Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Żywienie i zdrowie (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=28)
-   -   Smaczki (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=21604)

olgam 28-12-2011 23:24

Smaczki
 
Macie jakieś sprawdzone smaczki, które dajecie psu? Ja najpierw dawałam zwykłą karmę w malutkich granulkach, ale Everett nawet ich nie czuł między ząbkami ;-) Później moja mama kupiła w zoologicznym specjalne smaczki dla szczeniąt dużych ras, ale tamte były za duże, np. na wystawę. Raczej parówek czy kiełbaski w częściach nie chciałbym mu dawać, bo zapach zbyt go rozproszy. Chciałabym coś, niedużego (ale, żeby wiedział, że coś zjadł :rock_3) i sprawdzonego;-)

Witek 28-12-2011 23:27

My obecnie ćwiczymy na gotowanych żołądkach indyczych. Można je pokroić na fajne kawałki, są suche i nie rozlatują się w dłoni. Całkiem fajnie Aszczu chodziła też na "paluszkach wyborowych" z biedronki :D

tarasbulba 29-12-2011 02:00

Żeby podczas ćwiczeń itp. smaczki spełniły swoją funkcję czyli niesamowitej nagrody za wykonane zadanie, muszą być dla psa czymś nadzwyczaj zaje..stym, pies powinien głupieć na ich punkcie, więc super zapach go wcale nie rozproszy, wręcz przeciwnie, jak zrozumie,że dostaje te wspaniałości za wykonane polecenia to będzie dobrze. Jak chcesz coś trenować z psem to najlepiej ,jak pies będzie głodny i nie traktuj smaczków jako czegoś, czym pies ma się najeść. Parówki w kawałkach odpowiedniej wielkości, żoładki kurze, indycze, serca kurze, indycze, ser żółty to są zwykle smaczki, za którymi psy głupieją. Ja zwykle używam serc kurzych, jak są duże to kroje je na pół i to jest odpowiednia wielkość dla Barucha(aktualnie ważącego 36kg).Serca mają to do siebie,że nieco krwawią więc je krótko obgotowuję i obsuszam , żołądki,ser i parówki nie sprawiają takich "kłopotów". Zapomnij te kupne smaczki najlepiej.

avgrunn 29-12-2011 10:00

My przeszlismy przez wiele smaczkow, gotowane miecho, podroby, paroweczki, jakies kupne roznego rodzaju. Urcio byl wybredny i zmienial swoje preferencje prawie co tydzien. Jednak z powodu alergii musielismy poszukac czegos co nie bylo wolowina ani kurczakiem i znalezlismy Brit Let's Bite kaczka i Profine Snack tez kaczka. Poki co to jest jedyny smak, ktory motywuje Urcia do pracy i jeszcze mu sie nie znudzil, a stosujemy to od kilku miesiecy. Nie spotkalam tez jeszcze psa, ktory by nie byl nimi zainteresowany, nawet najwieksze szkoleniowe niejadki ochoczo je konsumowaly.
Jesli chodzi o wielkosc smaczkow, to sa one w paskach i mozna je spokojnie nozem poprzecinac na wymagana wielkosc, tnie sie bardzo latwo. Brit ma dodatkowo dwa rodzaje kaczkowego mieska w cienszych i grubszych paskach, ale polecam tez sprawdzic Profine bo mam wrazenie ze ich miesko jest jakby bardziej miekkie. Opakowanie mozna otworzyc i potem szczelnie zamknac co ma swoj plus bo miesko jak podeschnie robi sie twardsze, co nie znaczy ze mniej smakowite.

Narvana 29-12-2011 10:41

Garuda z Imbusem maja totalnego swira na paluszki miesne. My takowe kupujemy w Intermarche (firma Canaillou), ale chyba sa tez w Lidlu (innej firmy, ale glownie to to samo). Sa tanie, nie brudza, a psy biegaja na to robiac potop ze sliny 8). I nie mamy zielonego pojecia, co w nich takiego swietnego jest...

jefta 29-12-2011 11:16

Z tego co zrozumialam chodzi wlasnie o to by pies sie za bardzo nie staral zarobic na tego smaka tylko spokojnie w niego wpatrywal wiec zbyt atrakcyjne byc nie moga... Na ringu wazne jest tez by nie przezuwal w nieskonczonosc. Mi do takich celow super sprawdzaja sie parowki z biedronki po 5.99 kg bo sa malo miesne i malo smaczne i moczona sucha karma. Smaki musisz dobrac sama do gustu psa i oczekiwanego zaangazowania metoda prob i bledow :)
dla niejadkow polecam kiszke podrobiowa bez przypraw dostepna w sklepach miesnych.

olgam 29-12-2011 14:12

Czyli na wystawę sucha karmę w małych granulkach, a na treningi wszystko na punkcie czego pies ma świra tak?

avgrunn 29-12-2011 15:23

Quote:

Originally Posted by _Alexx_ (Bericht 417027)
Czyli na wystawę sucha karmę w małych granulkach, a na treningi wszystko na punkcie czego pies ma świra tak?

Mnie sie wydaje ze niekoniecznie, pies moze byc pobudzony obecnoscia innych wilczakow na ringu, moze sie tak na nich skupic ze karma nie zda egzaminu, warto miec zawsze cos jeszcze. Np. na treningach Uro pieknie latal za pokrojonymi paroweczkami i tez stal ladnie, a na wystawie wszystko poszlo sie trzaskac, zmemlal jednego i na tym koniec-wiecej go nie interesowalo. Dlatego staram sie jego bez smakow uczyc, zobaczymy co z tego wyjdzie, ale i tak jego ulubione kaczuchy zabiore bo moze pomoga. Metoda prob i bledow musisz zobaczyc co dziala i na co najlepiej reaguje, a cwiczenia to co innego niz wystawa wiec trzeba brac pod uwage stres i to ze smaki treningowe nie zadzialaja.

jefta 29-12-2011 15:28

nic nie stoi na przeszkodzie by miec rozne nagrody w roznych kieszeniach i dostosowywac je do tego co aktualnie robisz i w jakim pies jest nastroju :)

Witek 29-12-2011 15:29

Quote:

Originally Posted by _Alexx_ (Bericht 417027)
Czyli na wystawę sucha karmę w małych granulkach, a na treningi wszystko na punkcie czego pies ma świra tak?

