No dobra. To zobaczymy kto mnie przebije :-) 
 
Kiedys za młodu w Dolinie Chochołowskiej, za czasów gdy mieszkali na niej jeszcze górale poszedłem z rodzicami odwiedzić pewnego górala, przyjaciela Ojca od lat wielu. 
Maciusiowi lać sie zachciało, to góral pedzioł: 
-no to idź Maćko za bacówke! 
Maciuś poszedł, po drodze /choć ciemno jak w d../ mija coś białego i dużego. 
Do dzis pamiętam że byłem przekonany że to kupa waty. 
Nie wiem co taka ilość waty i to do tego na tej pieknej łące miałaby tam robić, ale jako małe dziecko miałem widac bujną wyobraźnię :-) 
Niestety kilka kroków dalej /a juz biegłem bo mocz juz dokuczał mocno/ wpadłem na "jakąś cholerną linkę". 
Niestety linka okazała sie łańcuchem "kupy waty" która to okazała sie całkiem pokaźnym owczarkiem podchalańskim. 
Zaś owczarek obudzony wykopem w łańcuch osiągnął prędkość światła, i wysokość blisko metra nad poziom gruntu. 
Okazało się także że nie jest to jego ulubiona zabawa o północy. 
No i w związku z powyższym skonsumował mi kawałek nogi bowiem był szybszy ode mnie /pomijając że wykop w łańcuch skierował go lotem właśnie w moim kierunku/ i zdesperowany pies żarł co i w co popadło. 
W szpitalu w Zakopanem postanowiono nie zszywać nogi bo nie było czego zszywać /pies miał pokaźną szczękę i gryzł profesjonalnie/. 
Noge uratowała stareńka Pani Doktor która młodym Panom Lekarzom powiedziała że na maluchach wszystko sie goi szybko i /tu cytuję jej słowa/ "młodzieńcza skóra jest tak plastyczna że na pietę można naciągnąć skórę nawet z dupy". Co w zasadzie prawie mi uczyniła :-) 
I przyznać musze że tylko czasem cos mi tam kłuje nieco, ale P.Doktor to była profesjonalistka. 
A pies by za dnia mnie nie ruszył nawet gdyby mu pistolet do łba przyłożyli. Po dwóch dniach siedzielismy juz obok siebie na polanie i drań mnie po twarzy lizał i było wspaniale. Bo nie chciałem leżeć w szpitalu. To kochany wspaniały pies, ale widać takich poranków jednak nie akceptował... 
 :cheesy:  
I teraz mam na nodze blizny jak po Vietnamie :-) 
	 |