Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Off topic (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=27)
-   -   "Ogłoszenie porządkowe" ;) (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=10929)

Grin 29-04-2009 08:42

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 208561)
Nasza tak robi zanim ją jeszcze zabiorę na spacer. Przekracza bramkę ogródka, dochodzi do najbliższej trawki, kładzie się i oznajmia, że dalej nie idzie.... Chyba, że idzie jeszcze ze mną jedna osoba to wtedy jak ona się znacznie oddala to młoda łaskawie za nią podąża...
O spacerkach w pojedynkę mogę zapomnieć. I żadne smaczki nie działają:(
W ogóle Astarte mało przekupna jest.

Ale to się prawdopodobnie bierze z tego, że ją jeszcze przeraża "szeroki świat". Za kimś idzie, bo z przewodnikiem bezpieczniej. :)

Natomiast u Łowcy to typowa próba wymuszenia swojej woli na właścicielu; "róbta co chceta, ja nie idę" :p

Witek 29-04-2009 08:49

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 208562)
Ale to się prawdopodobnie bierze z tego, że ją jeszcze przeraża "szeroki świat". Za kimś idzie, bo z przewodnikiem bezpieczniej. :)

Natomiast u Łowcy to typowa próba wymuszenia swojej woli na właścicielu; "róbta co chceta, ja nie idę" :p


Hehe, z "szerokim światem" musi się pogodzić bo od wczoraj jeździ z moim mężczyzną na inwentaryzacje po parkach:) Ale podobno bardzo grzecznie chodzi za nim:) No ale on może ją tam puścić ze smyczki i się oddalić, ja przy ulicy jak chcę ją zabrać to nie mogę. I stoję jak ten kołek koło leżącego i obgryzającego trawkę psa :) A odległość smyczy chyba jej nie przeraża na tyle żeby wstać i udać się za mną:)

A Łowca też taki nie przekupny? Czy też macie jakiś patent na zwabienie go do domu?

Grin 29-04-2009 09:05

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 208563)
I stoję jak ten kołek koło leżącego i obgryzającego trawkę psa :) A odległość smyczy chyba jej nie przeraża na tyle żeby wstać i udać się za mną:)

A Łowca też taki nie przekupny? Czy też macie jakiś patent na zwabienie go do domu?

Z tego co mówiła Margo; to typowe u szczeniaka; jak spuszczony luzem - leci za właścicielem, jak na smyczy - dostaje "porażenia". :p

Łowca cały czas "jest na smaczkach". Owszem wcina je chętnie, ale to też nie jest panaceum na wszystko. No i trzeba pamiętać, że gdy jest gorąco i pies dyszy, wtedy mniej "pracuje nosem". Warto wtedy zaopatrzyć się w smaczki pachnące bardziej intensywnie. :)

Co do patentu odnośnie przychodzenia; to raczej nie patent, tylko proces w którym osiągamy raz lepsze raz gorsze rezultaty.
Cały czas stosujemy żelazną zasadę, że kończąc spacer to nie my przywołujemy psa, tylko staramy się sami do niego podejść.
A w takiej sytuacji jak wczoraj, gdy zastosował bierny opór; po prostu usłyszał swoje i tyle. :) Nasza pani prowadząca szkolenie radziła, żeby w takich wypadkach zamknąć oczy i po prostu zrobić dwa kroki. :D
Oczywiście tego absolutnie nie można stosować w przypadku Waszej suczki. U niej to tylko kwestia czasu. Może spróbuj dłuższą smycz?
Odejdź od niej, a potem radośnie przywołuj do siebie? :)

wilczakrew 29-04-2009 10:20

Ja mysle, ze czas zacząć robić z siebie idiotę. Ludzie patrzą na to trochę dziwnie ale się szybko sąsiedzi przyzwyczają. Ja zawsze w takich przypadkach zmieniałem totalnie tonacje głosowe na taką smieszną wesołą i zaczynałem szczeniaka przywoływać kucając, klepiąc się po kolanach . Zawsze działało. To jest fakt, ze szczeniak idąć bez smyczy bardziej sie pilnuje bo tak sądze smycza jest przedłużeniem jego granicy bezpieczeństwa. Ja miałem taką możliwosć i chodziłem z nim bez smyczy od samego praktycznie początku. Do miasta chodziliśmy tylko na smyczy i wtedy zawsze był opór. Nigdy nie brałem go wtedy na ręce choć czasami zaczynał już udawać, ze pada, ze łapa boli, ze nie ma siły.
Co do spacerów to od samego poczatku mieliśmy zasade, ze to ja wychodze z psem na spacer, ja decyduje o jego końcu i to ja decyduje co na tym spacerze robimy.
Zawsze pies musiał isć tam gdzie ja chce i jeśli nie chciał to zostawał. Nie powiem, ze kilkakrotnie jako szczeniak zwiał mi na spacerze i ja nie robiłem z tego tragedi. Szedłem do domu i psa zostawiałem i zawsze bardzo szybko był przy mnie.
Raz go zostawiłem na zupełnie obcym terenie i odjechałem. Byliśmy na spacerze w parku chorzowskim. Pies po 3 godzinach spacerów wieczornych stwierdził, że nie wraca do domu bo jest super. Było już około 23 więc nie miałem ochoty na zabawe. Przywołanie zostało zignorowane i pies sobie poszedł dalej biegać. Nie reagował na nic i jak chciałem do niego podejśc by go zapiąć na smycz to zaczoł się bawić w najlepsze. Ja wsiadłem do samochodu i odjechałem kilkaset metrów. Miał wtedy 5 miesięcy . Znalazł mnie po jakiś 20 minutach i do tej pory nie za bardzo ma ochote na coś takiego. Często na spacerach na łąkach chowałem mu sie za krzaki czy za drzewo jak sie zawąchał i zawsze miałem go wtedy na oku. Zresztą często robimy to teraz i bawimy się w chowanego. Jak był mały to miał problemy aby mnie znaleźć teraz robi to bez problemu i zawsze bardzo sie cieszy jak mnie znajdzie.