Na wystawę to w przypadku Aszczu muszą być właśnie extra smaki. W domu szaleje za ciasteczkami pasztetowymi. Ciężko od niej cokolwiek wyegzekwować bo świruje i robi wszystko na raz. Ale na wystawie są bardzo słabym motywatorem. Tu sprawdza się właśnie coś super pachnącego by przebiło się przez wszystkie bodźce rozpraszające.
Natomiast musisz wsiąść poprawkę na to, że na wystawie pies może być na tyle zestresowany, że nie będzie chciał jeść wcale. I tu potrzebna będzie bardziej praca socjalizacyjna, umiejętność uspokojenia psa i pokazania mu, że ma w nas oparcie.

olgam 29-12-2011 15:29

Czyli na wystawę coś wyjątkowego i dla niego pysznego, żeby się zainteresował, a na treningi zwykłe smaczki.

avgrunn 29-12-2011 15:30

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 417035)
nic nie stoi na przeszkodzie by miec rozne nagrody w roznych kieszeniach i dostosowywac je do tego co aktualnie robisz i w jakim pies jest nastroju :)

Dokladnie :p trzeba byc przygotowanym na wszystko - nie raz takie podejscie uratowalo sytuacje i nie te wystawowe

Quote:

Originally Posted by _Alexx_ (Bericht 417037)
Czyli na wystawę coś wyjątkowego i dla niego pysznego, żeby się zainteresował, a na treningi zwykłe smaczki.

Musisz zobaczyc co najlepiej pasuje Everettowi, jak juz pisalam wyzej trzeba byc przygotowanym na wszystko :D

Witek 29-12-2011 15:32

Quote:

Originally Posted by _Alexx_ (Bericht 417037)
Czyli na wystawę coś wyjątkowego i dla niego pysznego, żeby się zainteresował, a na treningi zwykłe smaczki.

Można to tak ująć w uproszczeniu :)
Jest też szkoła, że pies nie dostaje jedzenia w ogóle z miski, tylko wszystko na codziennych spacerach za dobre zachowanie :) Myślę, że dobry trener sam dobierze Wam metodę nagradzania i motywowania psa :)

olgam 29-12-2011 15:52

Ja z Everettem trenujemy sami, dlatego się pytam. A co byłoby z takich pysznych, małych i suchych smaczków na wystawę? :D

anula 29-12-2011 15:57

Quote:

Originally Posted by _Alexx_ (Bericht 417041)
A co byłoby z takich pysznych, małych i suchych smaczków na wystawę? :D

Wlasnorecznie upieczony bez soli pasztet miesno-podrobowy :)

olgam 29-12-2011 17:32

A coś co nie wymaga gotowania, pieczenia czy coś (znając mnie coś by wybuchło, a dobrze mi się mieszka w domu... :P) Ale ja jestem wybredna... :D

avgrunn 29-12-2011 17:59

Quote:

Originally Posted by _Alexx_ (Bericht 417058)
A coś co nie wymaga gotowania, pieczenia czy coś (znając mnie coś by wybuchło, a dobrze mi się mieszka w domu... :P) Ale ja jestem wybredna... :D

Cos smrodliwego? Np. suszona watroba wolowa. Ale to jest smrodliwe bardzo, ciezko sie kroi ale Urcio wsuwal jak glupi. Tylko musielismy odstawic bo jego zoladek sie buntowal, ale jak juz mowilam Urciowy delikatesik wiec moze Twoj bedzie dobrze reagowal.

Agni 29-12-2011 18:29

U nas na smaczki świetnie sprawdza się gotowana wątroba pokrojona na kawałki odpowiedniej wielkości. Używamy wątroby wołowej. Po ugotowaniu bardzo dobrze się ją kroi, smaczki są suche i nie rozpadają się. Scylla bardzo je lubi i nie tylko ona :rock_3 są i inni chętni :). Przeszliśmy już rożne smaczki, ale te przypadły naszemu suczysku najbardziej do gustu. Wystarczy wrzucić na wrzątek i gotować ok 20 min. Po wystygnięciu pokroić.

olgam 29-12-2011 18:39

czyli nie obędzie się bez gaśnicy w kuchni... Trudno... Dzięki za pomoc mam nadzieję, że Everett będzie zajadał tą wątrobę. A może też być drobiowa wątroba? Bo Everett miał uczulenie ostatnio uczulenie i wet kazał być mu diecie drobiowej... :P

Agni 29-12-2011 18:45

Drobiowa wątroba jest za miękka i po ugotowaniu będzie się kruszyć. Dobrze też się sprawdza wieprzowa, ale musi być dobrze ugotowana. Chyba nie ominie Cię to gotowanie ;-). Powodzenia.

olgam 29-12-2011 19:09

Dzięki... Jeśli zgłoszę na jakąś wystawę, a nie będzie mnie to miejcie świadomość, że poległam w kuchni :D

GRABA 29-12-2011 19:55

Piotrek (tu do wł. Barucha WD) - ze wszystkich dotąd oglądanych młodych csv - Twój pies świetnie czuje się na ringu - nooo, ale jak pańciu mu serwuje takie smaczki:)

z Peronówki 06-01-2012 17:29

Quote:

Originally Posted by _Alexx_ (Bericht 416951)
Macie jakieś sprawdzone smaczki, które dajecie psu?

Kilka przepisow:
http://www.zperonowki.com/site/pl/node/543

Jak dotad doskonale sprawdzaly sie ciasteczka watrobowe - przygotowalismy na nich do egzaminow niejednego wilczaka.... ;)

avgrunn 21-04-2012 21:06

Quote:

Originally Posted by z Peronówki (Bericht 417895)
Jak dotad doskonale sprawdzaly sie ciasteczka watrobowe - przygotowalismy na nich do egzaminow niejednego wilczaka.... ;)

Dzisiaj zrobilam te ciasteczka, jako antytalencie narobilam sie jak glupia, ubabralam polowe kuchni i wiekszosc naczyn :mrgreen: ale chyba bylo warto. Ledwo co wyjelam z piekarnika to juz mi sie lobuzy zbiegly i czekaly. Musialam je odganiac by wszystko moglo wystygnac. Jak juz wystyglo to Urcio nie wiedzial co zrobic najpierw zeby zasluzyc na smaka, Karol nic nie umie wiec sie slodko patrzyl. Zobaczymy jak dlugo beda te smaki dzialaly.

