![]() |
Smaczki
Macie jakieś sprawdzone smaczki, które dajecie psu? Ja najpierw dawałam zwykłą karmę w malutkich granulkach, ale Everett nawet ich nie czuł między ząbkami ;-) Później moja mama kupiła w zoologicznym specjalne smaczki dla szczeniąt dużych ras, ale tamte były za duże, np. na wystawę. Raczej parówek czy kiełbaski w częściach nie chciałbym mu dawać, bo zapach zbyt go rozproszy. Chciałabym coś, niedużego (ale, żeby wiedział, że coś zjadł :rock_3) i sprawdzonego;-)
|
My obecnie ćwiczymy na gotowanych żołądkach indyczych. Można je pokroić na fajne kawałki, są suche i nie rozlatują się w dłoni. Całkiem fajnie Aszczu chodziła też na "paluszkach wyborowych" z biedronki :D
|
Żeby podczas ćwiczeń itp. smaczki spełniły swoją funkcję czyli niesamowitej nagrody za wykonane zadanie, muszą być dla psa czymś nadzwyczaj zaje..stym, pies powinien głupieć na ich punkcie, więc super zapach go wcale nie rozproszy, wręcz przeciwnie, jak zrozumie,że dostaje te wspaniałości za wykonane polecenia to będzie dobrze. Jak chcesz coś trenować z psem to najlepiej ,jak pies będzie głodny i nie traktuj smaczków jako czegoś, czym pies ma się najeść. Parówki w kawałkach odpowiedniej wielkości, żoładki kurze, indycze, serca kurze, indycze, ser żółty to są zwykle smaczki, za którymi psy głupieją. Ja zwykle używam serc kurzych, jak są duże to kroje je na pół i to jest odpowiednia wielkość dla Barucha(aktualnie ważącego 36kg).Serca mają to do siebie,że nieco krwawią więc je krótko obgotowuję i obsuszam , żołądki,ser i parówki nie sprawiają takich "kłopotów". Zapomnij te kupne smaczki najlepiej.
|
My przeszlismy przez wiele smaczkow, gotowane miecho, podroby, paroweczki, jakies kupne roznego rodzaju. Urcio byl wybredny i zmienial swoje preferencje prawie co tydzien. Jednak z powodu alergii musielismy poszukac czegos co nie bylo wolowina ani kurczakiem i znalezlismy Brit Let's Bite kaczka i Profine Snack tez kaczka. Poki co to jest jedyny smak, ktory motywuje Urcia do pracy i jeszcze mu sie nie znudzil, a stosujemy to od kilku miesiecy. Nie spotkalam tez jeszcze psa, ktory by nie byl nimi zainteresowany, nawet najwieksze szkoleniowe niejadki ochoczo je konsumowaly.
Jesli chodzi o wielkosc smaczkow, to sa one w paskach i mozna je spokojnie nozem poprzecinac na wymagana wielkosc, tnie sie bardzo latwo. Brit ma dodatkowo dwa rodzaje kaczkowego mieska w cienszych i grubszych paskach, ale polecam tez sprawdzic Profine bo mam wrazenie ze ich miesko jest jakby bardziej miekkie. Opakowanie mozna otworzyc i potem szczelnie zamknac co ma swoj plus bo miesko jak podeschnie robi sie twardsze, co nie znaczy ze mniej smakowite. |
Garuda z Imbusem maja totalnego swira na paluszki miesne. My takowe kupujemy w Intermarche (firma Canaillou), ale chyba sa tez w Lidlu (innej firmy, ale glownie to to samo). Sa tanie, nie brudza, a psy biegaja na to robiac potop ze sliny 8). I nie mamy zielonego pojecia, co w nich takiego swietnego jest...
|
Z tego co zrozumialam chodzi wlasnie o to by pies sie za bardzo nie staral zarobic na tego smaka tylko spokojnie w niego wpatrywal wiec zbyt atrakcyjne byc nie moga... Na ringu wazne jest tez by nie przezuwal w nieskonczonosc. Mi do takich celow super sprawdzaja sie parowki z biedronki po 5.99 kg bo sa malo miesne i malo smaczne i moczona sucha karma. Smaki musisz dobrac sama do gustu psa i oczekiwanego zaangazowania metoda prob i bledow :)
dla niejadkow polecam kiszke podrobiowa bez przypraw dostepna w sklepach miesnych. |
Czyli na wystawę sucha karmę w małych granulkach, a na treningi wszystko na punkcie czego pies ma świra tak?
