnej koegzystencji z człowiekiem. Widziałam w Peronówce dorosłe bure wylegujące się same w pokoju wśród komputerów; o ile wiem, Chey zostaje w domu sam bez klatki i jakoś nic nie niszczy, choć kiedy był szczeniakiem miał różne dziwne pomysły i masę inwencji;-)... Dotarło do mnie jednak, że niektórzy albo na szczeniaka patrzą, albo zamykają go w klatce i ten sposób zapewniają mu 100% bezpieczeństwo. Pewnie tak też można, ale zupełnie nie o to mi chodziło... tylko o wymianę doświadczeń i pomysłów. Żeby ktoś napisał - mam problem taki i taki, jeśli ktoś go już rozwiązał - napiszcie jak. O wymianę informacji takich jak np. które rośliny doniczkowe mogą być dla szczeniaczka trujące, które środki czystości uczulają najbardziej, jak zabezpieczyć przesuwane drzwi szafy kiedy maluch uwielbia je rozsuwać (ale fajna zabawa, kiedy się uda ruszyć kolosa z miejsca i popchnąć nosem żeby się toczył...), itd. itp. Btd, jeśli jedynym Twoim pomysłem na bezpieczeństwa szczeniaka jest zamykanie go w klatce, to myślę, że nie ma potrzeby żebyś nadal zabierał głos w tym temacie.8) |
Quote:
magnes? przyklejony gdzieś w połowie wysokości? na styku skrzydła drzwi i framugi? Tak mi sie wydaje, że człowiek spokojnie otworzy a psi nos nie:):roll: |
Quote:
Dla mnie to jest jedyne sensowne zabezpieczenie szczeniaka jak jesteśmy w pracy. Jak ktoś chce eksperymentować co pies może zjeść jak mnie nie ma i czy jak wrócę to będzie żył to jego wola. Dla mnie te wszystkie opowieści jak to wilczak zjadł pół domu świadczą o tym że z właścicielami jest coś nie tak. A jak jesteśmy w domu to na każde zachowanie niepożądane staraliśmy się reagować odciągając zabawą i nauką. Drzwi przesuwane odsuwała, ale po paru 'pokazach' że tam nic ciekawego nie ma znudziło się. Szafki w kuchni mają uchwyty wpuszczane i żeby otworzyć trzeba pociągnąć za górną krawędź 'od spodu'. Jakoś nie kombinowała jak to otworzyć. W kuchni podczas gotowania czy w ogóle robienia jedzenia ma zakaz kręcenia się - jest łatwa do zauważenia granica do której może wtedy wchodzić i od pierwszych dni wpajamy że bardziej opłaca się jej nie przekraczać wtedy. Przy otwieraniu lodówki jasne, jest galop przez mieszkanie, ale jeszcze nie zdażyło się żeby wpakowała się do niej - stoi przed, tak jak jest wyznaczona dla niej granica i patrzy się co się wyjmuje. Co do kabli - konsekwentne fe i interesowanie czym innym i teraz nawet jak sznurkowy rozwleczony aport leży na kablu - weźmie z niego i tyle. Piłka wpadnie pod biurko w okolice komputera - nauczyła się że jak nie da rady wyjąć albo za dużo kabli się plącze przy piłce to to idzie po mnie albo Basię żebyśmy jej wyjęli. Wychodzi że mam magicznego psa :-> |
Imbusek nauczył sie otwierać lodówkę - jedną zniszczył -zjadł gumę uszczelniającą. Teraz mamy dwa patenty.