Gaga 21-04-2012 21:13

Zawsze działają :)

Grin 21-04-2012 23:26

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 429033)
Zawsze działają :)

Działają, ale na Łowcusia bardziej działa... wędzony boczek. :twisted: :D

netah 06-09-2012 13:26

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 429040)
Działają, ale na Łowcusia bardziej działa... wędzony boczek. :twisted: :D

Od około roku nie stosujemy żadnych smaczków, po tym jak w psim przedszkolu zraziliśmy się kompletnie do tej metody. Nawet mimo tego, że Beryl wciągnie absolutnie wszystko. Po prostu już nas wkurzało chodzenie z jedzeniem po kieszeniach, przygotowywanie tego i jeszcze pamiętanie, że w tamtej kieszeni są "super smaki" za super zrobienie super komendy.

Na dzisiaj jedyne pochwały to:
1. Pochwała mimiczna
2. Pochwała głosowa
3. Głaskanie

Wszystkie w różnym stopniu natężenia w zależności od jakości wykonania komendy. Czasem stosowane łącznie.

Mimikę, postawę i ton głosu można zastosować z przeciwnego bieguna jako formę skarcenia.

Gaga 06-09-2012 13:34

Nagrodą dla psa jest nie to, co my uważamy za nagrodę, a to co psa ucieszy, czego pies pragnie, co chce dostać. My możemy tylko coś zaproponować i obserwować wzrost lub obniżenie poziomu motywacji u psa i tym samym skuteczność naszych działań.
Jeśli pies rwie ziemię pazurami w pędzie, na komendę "do mnie" i nie zwalnia tempa, a zaproponowaną nagrodą jest np. ludowy taniec wykonany przez nas po wykonaniu komendy-to jest OK. To znaczy, że możliwość obejrzenia tego tańca jest najlepszym motywatorem na świecie:)
Głaskania, tony głosy, smaczki i co nam przyjedzie do głowy-nic z tych elementów nie jest najlepsze ani najgorsze - zależy od psa:) I dlatego szkolenie jest takie fajne (a wraz z nim odkrywanie przez nas różnych dróg):)

netah 06-09-2012 14:46

Niestety w tym wypadku to nie my dostosowaliśmy się do psa, tylko pies musiał dostosować się do nas. Z pełną świadomością, że być może nie osiągniemy wspólnie w szkoleniu wspaniałych wyników. Za żarcie potrafi zrobić wszystko... okazało się jednak, że bez niego również. Minusem jest zapewne większa ilość czasu jaką trzeba na to poświęcić. Jeśli wiem, że coś potrafi a zwyczajnie mu się nie chce, to nie będę go do tego przekonywał smakołykami. Ma to zrobić i już. Wolę, żeby skupiał się na mnie, niż na smaczkach.

Mnóstwo błędów popełniliśmy w czasie gdy był szczeniakiem. Popełniamy czasem nowe. Daleka droga przed nami, ale jedni wybierają taką ścieżkę, a inni inną.

Nam jest z tym dobrze, a Beryl też nie wygląda na nieszczęśliwego.

Gaga 06-09-2012 14:51

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437949)
Mnóstwo błędów popełniliśmy w czasie gdy był szczeniakiem. Popełniamy czasem nowe.

Jak każdy:)

Quote:

Daleka droga przed nami, ale jedni wybierają taką ścieżkę, a inni inną.
replay: I dlatego szkolenie jest takie fajne (a wraz z nim odkrywanie przez nas różnych dróg):)

avgrunn 06-09-2012 16:32

a ja wciaz sie od czasu do czasu wspieram smaczkami, jesli je wezmie oczywiscie, bo Urciowy nie jest pazerny na zarcie wiec czasem na treningach nagroda jest tez zabawa z pilka, z szarpakiem, mizianko, lub po prostu mowienie super. Nie ma co odrzucac jakiejs metody bo czasem sie przydaje, ale owszem na codzien stosuje nagrode slowna i mizianie, tylko na treningi i szkolenie jest nagroda zarciowa lub szarpanie, a ile frajdy ma bestia szczegolnie z takiego szarpania :p

Grin 06-09-2012 17:30

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437949)
Wolę, żeby skupiał się na mnie, niż na smaczkach.
Nam jest z tym dobrze, a Beryl też nie wygląda na nieszczęśliwego.

Tylko uściślijmy jedno, żeby powtarzany stereotyp nie zaciemnił obrazu; prawidłowe stosowanie smaczków podczas szkolenia nie powoduje wbrew pozorom, że pies skupia się na nich, a nie na właścicielu. Owszem może w początkowej fazie okołoszczenięcej, ale to mija (o ile się prawidłowo postępuje).
PS
Szkolić bez smaczków można, a jakże. Jak powiedziała Gaga; nie jest to jedyna metoda, ani też koniecznie najlepsza z możliwych.

netah 06-09-2012 20:54

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 437955)
Szkolić bez smaczków można, a jakże. Jak powiedziała Gaga; nie jest to jedyna metoda, ani też koniecznie najlepsza z możliwych.

Jedna rzecz jest w tej metodzie najgorsza: moment w którym przestaje się dawać smaczek za wykonanie komendy, a nie przestaje się wymagać jej wykonania. Trochę mija zanim pies załapie. Trochę czasu, nerwów, i przebytych odległości do psa i z powrotem.