|
Quote:
|
nic nie stoi na przeszkodzie by miec rozne nagrody w roznych kieszeniach i dostosowywac je do tego co aktualnie robisz i w jakim pies jest nastroju :)
|
Quote:
Natomiast musisz wsiąść poprawkę na to, że na wystawie pies może być na tyle zestresowany, że nie będzie chciał jeść wcale. I tu potrzebna będzie bardziej praca socjalizacyjna, umiejętność uspokojenia psa i pokazania mu, że ma w nas oparcie. |
Czyli na wystawę coś wyjątkowego i dla niego pysznego, żeby się zainteresował, a na treningi zwykłe smaczki.
|
Quote:
Quote:
|
Quote:
Jest też szkoła, że pies nie dostaje jedzenia w ogóle z miski, tylko wszystko na codziennych spacerach za dobre zachowanie :) Myślę, że dobry trener sam dobierze Wam metodę nagradzania i motywowania psa :) |
Ja z Everettem trenujemy sami, dlatego się pytam. A co byłoby z takich pysznych, małych i suchych smaczków na wystawę? :D
|
Quote:
|
A coś co nie wymaga gotowania, pieczenia czy coś (znając mnie coś by wybuchło, a dobrze mi się mieszka w domu... :P) Ale ja jestem wybredna... :D
|
Quote:
|
U nas na smaczki świetnie sprawdza się gotowana wątroba pokrojona na kawałki odpowiedniej wielkości. Używamy wątroby wołowej. Po ugotowaniu bardzo dobrze się ją kroi, smaczki są suche i nie rozpadają się. Scylla bardzo je lubi i nie tylko ona :rock_3 są i inni chętni :). Przeszliśmy już rożne smaczki, ale te przypadły naszemu suczysku najbardziej do gustu. Wystarczy wrzucić na wrzątek i gotować ok 20 min. Po wystygnięciu pokroić.
|
czyli nie obędzie się bez gaśnicy w kuchni... Trudno... Dzięki za pomoc mam nadzieję, że Everett będzie zajadał tą wątrobę. A może też być drobiowa wątroba? Bo Everett miał uczulenie ostatnio uczulenie i wet kazał być mu diecie drobiowej... :P
|
Drobiowa wątroba jest za miękka i po ugotowaniu będzie się kruszyć. Dobrze też się sprawdza wieprzowa, ale musi być dobrze ugotowana. Chyba nie ominie Cię to gotowanie ;-). Powodzenia.
|
Dzięki... Jeśli zgłoszę na jakąś wystawę, a nie będzie mnie to miejcie świadomość, że poległam w kuchni :D
|
Piotrek (tu do wł. Barucha WD) - ze wszystkich dotąd oglądanych młodych csv - Twój pies świetnie czuje się na ringu - nooo, ale jak pańciu mu serwuje takie smaczki:)
|
Quote:
http://www.zperonowki.com/site/pl/node/543 Jak dotad doskonale sprawdzaly sie ciasteczka watrobowe - przygotowalismy na nich do egzaminow niejednego wilczaka.... ;) |
Quote:
|
Zawsze działają :)
|
Quote:
|
Quote:
Na dzisiaj jedyne pochwały to: 1. Pochwała mimiczna 2. Pochwała głosowa 3. Głaskanie Wszystkie w różnym stopniu natężenia w zależności od jakości wykonania komendy. Czasem stosowane łącznie. Mimikę, postawę i ton głosu można zastosować z przeciwnego bieguna jako formę skarcenia. |
Nagrodą dla psa jest nie to, co my uważamy za nagrodę, a to co psa ucieszy, czego pies pragnie, co chce dostać. My możemy tylko coś zaproponować i obserwować wzrost lub obniżenie poziomu motywacji u psa i tym samym skuteczność naszych działań.
Jeśli pies rwie ziemię pazurami w pędzie, na komendę "do mnie" i nie zwalnia tempa, a zaproponowaną nagrodą jest np. ludowy taniec wykonany przez nas po wykonaniu komendy-to jest OK. To znaczy, że możliwość obejrzenia tego tańca jest najlepszym motywatorem na świecie:) Głaskania, tony głosy, smaczki i co nam przyjedzie do głowy-nic z tych elementów nie jest najlepsze ani najgorsze - zależy od psa:) I dlatego szkolenie jest takie fajne (a wraz z nim odkrywanie przez nas różnych dróg):) |
Niestety w tym wypadku to nie my dostosowaliśmy się do psa, tylko pies musiał dostosować się do nas. Z pełną świadomością, że być może nie osiągniemy wspólnie w szkoleniu wspaniałych wyników. Za żarcie potrafi zrobić wszystko... okazało się jednak, że bez niego również. Minusem jest zapewne większa ilość czasu jaką trzeba na to poświęcić. Jeśli wiem, że coś potrafi a zwyczajnie mu się nie chce, to nie będę go do tego przekonywał smakołykami. Ma to zrobić i już. Wolę, żeby skupiał się na mnie, niż na smaczkach.