Najpierw na lodówce dookoła była zaczepiona linka stalowa i Imbus nie mógł nosem otworzyć drzwi. Ale co z tego - jak my zpominaliśmy o założeniu linki - to Imbus dalej buszował w lodówce. Teraz drugi patent: przeniesliśmy lodówkę do spiżarni - dobrze zamkniętej i Imbus na razie nic nie wymyslił. :diablotin:diablotin:daysmile |
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Gaga, pomysł z magnesem wypróbuję, dzięki. Quote:
Quote:
Natomiast nie mogę zrozumieć dlaczego ten czysto praktyczny i 'nieideologiczny' temat starasz się usilnie przekształcić w kolejną "pyskówkę":shock: Kasiu, dziękuję za pomysł na lodówkę. U nas póki co lodówka, szafki kuchenne, stare meble, itd. są poza zasięgiem zainteresowania małolaty... nawet kąt komputerowy omija już łukiem i serwet ze stołu nie ściągą, ale dobrze poznać różne sposoby na wszelki wypadek, bo nie wiadomo, co nas jeszcze czeka..:rock_3 Ja po prostu wiem, że prawdziwie kochany wilczak każdego właściciela cierpiącego na syndrom pychy wcześniej lub później nauczy pokory... taka już ich rola i ....nasza karma :lol::lol::lol: |
Quote:
Quote:
Wywoływanie pyskówek jest nudne. Ale dłużny nigdy nie zostaję. Zarówno 'dobra' jak i 'zła'. Taka karma :-D Quote:
A no i łazienka/ubikacja - klamki chodzą ciężko, a drzwi trzeba ciągnąć do siebie żeby wejść. Ale i tak wielokrotnie było pokazywane że to że zamknięte nie znaczy że coś tak jest fajnego - tylko dlatego że tam i tak nic ciekawego nie ma i jest nudno. Jak coś Ciri wymyśli to od razu obfotografuję i wrzucę do neta. Ja piszę jak jest a nie jak chcę żeby wyglądało. |
To może ja napisze coś dla tych których pies biega po ogrodzie. Jeśli chcemy by jakis wybitnie drogocenny krzew nie został obgryziony lub podkopany, można go ogrodzic niskim płotkiem lub siatką, ale ogrodzenie to MUSI dotykać krzaczka, jesli zostawimy wolne miejce pomiedzy rośliną a ogrodzeniem pies bedzie starał sie tam wskoczyć. Jeśli jest to WYBITNIE drogocenne drzewko ;) można pod płotkiem wkopać kilka kamieni by zniechecić szczeniaka do kopania :)
O takie rady chodziło ?;) |
Quote:
|
Quote:
Quote:
|
Quote:
U mnie remont był, bo wilczak zbiegł się ze ślubem i przeprowadzką do 'siebie' (z resztą tak było od poczatku planowane) a mieszkanie było po eksmisji i trzeba bylo robić wszystko. I jechaliśmy od razu tak żeby czy szczeniak czy dziecko nie mial tak latwo wymyslic czegos faktycznie glupiego i groznego. I nie, doskonałością nie jestem, ale w wybranych dziedzinach dążę do tego :-D Trzeba mieć jakieś cele w życiu :) |
Aha, i u nas, jak na razie działa coś w stylu kontrolowanego zakazanego owocu.
Chce się poszarpać czymś, coś porozwalać - nie ma problemu, ale pod kontrolą. Stare skarpetki, siatki, koszulki, kartony, plastikowe butelki itd. Nie wiem czy jest w stanie tak kojarzyć, ale jak pozwalamy w kontrolowanych warunkach na zupełną destrukcję czegoś, to potem w ogóle nie interesują np wiszące na stojaku świeżo uprane skarpetki. |
Jesli macie plastikowe drzwi i okna, a nie chcecie, aby Wasz Wilczak wychodził sobie bez pozwolenia na spacerek (klamka niezaleznie od tego, pod jakim kątem jest przykręcona, jest pestka dla Varga), doskonałym wynalazkiem sa klamki z przyciskami. Tego kolega juz nie umiał rozebrać.... :)
|
ja mam jeszcze po szczurach cienkie kable wpuszczone w metalową rurkę prysznicową [można czasem znaleźć na metry] a grubsze w rurki hydrauliczne.