Nie wiem, czy jest coś co można nazwać metodą najlepszą z możliwych. Każdy powinien wybrać coś co jest wg niego najlepsze a potem sprawdzić to w praktyce i albo kontynuować, albo zmienić.

trunksia 06-09-2012 21:19

Hm... U nas trochę jest tak, że na spacerach nie korzystam ze smaków, chyba, że chce coś nowego poćwiczyć lub wzmocnić coś starego. Ale jeśli chodzi o szkolenie to nie wyobrażam sobie, że miałabym psa nie nagrodzić za prace którą wykonuje. Ja jak pracuję to chce dostać wypłatę w terminie. Czemu pies nie miałby dostać swojej wypłaty? No chyba, że głaskanie i chwalenie jest dla psa wystarczającą wypłatą za ciężka pracę.
Poza tym smaki nie zwalniają z zasady "komenda wydana komenda wykonana" :D

Gaga 06-09-2012 21:25

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437966)
Jedna rzecz jest w tej metodzie najgorsza: moment w którym przestaje się dawać smaczek za wykonanie komendy, a nie przestaje się wymagać jej wykonania. Trochę mija zanim pies załapie. Trochę czasu, nerwów, i przebytych odległości do psa i z powrotem.

odpowiedź:
Quote:

Originally Posted by Grin
prawidłowe stosowanie smaczków podczas szkolenia nie powoduje wbrew pozorom, że pies skupia się na nich, a nie na właścicielu. Owszem może w początkowej fazie okołoszczenięcej, ale to mija (o ile się prawidłowo postępuje).

Innymi słowy-nieprawda, jeśli motywowanie i nagradzanie psa zostało wprowadzone zgodnie ze sztuką:)
Nie podważam Twojej opinii na temat nagradzania, to Twoje wnioski i jak ustaliliśmy-każdy ma prawo do swoich. Ale to, że ktoś czegoś nie lubi, nie oznacza, że to jest złe. Na smakach opartych jest mnóstwo systemów szkolenia, nie tylko psów. I to działa. Niekoniecznie na zabawowym polu naszych własnych podwórek. Na smakach szkolone są zwierzęta do poważnej pracy i służby. Więc dobre szkolenie to też dobra motywacja i dobre nagradzanie:)

Grin 06-09-2012 21:42

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437966)
Jedna rzecz jest w tej metodzie najgorsza: moment w którym przestaje się dawać smaczek za wykonanie komendy, a nie przestaje się wymagać jej wykonania. Trochę mija zanim pies załapie. Trochę czasu, nerwów, i przebytych odległości do psa i z powrotem.

Dlatego też wykorzystując podczas szkolenia smaczki ZAWSZE obowiązuje pewna kolejność nagradzania; najpierw kliker (oczywiście w wypadkach, jeśli się go używa), następnie głos, dopiero na końcu smaczek. Przy czym smaczki można (a nawet od pewnego momentu trzeba) stosować nieregularnie, ale pochwałę głosem zawsze. Wtedy nawet jeśli nie damy smaczka, pies i tak czuje się nagrodzony, bo dzięki wcześniejszym działaniom szybko załapał nasz ton głosu. Tłumaczyła nam to kiedyś nasza trenerka, że kliker (czy pochwała głosem - oczywiście jeśli stosowania umiejętnie) działa na psa podobnie jak na nas wiadomość, że wygraliśmy w totka; :p nagrody jeszcze nie mamy w rękach, ale już sama wiedza o niej powoduje, że cali jesteśmy szczęśliwi i "nakręceni" ;) :lol:
Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437966)
Nie wiem, czy jest coś co można nazwać metodą najlepszą z możliwych. Każdy powinien wybrać coś co jest wg niego najlepsze a potem sprawdzić to w praktyce i albo kontynuować, albo zmienić.

Dokładnie; tak samo jest np. z klikerem, który może być całkiem fajną i efektywną pomocą naukową. Ale sporo ludzi nie wyobraża sobie z nim pracy, bo niewygodny, bo za dużo tego wszystkiego, bo nieprzyzwyczajeni albo/i nieprzekonani. Wtedy jeśli się mają męczyć i przez to robić to źle, w nieodpowiednim momencie itp., faktycznie lepiej z tego zrezygnować na rzecz bardziej przyjaznej dla nich metody.

dorotka_z 06-09-2012 21:57

Trochę mi smutno jakoś, bo w temacie o smaczkach piszemy, żeby ich nie dawać zamiast podzielić sie przepisami ;)

Ja nie widzę powodu, żeby psa nie nagradzać smakami. Nie jest dla mnie problemem zabranie kilku chrupek do kieszeni, ale to tylko moja perspektywa.

Sama nie chciałabym pracować tylko za dobre słowo, chociaż oczywiście miło je usłyszeć :)

Ja wyznaję zasadę, że pies musi być zmotywowany do szkolenia. Nie uda się wg mnie zmusić psa do wykonywania komend siłą (ale znowu, to tylko moje zdanie). Pies musi chceć wykonywać komendy. Jeżeli motywacją bedzie zabawka to super, jeżeli smakołyk też dobrze, ale ciężko mi wyobrazić sobie wilczaka dobrze cwiczącego tylko za pochwałę głosową, albo wręcz tylko za brak nagany (co oczywiście nie znaczy, ze takich nie ma). Może to też kwestia tego, czego od psa wymagamy?

A to co piszesz, Grin, o klikerze to prawda. Jak czasem niechcący kliknę od razu mam psa przy sobie, bo przychodzi po nagrodę :) Samo kliknięcie jest pozytywnie kojarzone i dużo lepiej Baszti ćwiczy z klikerem niz bez, może też dlatego, ze klikam za każdą dobrze wykonaną komendę a smaki są od czasu do czasu.

Gipson 07-09-2012 10:31

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437941)

Na dzisiaj jedyne pochwały to:
1. Pochwała mimiczna
2. Pochwała głosowa
3. Głaskanie


Zapomnieliście wymienić "składania jak scyzoryk".

netah 07-09-2012 11:34

Quote:

Originally Posted by Gipson (Bericht 437989)
Zapomnieliście wymienić "składania jak scyzoryk".