Witek 29-04-2009 10:41

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 208582)
Raz go zostawiłem na zupełnie obcym terenie i odjechałem. Byliśmy na spacerze w parku chorzowskim. Pies po 3 godzinach spacerów wieczornych stwierdził, że nie wraca do domu bo jest super. Było już około 23 więc nie miałem ochoty na zabawe. Przywołanie zostało zignorowane i pies sobie poszedł dalej biegać. Nie reagował na nic i jak chciałem do niego podejśc by go zapiąć na smycz to zaczoł się bawić w najlepsze. Ja wsiadłem do samochodu i odjechałem kilkaset metrów. Miał wtedy 5 miesięcy . Znalazł mnie po jakiś 20 minutach i do tej pory nie za bardzo ma ochote na coś takiego. Często na spacerach na łąkach chowałem mu sie za krzaki czy za drzewo jak sie zawąchał i zawsze miałem go wtedy na oku. Zresztą często robimy to teraz i bawimy się w chowanego. Jak był mały to miał problemy aby mnie znaleźć teraz robi to bez problemu i zawsze bardzo sie cieszy jak mnie znajdzie.

Kurczę, podziwiam ludzi którzy coś takiego robią. Ja jak tracę mała z oka to już się strasznie martwię... Chyba bym umarła ze strachu, że potem jej nie znajdę, albo, że ją inny pies zaatakuje...

Gia 29-04-2009 11:31

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 208561)
W ogóle Astarte mało przekupna jest.

Jeszcze :twisted:

wilczakrew 29-04-2009 11:40

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 208589)
Kurczę, podziwiam ludzi którzy coś takiego robią. Ja jak tracę mała z oka to już się strasznie martwię... Chyba bym umarła ze strachu, że potem jej nie znajdę, albo, że ją inny pies zaatakuje...

To tak nie do końca. Tutaj nie ma kogo podziwiać. Ja wybrałem taki sposób wychowania i wcale nie twierdze, ze jest on dobry. To, ze też umierałem ze strachu nie ma nic wspólnego. Ja zrobiłem sobie pewne załozenia i sukcesywnie je realizowałem. Ja mam taką możliwosć i obserwuje zachowania psa praktycznie nonstop i wiem jak szybko potrafi wykorzystywać wszelką niekonsekwencje. Wiem też, że jakie zachowania zostaną mu utrwalone takie będzie miał przynajmniej w 80 % Reszta to może być instynkt, geny. Wilczaki patrząc doskonale sie uczą i potrafią wykorzystać wszystko aby wzbudzić w nas wspólczucie. Wiem to bo widzę jak Czambor postępuje z moją byłą żoną gdzie na większosć mu wolno i ona szybko mu wybacza. On to wykorzystuje doskonale.

Witek 29-04-2009 12:51

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 208635)
To tak nie do końca. Tutaj nie ma kogo podziwiać. Ja wybrałem taki sposób wychowania i wcale nie twierdze, ze jest on dobry. To, ze też umierałem ze strachu nie ma nic wspólnego. Ja zrobiłem sobie pewne załozenia i sukcesywnie je realizowałem. Ja mam taką możliwosć i obserwuje zachowania psa praktycznie nonstop i wiem jak szybko potrafi wykorzystywać wszelką niekonsekwencje. Wiem też, że jakie zachowania zostaną mu utrwalone takie będzie miał przynajmniej w 80 % Reszta to może być instynkt, geny. Wilczaki patrząc doskonale sie uczą i potrafią wykorzystać wszystko aby wzbudzić w nas wspólczucie. Wiem to bo widzę jak Czambor postępuje z moją byłą żoną gdzie na większosć mu wolno i ona szybko mu wybacza. On to wykorzystuje doskonale.