W Smyku są też bezpieczniki do szaf rozsuwanych. Żeby otworzyć trzeba ją najpierw "domknąć". |
Quote:
Quote:
|
Quote:
Aga napisała o klamkach na blokady- potwierdzam, że doskonały wynalazek: bębenek w klamce jest na kluczyk -bardzo pewne zamkniecie ;) |
Quote:
|
Quote:
Forasowi zaserwowaliśmy zamiast tradycyjnych klamek - obrotowe bez przycisków. Też się sprawdzają. W szafce która ukrywa przed psem kosz na śmieci wkręciłam metalowy haczyk zakładany na drzwiczki. Haczyk jest na tyle mały i ciężko się przekręca że pies odpuścił próby sforsowania szafki. Z kolei ze względu na dwa koty w każdym pokoju są łatwo dostępne dla nich kryjówki i odsunięte od ścian meble tak aby swobodnie za nimi mogły się schować. Wchodzą za meble z jednej strony gdzie mają zostawioną lukę obok kaloryfera, a wyjść mogą przez jedną z szafek z której wyjęłam tylną ściankę. Foras się tam nie mieści :lol: W trosce o samochód na dalsze trasy zabieram bagażnik patyków, butelek plastikowych i pluszowych maskotek. |
Quote:
|
Rona napisałem bo chciałem ruszyć temat bo to dość ciekawy wątek. Napisałem że mam '"zepsutego " wilczaka bo pinki była wyjatkowa i nie musiałem nic wymyślać i wcale niechciałem chwalic sie jaka to jest ah i oh. niedane mi było wymyslac zabezpieczen na suke a i w kojcu ani w klatce suka nigdy nie była.
|
My mamy tylko biurka ze specjalnym miejscem do schowania komputerów - oboje z przenośnych do tej pory korzystaliśmy, a kable mamy dobrze zorganizowane z powodu szczurów, ale to też tylko w jednym miejscu kawałek ikeowskiego peszla, a w pozosotałych srebrna taśma. Oprócz tego dużo rzeczy do niszczenia dostawanych od nas i w sumie nie licząc razów, gdy został sam i wiadomo, że to co innego, to tylko jeden róg szafki mamy lekko nadgryziony.
|
Bardzo ciekawy wątek Ronka i ja bym go rozszerzyła nie tylko na szczeniaczki. Wilczak mając nawet 6 lat czasami wychodzi " z formy". U mnie są kojce ale po co? przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo wilczaków i Raueczki. Gdyby po naszym wyjeździe z domu zostawały na podwórku , to nie sądzę aby szczególnie Max nie próbował mnie odnaleźć. Ci co byli w Lazne wtedy kiedy my wiedzą co mam na myśli. Potrafił mnie znaleźć nawet pod prysznicem i niektórzy potem mówili "fajny obóz, można się kąpać z wilczakiem w łazience". Poza tym drugi kojec powstał w trybie błyskawicznym wówczas gdy Ereshka miała swoją pierwszą cieczkę, więc też dla bezpieczeństwa. I takich przykładów jest więcej.
Poza tym uwielbiają podkopywać ogrodzenie szczególnie jak sarenki rano wyjdą z lasu i dokładnie wiedzą która strona ogrodzenia do tego najlepiej się nadaje bo jest najsłabsza więc mam założonego pastucha, który ma nieraz wyczerpaną baterię ale wystarczy ta zółta tasiemnka, która ukuła w nos. Poza tym dla bezpieczeństwa różne cudeńka w domu, abym ich nie pozabijała ;-), że tak brudzą. Więc na podłogach terakota, na ścianach przy których lubią się kłaść bądź o nie opierać są zamontowane płotki pomalowane w kolorze mebli w danym pomieszczeniu any ściany nie były ciągle brudne, ulubione kocyki na fotelikach dla Ereshki, która jako królewna ma specjalne przyzwyczajenia :lol:, spanka kotów na szafie (również dla bezpieczeństwa wilczaków) bo po co mają ciągle obrywać w nos. Koty u nas były pierwsze i nie koniecznie chcą oddać ełnię władzy. Pozdrawiam Bożena |
A my mamy problem z drzewkami i krzakami malin: Furia zjadła nam już kilka. Plastikową siatkę podrze, metalową wyrwie z ziemi,a zrobienie półmetrowego fundamentu doodkoła drzewka odpada ze względu na drzewko... skończyły się nam pomysły...gałgan jeden drzewek nie wykopuje (bo w takiej sytuacji zastosowalibyśmy pomysły Magdaleny), tylko odgryza górną część w połowie wysokości...może ktoś ma jakieś pomysły jak takie drzewka przed psiątkiem zabezpieczyć, bo mnie dziś rano po kolejnym drzewku ręce opadły...