No to akurat nie jest nagroda, ale aluzju poniał.
Dziękuję za wszystkie cenne uwagi... w obu wątkach.

netah 07-09-2012 11:51

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 437975)
Ja wyznaję zasadę, że pies musi być zmotywowany do szkolenia. Nie uda się wg mnie zmusić psa do wykonywania komend siłą (ale znowu, to tylko moje zdanie). Pies musi chceć wykonywać komendy. Jeżeli motywacją bedzie zabawka to super, jeżeli smakołyk też dobrze, ale ciężko mi wyobrazić sobie wilczaka dobrze cwiczącego tylko za pochwałę głosową, albo wręcz tylko za brak nagany (co oczywiście nie znaczy, ze takich nie ma). Może to też kwestia tego, czego od psa wymagamy?

Chodzimy do szkoły, gdzie przewijają wszystkie najróżniejsze rasy. Z przejętym po kimś 2- letnim mieszańcem owczarka niemieckiego byłem w niej w 1997 roku. Do tej pory znakomitą większość stanowią w niej ONki, zresztą każdy z instruktorów ma psa tej rasy, które też zawsze są obecne. W całej jej historii były tylko 2 wilczaki (my jesteśmy trzecim), za to dużo więcej haszczaków. Mnie się akurat podoba, to, że nikt tam nie stosuje taryfy ulgowej z którą czasem się spotykam pt. "no ok. w końcu to wilczak".

Na dzisiaj przy nodze robi wszystko na gesty, z 5, 10- metrów też nie ma problemu. Przy większych odległościach jeszcze się zwiesza, ale mamy czas to dopracować. Coraz lepiej jest z chodzeniem przy nodze bez smyczy nawet w obecności innych psów. Akurat w tej chwili mamy inny problem, bo od pewnego czasu zaczął atakować inne samce. Obecnie ma 14 miesięcy.

To tak tytułem wyjaśnienia, mimo znacznego odstępstwa od wątku. Uff.

Gaga 07-09-2012 12:02

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437995)
Akurat w tej chwili mamy inny problem, bo od pewnego czasu zaczął atakować inne samce. Obecnie ma 14 miesięcy.

To tak tytułem wyjaśnienia, mimo znacznego odstępstwa od wątku. Uff.


łoooooj netah - zaczynają Wam się schody:) Popytaj tych, co teraz mają takie niespełna 2-latki, jak radykalnie potrafi się zmienić zachowanie samca w tym wieku. U jednych zaczyna się ok 10 miesiąca, u innych w okolicy 1,5 roku. Poziom rosnącego testosteronu jest taki, że wypiera mózg:D I nagle, z fajnego, posłusznego, zabawowego i ćwiczącego psiaka zaczynamy mieć 'kozaka', który skupia się na namierzaniu innych samców, głuchnie, zapomina czego się dotąd nauczył i próbuje swych sił (jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja). 99% z nas przezywa wtedy spory szok. Ale trzeba to przejść, rady nie ma. Później wszystko się wycisza i normuje, pod warunkiem, że coś z tym robimy:) Jeśli chodzicie na zajęcia-to właśnie w tym okresie nie przestawajcie. Systematyczne ćwiczenia szalenie ułatwiają opanowanie tych nastolatkowych buntów:)
Oczywiście dorosły samiec prawie zawsze będzie chciał 'prezentować swoją zajebistość' wobec innych samców, ale może (dzięki systematycznej pracy) robić to w granicach, które tolerujemy, bez wyszarpywania nam rąk i robienia salt na smyczy. Przed Wami ostatni, najostrzejszy zakręt, jak go rozsądnie przejdziecie, później już tylko będzie lepiej:)
Powodzenia, bo się przyda:)

Rona 07-09-2012 12:30

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437995)
Chodzimy do szkoły, gdzie przewijają wszystkie najróżniejsze rasy. Z przejętym po kimś 2- letnim mieszańcem owczarka niemieckiego byłem w niej w 1997 roku. Do tej pory znakomitą większość stanowią w niej ONki, zresztą każdy z instruktorów ma psa tej rasy, które też zawsze są obecne. W całej jej historii były tylko 2 wilczaki (my jesteśmy trzecim), za to dużo więcej haszczaków. Mnie się akurat podoba, to, że nikt tam nie stosuje taryfy ulgowej z którą czasem się spotykam pt. "no ok. w końcu to wilczak".

Dowiadywałeś się może jak potoczyły się dalsze losy tych dwóch wilczaków? Masz kontakt z ich właścicielami? Nie oceniam szkoły, bo nawet nie wiem o którą chodzi, ale dobrze byłoby dowiedzieć się jak ONkowe metody sprawdziły się w niej do CZW na dłuższą metę. Wiem o kilku wilczakach które zostały nieźle zepsute ONkowymi metodami i nie mówię tu o taryfie ulgowej - raczej o nadwyrężeniu zaufania miedzy właścicielem a burym.

Jeśli kiedyś chcesz mieć stabilnego samca wilczaka to budowanie zaufania powinno być absolutnym priorytetem szkoleniowym, osobiście uważam, że nawet kosztem idealnego posłuszeństwa. Bo co Ci z tego, że pies będzie śpiewająco wykonywał wszystkie komendy jeśli kiedyś postanowi "sprawdzić" czy nie nadawałby się lepiej na Alfę stada niż Ty. :lol:

Jeszcze raz podkreślam - nie oceniam tylko poddaję pod rozwagę. Dobrze wiem, że w każdej szkole można trafić na super szkoleniowca, ale i na beznadziejnego trenera.

netah 07-09-2012 12:51

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438001)
Jeśli kiedyś chcesz mieć stabilnego samca wilczaka to budowanie zaufania powinno być absolutnym priorytetem szkoleniowym, osobiście uważam, że nawet kosztem idealnego posłuszeństwa. Bo co Ci z tego, że pies będzie śpiewająco wykonywał wszystkie komendy jeśli kiedyś postanowi "sprawdzić" czy nie nadawałby się lepiej na Alfę stada niż Ty. :lol:

Nawet nie liczę na to, że będę miał idealnie posłusznego psa :-))
Inaczej - jestem o tym przekonany, że tak nie będzie. Faktem jest, że cały czas się go uczę, ale też nie wszystkie są takie same mimo ogólnych prawd, które do znakomitej większości pasują.