Chyba się zrobił mały off:)
A co do wykorzystywania przez psy, to ja już wiem, że nasza w tym będzie świetna:) Po tygodniu już śpi z nami, ale w nogach, ale to ją przynajmniej trochę integruje z kotem, który śpi na poduszkach między naszymi głowami:)
I coś mi się zdaje, że to ja będę tą "dobrą" do wykorzystywania:) A mój męzczyzna będzie tym "złym" od słuchania :p

Grin 29-04-2009 13:00

Quote:

Originally Posted by trunksia&witgor (Bericht 208656)
Chyba się zrobił mały off:)
A co do wykorzystywania przez psy, to ja już wiem, że nasza w tym będzie świetna:) Po tygodniu już śpi z nami

Hihihi; to i tak długo. My wytrzymaliśmy dwie noce, a kot niestety musiał zmienić miejsce spania. :D

wilczakrew 29-04-2009 13:37

No ja nie mam takiego problemu. Niestety mały jest fajny nawet w nogach, ale potem nie chciałem wybierać pomiedzy mną, a psem w łóżku. No ale nie powiem, ze jak wychodziłem rano do pracy to pies zajmował moje miejsce i spał dalej z pańcią. Zresztą bardzo dobrze mu się wtedy spało ale i szybko się skończyło. Pies przestał zostawać w domu aby nie nabrał złego nawyku bo jak się nie da wychować partnera to mozna próbować na psie :) Czambor już jako 5 miesięczny szczeniak był za duży do łóżka. Kanapa u teściów tez była fajna , a moje argumenty nie do przyjęcia do momentu jak teściu został usunięty z kanapy. :) Teraz to tylko jak jesteśmy w gosciach we wrocławiu wchodzi na kanape, lub jak ja mu na to pozwole. No ale wakacje też się psu należą i czasami je dostaje.

Gia 29-04-2009 13:54

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 208672)
Teraz to tylko jak jesteśmy w gosciach we wrocławiu wchodzi na kanape, lub jak ja mu na to pozwole. No ale wakacje też się psu należą i czasami je dostaje.

We Wrocławiu są zawsze wakacje, i Czambor o tym doskonale wie, więc nawet bez pozwolenia włazi na kanapę za swoją panienką :twisted:
K-lee ma w tej kwestii dużo luzu. Śpi z nami w łóżku, ale pierwszy raz jej na to pozwoliliśmy w grudniu, miała wtedy 11 miesięcy. Przez kilka nocy i tak wolała spać obok łóżka w swojej klatce, ale w końcu zakosztowała miękkiej pościeli i teraz wiecznie się rozpycha 8)
I wszystko fajnie, na łóżko włazi tylko na noc, ale czeka aż my się położymy... i czasem w ferworze dzikiej gonitwy po mieszkaniu. Na kanapę włazi kiedy zechce, śpi na niej wieczorami, w dzień, ale bez szemrania schodzi, gdy tego od niej zażądamy ;)

Grin 29-04-2009 14:20

Quote:

Originally Posted by wilczakrew (Bericht 208672)
No ja nie mam takiego problemu.

Nie nazwałabym tego problemem, ale raczej bardzo miłym aspektem posiadania psa. ;)
Ale przyznaję; dużo zależy od gabarytów jednego i drugiego, tzn. psa i łóżka. :D

wilczakrew 29-04-2009 15:12

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 208692)
Nie nazwałabym tego problemem, ale raczej bardzo miłym aspektem posiadania psa. ;)
Ale przyznaję; dużo zależy od gabarytów jednego i drugiego, tzn. psa i łóżka. :D

Niestety ja lubię mieć dużo miejsca w łóżku i czambor też. W tej kwestii mamy małą niezgodność :)

Grin 20-05-2009 20:57

Czuję się w obowiązku podziękować pięknie pewnym osobom w imieniu mojej córy. :p
Zainteresowani będą - myślę - wiedzieć, o co chodzi. ;) Ja tam raczej nie zaglądam, a tu proszę. :shock:

Margo 20-05-2009 23:18

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 213986)
Czuję się w obowiązku podziękować pięknie pewnym osobom w imieniu mojej córy. :p
Zainteresowani będą - myślę - wiedzieć, o co chodzi. ;) Ja tam raczej nie zaglądam, a tu proszę. :shock:

W porzadku.... :rock_3 Na Dogo spotkalam sie z tymi osobami nie raz... Sa tam jeszcze takie, ktore sa za tym, aby calkowicie zakazac hodowli psow rasowych, bo na swiecie jest tyle kundelkow, ze starczyloby dla wszystkich. A hodowanie psow rasowych to nic innego jak zabieranie domow kundelkom...

Jest tam jak w kazdym spoleczenstwie... Masz osoby wierzace, ale masz i Moherowe Berety..... :lol:


All times are GMT +2. The time now is 19:58.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org