Mnóstwo błędów popełniliśmy w czasie gdy był szczeniakiem. Popełniamy czasem nowe. Daleka droga przed nami, ale jedni wybierają taką ścieżkę, a inni inną. Nam jest z tym dobrze, a Beryl też nie wygląda na nieszczęśliwego. |
Quote:
Quote:
|
a ja wciaz sie od czasu do czasu wspieram smaczkami, jesli je wezmie oczywiscie, bo Urciowy nie jest pazerny na zarcie wiec czasem na treningach nagroda jest tez zabawa z pilka, z szarpakiem, mizianko, lub po prostu mowienie super. Nie ma co odrzucac jakiejs metody bo czasem sie przydaje, ale owszem na codzien stosuje nagrode slowna i mizianie, tylko na treningi i szkolenie jest nagroda zarciowa lub szarpanie, a ile frajdy ma bestia szczegolnie z takiego szarpania :p
|
Quote:
PS Szkolić bez smaczków można, a jakże. Jak powiedziała Gaga; nie jest to jedyna metoda, ani też koniecznie najlepsza z możliwych. |
Quote:
Nie wiem, czy jest coś co można nazwać metodą najlepszą z możliwych. Każdy powinien wybrać coś co jest wg niego najlepsze a potem sprawdzić to w praktyce i albo kontynuować, albo zmienić. |
Hm... U nas trochę jest tak, że na spacerach nie korzystam ze smaków, chyba, że chce coś nowego poćwiczyć lub wzmocnić coś starego. Ale jeśli chodzi o szkolenie to nie wyobrażam sobie, że miałabym psa nie nagrodzić za prace którą wykonuje. Ja jak pracuję to chce dostać wypłatę w terminie. Czemu pies nie miałby dostać swojej wypłaty? No chyba, że głaskanie i chwalenie jest dla psa wystarczającą wypłatą za ciężka pracę.
Poza tym smaki nie zwalniają z zasady "komenda wydana komenda wykonana" :D |
Quote:
Quote:
Nie podważam Twojej opinii na temat nagradzania, to Twoje wnioski i jak ustaliliśmy-każdy ma prawo do swoich. Ale to, że ktoś czegoś nie lubi, nie oznacza, że to jest złe. Na smakach opartych jest mnóstwo systemów szkolenia, nie tylko psów. I to działa. Niekoniecznie na zabawowym polu naszych własnych podwórek. Na smakach szkolone są zwierzęta do poważnej pracy i służby. Więc dobre szkolenie to też dobra motywacja i dobre nagradzanie:) |
Quote:
Quote:
|
Trochę mi smutno jakoś, bo w temacie o smaczkach piszemy, żeby ich nie dawać zamiast podzielić sie przepisami ;)
Ja nie widzę powodu, żeby psa nie nagradzać smakami. Nie jest dla mnie problemem zabranie kilku chrupek do kieszeni, ale to tylko moja perspektywa. Sama nie chciałabym pracować tylko za dobre słowo, chociaż oczywiście miło je usłyszeć :) Ja wyznaję zasadę, że pies musi być zmotywowany do szkolenia. Nie uda się wg mnie zmusić psa do wykonywania komend siłą (ale znowu, to tylko moje zdanie). Pies musi chceć wykonywać komendy. Jeżeli motywacją bedzie zabawka to super, jeżeli smakołyk też dobrze, ale ciężko mi wyobrazić sobie wilczaka dobrze cwiczącego tylko za pochwałę głosową, albo wręcz tylko za brak nagany (co oczywiście nie znaczy, ze takich nie ma). Może to też kwestia tego, czego od psa wymagamy? A to co piszesz, Grin, o klikerze to prawda. Jak czasem niechcący kliknę od razu mam psa przy sobie, bo przychodzi po nagrodę :) Samo kliknięcie jest pozytywnie kojarzone i dużo lepiej Baszti ćwiczy z klikerem niz bez, może też dlatego, ze klikam za każdą dobrze wykonaną komendę a smaki są od czasu do czasu. |
Quote:
Zapomnieliście wymienić "składania jak scyzoryk". |
Quote:
Dziękuję za wszystkie cenne uwagi... w obu wątkach. |
Quote:
Na dzisiaj przy nodze robi wszystko na gesty, z 5, 10- metrów też nie ma problemu. Przy większych odległościach jeszcze się zwiesza, ale mamy czas to dopracować. Coraz lepiej jest z chodzeniem przy nodze bez smyczy nawet w obecności innych psów. Akurat w tej chwili mamy inny problem, bo od pewnego czasu zaczął atakować inne samce. Obecnie ma 14 miesięcy. To tak tytułem wyjaśnienia, mimo znacznego odstępstwa od wątku. Uff. |