Rona 07-09-2012 14:08

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438004)
Faktem jest, że cały czas się go uczę, ale też nie wszystkie są takie same mimo ogólnych prawd, które do znakomitej większości pasują.

Z tym się akurat zgadzam! Jednak zdecydowana większość właścicieli wilczaków zauważa wcześniej lub później, że to są cholernie empatyczne i racjonalne stwory. Robią to, czego od nich chcemy jeśli 1. widzą w tym sens, 2. mają do nas na tyle zaufania, że nawet jak nie widzą, to wierzą, że my widzimy, 3. z wilczego oportunizmu (bo im się opłaca)

Z tego co mogłam zauważyć na spacerach z właścicielami ONków - one robią to co od nich chcą właściciele bo tak ma być i już. Nie kwestionują, nie zastanawiają się, tylko wykonują polecenie albo i nie. Przywołany wilczak staje i przez kilka sekund myśli, a myśli te widać na pyszczku jak na mapie... Kombinuje: "przyjść do pana/pani, pobiec tam gdzie serce woła, czy najpierw pobiec, a potem biegiem do właściciela, albo odwrotnie ;)". I dopiero jak się zastanowi podejmuje decyzję, która powinna zostać nagrodzona sowicie, jeśli jest po naszej myśli.

Dlatego uważam, że do wilczaka lepiej docierać sposobem niż "scyzorykiem". Czasem trzeba się nieźle nagłowić zanim ten sposób się znajdzie, czasem wpada się na niego przypadkiem, czasem nigdy się nie znajdzie, ale wszelkie rozwiązania siłowe są bardzo ryzykowne, bo uczą burego... rozwiązań siłowych. Pies, który ich doświadczył a przy tym potrafi kombinować i sam podejmować decyzje, wg mnie jest czymś w rodzaju odbezpieczonej broni.

Nie znaczy to, że ślepo wierzę wyłącznie w szkolenie pozytywne u wilczaków, ale kary awersyjne muszą być tak dobrane, żeby nie niszczyły zaufania/więzi i nie oznaczały "złamania" psa, co najwyżej sygnalizowały mu naszą autentyczną złość na niego, z naciskiem na autentyczną, bo niełatwo je nabrać :rock_3

netah 07-09-2012 14:45

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438013)
Dlatego uważam, że do wilczaka lepiej docierać sposobem niż "scyzorykiem". Czasem trzeba się nieźle nagłowić zanim ten sposób się znajdzie, czasem wpada się na niego przypadkiem, czasem nigdy się nie znajdzie, ale wszelkie rozwiązania siłowe są bardzo ryzykowne, bo uczą burego... rozwiązań siłowych. Pies, który ich doświadczył a przy tym potrafi kombinować i sam podejmować decyzje, wg mnie jest czymś w rodzaju odbezpieczonej broni.

No jak was proszę. Nie wyciągajcie na podstawie jednego, za chwile już legendarnego "scyzoryka" wniosku, że do wszystkiego go zmuszam. Nie raz się nakombinowałem jak zrobić to zrobić, żeby on to zrobił. Z tymi psami na siłę raczej się efektów nie osiągnie. Po prostu wszystko ma swoje granice, a wg mnie granice i to gdzie się kończą to jest akurat to co wilczak wiedzieć musi!

Grin 07-09-2012 14:50

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438027)
Po prostu wszystko ma swoje granice, a wg mnie granice i to gdzie się kończą to jest akurat to co wilczak wiedzieć musi!

To prawda, ale wyznaczanie tych granic może się odbywać na różne sposoby. Ten o którym napisałeś po prostu uważamy za nie najlepszy. Tobie się przecież też nie podoba, gdy pies burczy, przy próbie takiego sposobu "usadzenia" go.
Btw dlaczego nie poprosisz trenerów, aby pokazali Ci, w jaki sposób spowodować, aby pies usiadł bez naciskania na jego zad?

netah 07-09-2012 15:00

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438030)
To prawda, ale wyznaczanie tych granic może się odbywać na różne sposoby. Ten o którym napisałeś po prostu uważamy za nie najlepszy. Tobie się przecież też nie podoba, gdy pies burczy, przy próbie takiego sposobu "usadzenia" go.
Btw dlaczego nie poprosisz trenerów, aby pokazali Ci, w jaki sposób spowodować, aby pies usiadł bez naciskania na jego zad?

1. Nigdzie nie napisałem, że mi się to burczenie nie podoba. W niektórych momentach jest ono dopuszczalne jako sygnalizator - "nie podoba mi się to", o ile nie przekroczy granicy. Byłem ciekaw Waszych opinii na temat burczenia i tym czy i w jakich sytuacjach się z nim spotykacie oraz jak sobie radzicie z nim lub do niego nie dopuszczacie.
2. To są na tyle rzadkie przypadki, kiedy chce mi pokazać że mnie chwilowo olewa, że On musi zaakceptować to, że i tak wykona komendę, a ja od biedy pogodzę się z tą oznaką jego niezadowolenia.

Grin 07-09-2012 15:18

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438032)
1. Nigdzie nie napisałem, że mi się to burczenie nie podoba.

No przepraszam, tak to odebrałam; pytałeś, jak (cytuję) spacyfikować psa, który burczy. Po co pacyfikować psa za coś, co mi się podoba?
PS
Odnoszę wrażenie (chyba że znowu moja logika działa inczej ::p ), że tak ogólnie jesteś zadowolony i ze szkolenia i z metod i tak naprawdę nie widzisz potrzeby zmieniania czegokolwiek, zatem pozostaje tylko życzyć udanego dalszego życia z wilczakiem, co też i czynię. :)

Gaga 07-09-2012 15:19

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438032)
To są na tyle rzadkie przypadki, kiedy chce mi pokazać że mnie chwilowo olewa, że On musi zaakceptować to, że i tak wykona komendę, a ja od biedy pogodzę się z tą oznaką jego niezadowolenia.