|
A potrzebujesz mieć drzewka? ;-)
|
Może posmarować drzewko czymś gorzkim?
|
Quote:
|
Quote:
|
Nie krochmal :) Taki płyn, który ułatwia prasowanie pogniecionych przy suszeniu rzeczy. Ale myślę, że może to być dowolny środek - lakieru, nie używam ( z powodu braku stosownych włosów :p) - więc to nie przyszło mi do głowy. A może być lepsze, bo przyklei się do roślin. Nie wiem tylko czy nie będzie szkodliwe dla psa, kiedy jednak weźmie roślinę w pysk.
Baltek jeszcze strasznie kicha, kiedy przez okno w samochodzie wpadną kropelki płynu do spryskiwaczy :) |
Quote:
Czasem (b. rzadko) używam weterynaryjnego płynu przeciwko obgryzaniu przedmiotów przez zwierzęta "Biter" Siedla, żeby zniechęcić Lorcię co do penetrowania niektórych miejsc... Kilka razy wyznaczałam przy jego pomocy granicę koło kąta gdzie jest sprzęt komputerowy, raz czy dwa spryskałam szynę szafy. Nie wiem, czy te zabiegi, czy raczej konsekwentne "zjeżdżaj stąd" pomogły i teraz coraz rzadziej sprawdza czy zakaz nadal obowiązuje ... :rock_3 Co prawda płyn działa dość krótko (ulatnia się) ale przynajmniej daje gwarancję, że jest nieszkodliwy. Działa raczej w ten sposób, że wywołuje przykre skojarzenie, "wysyła" sygnał: to miejsce jest niemiłe. Może opryskać nim albo podobnym drzewka, albo ich pobliże kilka razy, żeby pies zapamiętał przykre odczucie i omijał z daleka na wszelki wypadek? ;-) |
Quote:
Quote:
Quote:
Zacytuję: Quote:
Sorry za ten żarcik, ale właśnie czytam te arcyciekawe artykuły i tak mi się skojarzyło z opisywanym tematem, że nie mogłam sobie odmówić przyjemności zacytowania. :) Zatem kto się jako pierwszy podejmuje na próbę obsikać dookoła cenny krzaczek? :D PS Cóż, podejrzewam, że niedługo może mi już nie być tak do śmiechu :twisted: |
Grin, czytałam to, ale w jakiejś książce :p:roll: Jest tam też o mężczyźnie, który w ten sposób oznaczał trawniczek przed posesją. Zobaczył to jego sąsiad i zaproponował mu korzystanie z własnej toalety, bo wie jak to jest jak się ma żonę i 2 córki :lol::lol:
Pewnie z tego powodu (sąsiedzi) mój mąż stanowczo odmówił oznaczania. Jeśli masz na myśli szczeniaka, z tym, że może Ci nie być do śmiechu - będzie Ci, bo przecież każdy jest słodki :shock: No i rozwiniesz się racjonalizatorsko :p |
Quote:
Rona wspomniala o specjalnych "odstraszaczach" w sprayu. Taki nabylismy lat temu prawie 4 i zapobiegawczo potraktowaliśmy tym pół mieszkania(łącznie z obrazkami na ścianach). nastepnego dnia wszystkie sfiukane rzeczy zostały "potraktowane" przez Cheya... fakt, że asystował przy operacji i może to byl błąd? W każdym razie odstraszasz nie odstraszył ... Chrzan, pieprz i papryka srednio sie sprawdziły ("montowane" były dodatkowo na mydle aby proszek sie utrzymał), za to doskonale sprawdził się dentosept- gorzki jak diabli :D |
Pisałam kiedyś na forum o zwyczaju obsikiwaniu obozowisk przez nobliwych naukowców (np. geologów :rock_3) pracujących w odległych rejonach Kanady, itp. :lol: To stara jak świat metoda odstraszania dzikich zwierząt które nie dążą do konfrontacji z człowiekiem8) Inna - to puszczanie wycia wilków, które wtedy uznają ten teren za zajęty przez inną watahę i trzymają się z daleka. Ostatnio stosowano ten sposób z dużym powodzeniem chyba w jakiejś miejscowości w Bieszczadach...