Quote:
łoooooj netah - zaczynają Wam się schody:) Popytaj tych, co teraz mają takie niespełna 2-latki, jak radykalnie potrafi się zmienić zachowanie samca w tym wieku. U jednych zaczyna się ok 10 miesiąca, u innych w okolicy 1,5 roku. Poziom rosnącego testosteronu jest taki, że wypiera mózg:D I nagle, z fajnego, posłusznego, zabawowego i ćwiczącego psiaka zaczynamy mieć 'kozaka', który skupia się na namierzaniu innych samców, głuchnie, zapomina czego się dotąd nauczył i próbuje swych sił (jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja). 99% z nas przezywa wtedy spory szok. Ale trzeba to przejść, rady nie ma. Później wszystko się wycisza i normuje, pod warunkiem, że coś z tym robimy:) Jeśli chodzicie na zajęcia-to właśnie w tym okresie nie przestawajcie. Systematyczne ćwiczenia szalenie ułatwiają opanowanie tych nastolatkowych buntów:) Oczywiście dorosły samiec prawie zawsze będzie chciał 'prezentować swoją zajebistość' wobec innych samców, ale może (dzięki systematycznej pracy) robić to w granicach, które tolerujemy, bez wyszarpywania nam rąk i robienia salt na smyczy. Przed Wami ostatni, najostrzejszy zakręt, jak go rozsądnie przejdziecie, później już tylko będzie lepiej:) Powodzenia, bo się przyda:) |
Quote:
Jeśli kiedyś chcesz mieć stabilnego samca wilczaka to budowanie zaufania powinno być absolutnym priorytetem szkoleniowym, osobiście uważam, że nawet kosztem idealnego posłuszeństwa. Bo co Ci z tego, że pies będzie śpiewająco wykonywał wszystkie komendy jeśli kiedyś postanowi "sprawdzić" czy nie nadawałby się lepiej na Alfę stada niż Ty. :lol: Jeszcze raz podkreślam - nie oceniam tylko poddaję pod rozwagę. Dobrze wiem, że w każdej szkole można trafić na super szkoleniowca, ale i na beznadziejnego trenera. |
Quote:
Inaczej - jestem o tym przekonany, że tak nie będzie. Faktem jest, że cały czas się go uczę, ale też nie wszystkie są takie same mimo ogólnych prawd, które do znakomitej większości pasują. |
Quote:
Z tego co mogłam zauważyć na spacerach z właścicielami ONków - one robią to co od nich chcą właściciele bo tak ma być i już. Nie kwestionują, nie zastanawiają się, tylko wykonują polecenie albo i nie. Przywołany wilczak staje i przez kilka sekund myśli, a myśli te widać na pyszczku jak na mapie... Kombinuje: "przyjść do pana/pani, pobiec tam gdzie serce woła, czy najpierw pobiec, a potem biegiem do właściciela, albo odwrotnie ;)". I dopiero jak się zastanowi podejmuje decyzję, która powinna zostać nagrodzona sowicie, jeśli jest po naszej myśli. Dlatego uważam, że do wilczaka lepiej docierać sposobem niż "scyzorykiem". Czasem trzeba się nieźle nagłowić zanim ten sposób się znajdzie, czasem wpada się na niego przypadkiem, czasem nigdy się nie znajdzie, ale wszelkie rozwiązania siłowe są bardzo ryzykowne, bo uczą burego... rozwiązań siłowych. Pies, który ich doświadczył a przy tym potrafi kombinować i sam podejmować decyzje, wg mnie jest czymś w rodzaju odbezpieczonej broni. Nie znaczy to, że ślepo wierzę wyłącznie w szkolenie pozytywne u wilczaków, ale kary awersyjne muszą być tak dobrane, żeby nie niszczyły zaufania/więzi i nie oznaczały "złamania" psa, co najwyżej sygnalizowały mu naszą autentyczną złość na niego, z naciskiem na autentyczną, bo niełatwo je nabrać :rock_3 |
Quote:
|
Quote:
Btw dlaczego nie poprosisz trenerów, aby pokazali Ci, w jaki sposób spowodować, aby pies usiadł bez naciskania na jego zad? |
Quote:
2. To są na tyle rzadkie przypadki, kiedy chce mi pokazać że mnie chwilowo olewa, że On musi zaakceptować to, że i tak wykona komendę, a ja od biedy pogodzę się z tą oznaką jego niezadowolenia. |
Quote:
PS Odnoszę wrażenie (chyba że znowu moja logika działa inczej ::p ), że tak ogólnie jesteś zadowolony i ze szkolenia i z metod i tak naprawdę nie widzisz potrzeby zmieniania czegokolwiek, zatem pozostaje tylko życzyć udanego dalszego życia z wilczakiem, co też i czynię. :) |
Quote:
Zadałeś pytanie-dostałeś odpowiedź, że nie pacyfikujemy:) I mamy jasność. Teraz tylko pozostaje robić tak, aby pies nie musiał Ci pokazywać az tak wyraźnie, że czuje się niekomfortowo. Pokusiłabym się o pytanie czy aby jednak nie za mocno pokazujesz mu, że ma być tak, jak Ty chcesz. Na przykładzie: czy gdybyś podszedł do psa (po tych dwóch razach, które nie przyniosły efektu) i zamiast składać w scyzoryk, uniósł rękę nad głowę psa z komendą na siad (lub bez, skoro chodzicie na optycznych) to czy: 1. pies usiądzie? 2. pies burknie? Jeżeli odpowiedź na 1. brzmi :TAK, a na 2.: NIE, to oznacza, że dokończyłeś ćwiczenie i pomogłeś psu je utrwalić. Oprócz tego wzmocniłeś swoją pozycję przeewodnika, który rozsądnie i bez zbędnych emocji (lub wywoływania ich) rozpoczął i zakończył ćwiczenie. Wyszło na Twoje, wszyscy zadowoleni (bo pies pewnie dostał pochwałę). |
Quote:
Więc czasem trzeba ten system zaburzyć. Takie są moje doświadczenia. Cieszę się, że podzieliliście się ze mną swoją wiedzą - pewne rzeczy wezmę, pewne odrzucę, do niektórych może kiedyś wrócę. Trzeba słuchać skoro mówią, ale nie koniecznie małpować wszystko co powiedzą. |
Quote:
A, dobra, miałam już nie gadać. :D |
Quote:
|
Quote:
Jeżeli nie da się psu pola manewru, pies w końcu usiądzie, bo dojdzie do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie. Trzymając psa krótko na smyczy (nawet bez podciągania za nią), stojąc po jego prawej stronie bliżej zadu, wystarczy lewą ręką ograniczyć psu możliwość wykręceniem się zadem w tamtą stronę poprzez lekkie przyłożenie dłoni do jego lewego boku (bez naciskania). To że za pierwszym razem może to chwilę potrwać, nie ma znaczenia; postawiliśmy na swoim bez powtarzania komendy; następnym razem będzie wiedział lepiej, że nie ma innej możliwości. :D :D Natomiast, gdy myśmy ćwiczyli komendy na odległość, gdy Łowca nie chciał posłuchać od razu, nigdy nie powtarzałam komendy; czasem wystarczyło, że wychyliłam się do przodu, czasem dodatkowo klasnęłam, czasem zrobiłam groźną minę. To naprawdę działa. Ale jeśli już trzeba do psa podejść, to przecież wystarczy stanąć nad nim z taką mocną - "górującą" pozycją. Pies, który ma odpowiednio wszystko "poukładane", nie ma mowy, żeby nie usiadł, jeśli zna to ćwiczenie. Właśnie bardzo ważna jest praca naszym ciałem. A tego przez internet nie da się zademonstrować. |
OK, napisałam - bez słowa. Gest. Naprowadzenie. Zresztą zgodnie z tym, co pisałeś-używacie tylko(?) komend optycznych.
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
Quote:
|
Nie przypuszczałam, że na "naszych" wątrobianych smaczkach można robić przy okazji interes. :D http://psismaczki.pl/ Torebka kilogramowa ok.54 zł :D
Szkoda, że sama na to nie wpadłam :D |
Quote:
Tylko, ze ja robie ciasteczka z watrobek drobiowych, wiejskich jaj, najlepszego oleju i dodatkow, ale w zyciu bym nie obliczyla wartosci ciasteczek na 50zl. Zdzierstwo |
Dobre. Ja od dawna miałam pomysł, żeby na nich zrobić interes, lecz gdy pomyślałam o częstszym niż raz -dwa razy w miesiącu zapachu suszonej wątróbki w całym mieszkaniu, to entuzjazm jakoś mi mijał :twisted:
|
All times are GMT +2. The time now is 17:37. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org