Zgadzam się z tym, że świat się nie kończy gdy pies burknie ALE! ważne jest aby wiedzieć dlaczego to zrobił. On daje sygnał i chwała mu za to, bo mógłby odpuścić i od razu użreć. I psy, u których te sygnały były pacyfikowane, szybko z nich rezygnują:( Bo to forma komunikacji - jeśli nie odnosi skutku-nie warto jej używać i trzeba przejść do innych środków.
Zadałeś pytanie-dostałeś odpowiedź, że nie pacyfikujemy:) I mamy jasność.
Teraz tylko pozostaje robić tak, aby pies nie musiał Ci pokazywać az tak wyraźnie, że czuje się niekomfortowo.
Pokusiłabym się o pytanie czy aby jednak nie za mocno pokazujesz mu, że ma być tak, jak Ty chcesz. Na przykładzie: czy gdybyś podszedł do psa (po tych dwóch razach, które nie przyniosły efektu) i zamiast składać w scyzoryk, uniósł rękę nad głowę psa z komendą na siad (lub bez, skoro chodzicie na optycznych) to czy:
1. pies usiądzie?
2. pies burknie?
Jeżeli odpowiedź na 1. brzmi :TAK, a na 2.: NIE, to oznacza, że dokończyłeś ćwiczenie i pomogłeś psu je utrwalić. Oprócz tego wzmocniłeś swoją pozycję przeewodnika, który rozsądnie i bez zbędnych emocji (lub wywoływania ich) rozpoczął i zakończył ćwiczenie. Wyszło na Twoje, wszyscy zadowoleni (bo pies pewnie dostał pochwałę).

netah 07-09-2012 15:35

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438037)
Pokusiłabym się o pytanie czy aby jednak nie za mocno pokazujesz mu, że ma być tak, jak Ty chcesz. Na przykładzie: czy gdybyś podszedł do psa (po tych dwóch razach, które nie przyniosły efektu) i zamiast składać w scyzoryk, uniósł rękę nad głowę psa z komendą na siad (lub bez, skoro chodzicie na optycznych) to czy:
1. pies usiądzie?
2. pies burknie?
Jeżeli odpowiedź na 1. brzmi :TAK, a na 2.: NIE, to oznacza, że dokończyłeś ćwiczenie i pomogłeś psu je utrwalić. Oprócz tego wzmocniłeś swoją pozycję przeewodnika, który rozsądnie i bez zbędnych emocji (lub wywoływania ich) rozpoczął i zakończył ćwiczenie. Wyszło na Twoje, wszyscy zadowoleni (bo pies pewnie dostał pochwałę).

Jeśli powtarzam komendę z odległości, to ze zmniejszeniem dystansu, jeśli ją zrobi - nawet za trzecim razem, dostanie pochwałę. Może nie tak intensywną jak gdyby zrobił ją za pierwszym podejściem, ale należy mu się. Z reguły działa. Jeśli jednak już zmusił mnie do tego, żebym przeszedł cały dystans, to nie będę powtarzał komendy przy nim. To cholernie inteligentne bestie. Bardzo szybko potrafią się nauczyć liczyć do trzech i potem masz psa, który będzie wykonywał komendy dopiero jak podejdziesz :-))
Więc czasem trzeba ten system zaburzyć. Takie są moje doświadczenia.

Cieszę się, że podzieliliście się ze mną swoją wiedzą - pewne rzeczy wezmę, pewne odrzucę, do niektórych może kiedyś wrócę. Trzeba słuchać skoro mówią, ale nie koniecznie małpować wszystko co powiedzą.

Grin 07-09-2012 15:38

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438039)
Jeśli jednak już zmusił mnie do tego, żebym przeszedł cały dystans, to nie będę powtarzał komendy przy nim.

Ja też bym nie powtarzała, ale to DALEJ nie oznacza, że trzeba naciskać psu na zad, czy robić cokolwiek, żeby "musiał" burczeć, są inne metody.
A, dobra, miałam już nie gadać. :D

netah 07-09-2012 15:45

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438040)
Ja też bym nie powtarzała, ale to DALEJ nie oznacza, że trzeba naciskać psu na zad, czy robić cokolwiek, żeby "musiał" burczeć, są inne metody.
A, dobra, miałam już nie gadać. :D

Aaaaaa może jednak... to jakie te inne metody lepiej byłoby zastosować - w odniesieniu do tej konkretnej sytuacji?

Grin 07-09-2012 16:01

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438041)
Aaaaaa może jednak... to jakie te inne metody lepiej byłoby zastosować - w odniesieniu do tej konkretnej sytuacji?

No i właśnie dlatego wcześniej pytałam, dlaczego nie zwróciłeś się z tym pytaniem do szkoleniowca, bo to jego rola. Nie dlatego, ze nie chcę Ci powiedzieć, ale po prostu pewne rzeczy trzeba zobaczyć, bo samo ich opisanie niewiele pomoże. Trzeba zobaczyć kogoś w "akcji".
Jeżeli nie da się psu pola manewru, pies w końcu usiądzie, bo dojdzie do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie. Trzymając psa krótko na smyczy (nawet bez podciągania za nią), stojąc po jego prawej stronie bliżej zadu, wystarczy lewą ręką ograniczyć psu możliwość wykręceniem się zadem w tamtą stronę poprzez lekkie przyłożenie dłoni do jego lewego boku (bez naciskania). To że za pierwszym razem może to chwilę potrwać, nie ma znaczenia; postawiliśmy na swoim bez powtarzania komendy; następnym razem będzie wiedział lepiej, że nie ma innej możliwości. :D :D
Natomiast, gdy myśmy ćwiczyli komendy na odległość, gdy Łowca nie chciał posłuchać od razu, nigdy nie powtarzałam komendy; czasem wystarczyło, że wychyliłam się do przodu, czasem dodatkowo klasnęłam, czasem zrobiłam groźną minę. To naprawdę działa. Ale jeśli już trzeba do psa podejść, to przecież wystarczy stanąć nad nim z taką mocną - "górującą" pozycją. Pies, który ma odpowiednio wszystko "poukładane", nie ma mowy, żeby nie usiadł, jeśli zna to ćwiczenie. Właśnie bardzo ważna jest praca naszym ciałem. A tego przez internet nie da się zademonstrować.