Żadna z tych metod nie nadaje się jednak do stosowania w mieszkaniu w kamienicy :cry::evil_lol |
My zabezpieczaliśmy szafę z przesuwnymi drzwiami wetkniętym skórzanym kapciem (blokowała możliwość przesuwania drzwi), ale w miarę, jak Dewi rosła, zabezpieczenie przestało skutkować. Ja nie mogłam diabelstwa wyjąć a sucz i tak wyciągał rzeczy (dobrze, że ich nie gryzł!). Gałki zamiast klamek nie zdały egzaminu. Sprawę załatwił klucz.
Kuchnia była robiona "pod psa i dzieci" tj. szuflady zamiast szafek. Na szuflady można założyć takie pionowe blokady. Na drzwiczki szafek również są blokady, o ile drzwiczki są "parzyste". Kontakty wstawiliśmy gładkie, płaskie i metalowe (na nich nie zostają ślady pazurów) a i wyrwać się ich nie da. Dewi uparcie zrzucała słuchawkę od domofonu i ją zżerała (takie dyndadełko to super zabawa). Ponieważ nie robiła tego przy nas, jedynym rozwiązaniem było zdjęcie kontaktu pod domofonem - kilka spotkań z gołymi drutami zniechęciło psa do skakania do domofonu (a mnie nauczyło uwagi przy otwieraniu drzwi). Sposób bezpieczny, bo włączniki światła nie zabijają. Potwierdzam, że smarowanie tabasco, pieprzem itp nie zdaje egzaminu - dentosept lepszy. Nie spotkałam psa, który lubi gorzki smak. Natomiast Dewi tabasco nie przeszkadza w niczym. Ściany np. w sypialni miałam pomalowane zmywalną farbą (Beckers). Gdy miałam dość mycia przedpokoju, położyłam tam płytki klinkierowe. Do dziś staram się też nie kłaść niczego w siatkach na podłodze. Zapakowane w torbę rzeczy budzą w Dewi niezdrową ciekawość. Udało nam się też zawrzeć umowę, że rzeczy leżące na podłodze są psa, ale postawione na czymś (nawet 5 cm wyżej - np. na dolnej półce ławy) już nie. |
Quote:
|
U Welkoscyrzów czyli u Nirvany i Lilith to wygląda tak:
http://img48.imageshack.us/img48/5179/dscf5502lr4.jpg Płotki reklamuje : Tajga z Peronówki. Płotki sprawdzają się nawet przy tak szalonej Lilith. |
To moje wilczysko jest pod tym względem zabawne. Niweluje wszystkie wystające z trawy patyki pod warunkiem, ze są martwe. Świerze mu nie smakują. Nie interesują go grzewka, krzewy no czasem lubi podkopać i podgryżć korzonki. Ale korzenie lubi i je wykopuje raczej na zewnątrz nie przed domem. Obsikuje wszystkie choinki poza domem i nawet te sztuczne choć nie za bardzo mu one pasuja. Bałwan to wróg Nr 1. Wrogiem Nr 2 są pająki i zawsze sie im bacznie przygląda. Wrogiem nr 3 są wszelkiego rodzaju paskudztwa wczepiające się w sierśc, wybiera je zębami i pluje z obrzydzeniem. Szafy suwane w domu go nie interesują ale wszystkie gałki w szafkach i szufladach są bardzo smaczne pod warunkiem, ze sa z drewna lub metalu. Plastik jest nie do przyjęcia.No i oczywiście domena to zawsze patrzy jak ukraść rękawiczki i nie wazne czy sie je ma na ręce czy gdzieś leżą. To jest najlepsza zabawa, a potem jaka frajda z uciekaniem.
|
Nasz wynalazek na niegryzienie przedmiotów, który odkryliśmy całkiem przypadkiem: spryskać zakazaną rzecz elastycznym bandażem na psie rany - zawiera mocną gorycz, żeby pies nie rozlizywał rany i trzyma się dłużej niż inne gorzkie środki. Zastosowaliśmy żeby psicę nie kusiły bombki choinkowe i działa! 8)
|
"Zastosowaliśmy żeby psicę nie kusiły bombki choinkowe i działa!"