Gaga 07-09-2012 16:04

OK, napisałam - bez słowa. Gest. Naprowadzenie. Zresztą zgodnie z tym, co pisałeś-używacie tylko(?) komend optycznych.


Quote:

Jeśli jednak już zmusił mnie do tego, żebym przeszedł cały dystans, to nie będę powtarzał komendy przy nim. To cholernie inteligentne bestie. Bardzo szybko potrafią się nauczyć liczyć do trzech i potem masz psa, który będzie wykonywał komendy dopiero jak podejdziesz :-))
Jakoś nie odnotowałam takiego skutku, a początki tez nie były łatwe. Jedno mi się po raz któryś rzuca w oczy w Twoich wypowiedziach-traktujesz psa jak rywala i jak człowieka. Pies inaczej kojarzy niż człowiek, w końcu jesteśmy różnymi gatunkami:) Dla psa jest TU i TERAZ, a nie 'dzisiaj ja Cię przeczołgam i zobaczymy kto, kogo' :) Podpowiadam, bo łatwiej jak się psa nie mierzy ludzką miarą zachowań, a zwłaszcza pobudek tych zachowań:)

netah 07-09-2012 16:27

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438043)
OK, napisałam - bez słowa. Gest. Naprowadzenie. Zresztą zgodnie z tym, co pisałeś-używacie tylko(?) komend optycznych.

Nie nie tylko. Oczywiście początkowo wszystko było połączeniem słowa i gestu. Ale o ile z 5 metrów da się do psa coś powiedzieć, o tyle z 20 lub 50 metrów raczej ciężko się drzeć - szczególnie jeśli w tej samej chwili robiłoby to kilkanaście innych osób. Raczej komendy robione są jeden po drugim, ale czasami mają coś zrobić wszystkie na raz.

netah 07-09-2012 16:35

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438043)
Jedno mi się po raz któryś rzuca w oczy w Twoich wypowiedziach-traktujesz psa jak rywala i jak człowieka. Pies inaczej kojarzy niż człowiek, w końcu jesteśmy różnymi gatunkami:) Dla psa jest TU i TERAZ, a nie 'dzisiaj ja Cię przeczołgam i zobaczymy kto, kogo' :) Podpowiadam, bo łatwiej jak się psa nie mierzy ludzką miarą zachowań, a zwłaszcza pobudek tych zachowań:)

No i to jest podstawowy kłopot z wypowiadaniem się na forum i odpowiedziami na posty. Pomijając interpretację różną dla różnych ludzi, którzy czytają to samo, nie zawsze da się coś wiernie opisać tak, aby druga strona odebrała to w taki sam sposób. Niejedną taką dyskusję tu przeczytałem, patrząc jak eskaluje napięcie przez jedno nieopatrzne sformułowanie bez złych intencji :-))

Rona 07-09-2012 17:03

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438027)
Nie raz się nakombinowałem jak zrobić to zrobić, żeby on to zrobił. Z tymi psami na siłę raczej się efektów nie osiągnie. Po prostu wszystko ma swoje granice, a wg mnie granice i to gdzie się kończą to jest akurat to co wilczak wiedzieć musi!

Dokładnie tak. I własnie rozmawiamy o tym jak mu to zakomunikować żeby z jednej strony dotarło, a z drugiej - pies nas nie znienawidził, nie stracił do nas zaufania i nie nauczył się przemocy. ;)

Gaga 07-09-2012 17:14

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438046)
Nie nie tylko. Oczywiście początkowo wszystko było połączeniem słowa i gestu. Ale o ile z 5 metrów da się do psa coś powiedzieć, o tyle z 20 lub 50 metrów raczej ciężko się drzeć - szczególnie jeśli w tej samej chwili robiłoby to kilkanaście innych osób. Raczej komendy robione są jeden po drugim, ale czasami mają coś zrobić wszystkie na raz.

Chciałam tylko wiedzieć, czy macie jakieś zasady w tej sprawie. Bo właśnie przy okazji wyszło niedogadanie z tym powtórzeniem komendy:) Komendy optyczne są najłatwiejsze dla psa (choć mają minus-gdy pies nie patrzy) bo to element mowy ciała, na którą to wilczaki są szalenie wyczulone.

Quote:

No i to jest podstawowy kłopot z wypowiadaniem się na forum i odpowiedziami na posty. Pomijając interpretację różną dla różnych ludzi, którzy czytają to samo, nie zawsze da się coś wiernie opisać tak, aby druga strona odebrała to w taki sam sposób. Niejedną taką dyskusję tu przeczytałem, patrząc jak eskaluje napięcie przez jedno nieopatrzne sformułowanie bez złych intencji :-))
Racja, aczkolwiek intencje da się spokojnie odczytać, o czym świadczy niniejszy wątek:)

Grin 17-10-2012 14:55

Nie przypuszczałam, że na "naszych" wątrobianych smaczkach można robić przy okazji interes. :D http://psismaczki.pl/ Torebka kilogramowa ok.54 zł :D
Szkoda, że sama na to nie wpadłam :D

avgrunn 17-10-2012 15:25

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 440997)
Nie przypuszczałam, że na "naszych" wątrobianych smaczkach można robić przy okazji interes. :D http://psismaczki.pl/ Torebka kilogramowa ok.54 zł :D
Szkoda, że sama na to nie wpadłam :D

O kurcze, taki biznes mnie ominal, przeciez jak ja do tych ciasteczek siade to tego od groma robie, potem mroze i w razie potrzeby wyciagam.
Tylko, ze ja robie ciasteczka z watrobek drobiowych, wiejskich jaj, najlepszego oleju i dodatkow, ale w zyciu bym nie obliczyla wartosci ciasteczek na 50zl.
Zdzierstwo

Rona 17-10-2012 18:07

Dobre. Ja od dawna miałam pomysł, żeby na nich zrobić interes, lecz gdy pomyślałam o częstszym niż raz -dwa razy w miesiącu zapachu suszonej wątróbki w całym mieszkaniu, to entuzjazm jakoś mi mijał :twisted:


All times are GMT +2. The time now is 17:37.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org