A wiesz może, co zadziała na rośliny ogrodowe??? Wiem, zima, ale moje laski i zimą są aktywne ogrodowo... Wybierając płeć szczeniaka, zrezygnowaliśmy z psa -bo m.in. "znaczy" teren... niestety, dziewczynki też "zaznaczają" teren zgryzaniem młodych drzewek i krzewów.../w ogóle, to uwielbiają prace ogrodowe, pogoń za kretem, etc.../ cóż, przyzwyczailiśmy się...:? taki "dopust boży", ale może jest jednak jakiś sposób na uratowanie moich pięknych roślinek... zdążyłabym się przygotować na wiosnę... Co do bombek, to u nas panny przestały interesować się choinką, gdy przestaliśmy wieszać na niej czekoladowe cukierki...:lol: |
Quote:
|
Przeczytałam temat bardzo uważnie /dzięki, Rona/ nieźle się brechtając:lol::lol::lol::
Boże, dzięki Ci, moje psy nie są patologicznymi destrojerami -są normalne! Patenty super!!! I dlatego czas na zakupy: płyn do prasowania, lakier do włosów, płyn do spryskiwaczy, "Biter" Siedl'a i Dentosept /od niego zacznę/. A z tym znaczeniem terenu może być zabawnie:lol:... Już się widzę: przy akcji jednodniowej potrzebuję wiadro napoju moczopędnego... Nie wiem..., no, nie wiem..., sąsiad z lornetką /oddalony o 300m/ będzie miał jajeczną zabawę:lol:... poza tym, nasze psy uwielbiają uczestniczyć w „zajęciach łazienkowych”. Wszystkich!!! W związku z powyższym już wyobrażam sobie kobietę „znaczącą” teren, a wokół niej psy z zainteresowaniem zaglądające pod spódnicę...:roflmao Patent z kijkami i ogrodzaniem –nie u nas –sprawdzone:( Ale zauważyłam ciekawą rzecz /o której była już w temacie mowa/: psy „pomagają” głównie przy roślinach, przy których wkopywaniu uczestniczyły... jakaś prawidłowość... A-ha: zawsze „poprawiają” wkopywanie –niektóre rośliny wkopuję po kilka razy /gdy już je znajdę na terenie:)/... jeśli te płyny nie sprawdzą się, pozostanie drut kolczasty pod prądem... i więcej kości na terenie... A sam temat „wrzucę” do schowka –wkrótce może przydadzą się przy kolejnym brzdącu...:lol: |
Quote:
Nasze za to są straaasznie cięte na krety, dziur nie kopią(chyba, że w upały), ale kretom, nie przepuszczają, tego jednak nie mam zamiaru oduczać ;) i to wyjątek kiedy i kopać (właściwie rozkopywać kopce) pozwalam. Puchatku, powodzenia ;D |
„kładąc się na rabatkach, które uwielbiają w postaci posłanka ”
Bo są estetami:fingers1: nie dość, że w tym wyglądają pięknie, to jeszcze cudnie im pachnie... W tych sytuacjach, nie wiem: pyszczyć na nie, czy... lecieć po aparat, obklikać i obcałować:lol:... a najoryginalniejsze kwiaty umieszczam już w donicach na wysokich podestach...:lol: ”Nasze za to są straaasznie cięte na krety, dziur nie kopią(chyba, że w upały), ale kretom, nie przepuszczają” O, tak! Krety, nornice, turkucie i inne podziemne, to najfajniejsza zabawa:lol:... najgorzej, gdy wracamy po ciemaku z ogniska... można nogę złamać... U nas i w zimie kopią /krety nie zasypiają/ -super wygląda idąca po śniegu Laila cała upaprana w błocie... a na ogródku półmetrowy krater... i od razu na łóżko... Hmmm.... trudno opiernicza się wilczaka: wie, że coś „nie hallo” i robi tak cudne miny, że ręce opadają i złość przechodzi:lol::lol::lol:... |
All times are GMT +2. The time now is 06:11. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org