![]() |
Quote:
Natomiast u Łowcy to typowa próba wymuszenia swojej woli na właścicielu; "róbta co chceta, ja nie idę" :p |
Quote:
Hehe, z "szerokim światem" musi się pogodzić bo od wczoraj jeździ z moim mężczyzną na inwentaryzacje po parkach:) Ale podobno bardzo grzecznie chodzi za nim:) No ale on może ją tam puścić ze smyczki i się oddalić, ja przy ulicy jak chcę ją zabrać to nie mogę. I stoję jak ten kołek koło leżącego i obgryzającego trawkę psa :) A odległość smyczy chyba jej nie przeraża na tyle żeby wstać i udać się za mną:) A Łowca też taki nie przekupny? Czy też macie jakiś patent na zwabienie go do domu? |
Quote:
Łowca cały czas "jest na smaczkach". Owszem wcina je chętnie, ale to też nie jest panaceum na wszystko. No i trzeba pamiętać, że gdy jest gorąco i pies dyszy, wtedy mniej "pracuje nosem". Warto wtedy zaopatrzyć się w smaczki pachnące bardziej intensywnie. :) Co do patentu odnośnie przychodzenia; to raczej nie patent, tylko proces w którym osiągamy raz lepsze raz gorsze rezultaty. Cały czas stosujemy żelazną zasadę, że kończąc spacer to nie my przywołujemy psa, tylko staramy się sami do niego podejść. A w takiej sytuacji jak wczoraj, gdy zastosował bierny opór; po prostu usłyszał swoje i tyle. :) Nasza pani prowadząca szkolenie radziła, żeby w takich wypadkach zamknąć oczy i po prostu zrobić dwa kroki. :D Oczywiście tego absolutnie nie można stosować w przypadku Waszej suczki. U niej to tylko kwestia czasu. Może spróbuj dłuższą smycz? Odejdź od niej, a potem radośnie przywołuj do siebie? :) |
Ja mysle, ze czas zacząć robić z siebie idiotę. Ludzie patrzą na to trochę dziwnie ale się szybko sąsiedzi przyzwyczają. Ja zawsze w takich przypadkach zmieniałem totalnie tonacje głosowe na taką smieszną wesołą i zaczynałem szczeniaka przywoływać kucając, klepiąc się po kolanach . Zawsze działało. To jest fakt, ze szczeniak idąć bez smyczy bardziej sie pilnuje bo tak sądze smycza jest przedłużeniem jego granicy bezpieczeństwa. Ja miałem taką możliwosć i chodziłem z nim bez smyczy od samego praktycznie początku. Do miasta chodziliśmy tylko na smyczy i wtedy zawsze był opór. Nigdy nie brałem go wtedy na ręce choć czasami zaczynał już udawać, ze pada, ze łapa boli, ze nie ma siły.
Co do spacerów to od samego poczatku mieliśmy zasade, ze to ja wychodze z psem na spacer, ja decyduje o jego końcu i to ja decyduje co na tym spacerze robimy. Zawsze pies musiał isć tam gdzie ja chce i jeśli nie chciał to zostawał. Nie powiem, ze kilkakrotnie jako szczeniak zwiał mi na spacerze i ja nie robiłem z tego tragedi. Szedłem do domu i psa zostawiałem i zawsze bardzo szybko był przy mnie. Raz go zostawiłem na zupełnie obcym terenie i odjechałem. Byliśmy na spacerze w parku chorzowskim. Pies po 3 godzinach spacerów wieczornych stwierdził, że nie wraca do domu bo jest super. Było już około 23 więc nie miałem ochoty na zabawe. Przywołanie zostało zignorowane i pies sobie poszedł dalej biegać. Nie reagował na nic i jak chciałem do niego podejśc by go zapiąć na smycz to zaczoł się bawić w najlepsze. Ja wsiadłem do samochodu i odjechałem kilkaset metrów. Miał wtedy 5 miesięcy . Znalazł mnie po jakiś 20 minutach i do tej pory nie za bardzo ma ochote na coś takiego. Często na spacerach na łąkach chowałem mu sie za krzaki czy za drzewo jak sie zawąchał i zawsze miałem go wtedy na oku. Zresztą często robimy to teraz i bawimy się w chowanego. Jak był mały to miał problemy aby mnie znaleźć teraz robi to bez problemu i zawsze bardzo sie cieszy jak mnie znajdzie. |
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
Chyba się zrobił mały off:) A co do wykorzystywania przez psy, to ja już wiem, że nasza w tym będzie świetna:) Po tygodniu już śpi z nami, ale w nogach, ale to ją przynajmniej trochę integruje z kotem, który śpi na poduszkach między naszymi głowami:) I coś mi się zdaje, że to ja będę tą "dobrą" do wykorzystywania:) A mój męzczyzna będzie tym "złym" od słuchania :p |
Quote:
|
No ja nie mam takiego problemu. Niestety mały jest fajny nawet w nogach, ale potem nie chciałem wybierać pomiedzy mną, a psem w łóżku. No ale nie powiem, ze jak wychodziłem rano do pracy to pies zajmował moje miejsce i spał dalej z pańcią. Zresztą bardzo dobrze mu się wtedy spało ale i szybko się skończyło. Pies przestał zostawać w domu aby nie nabrał złego nawyku bo jak się nie da wychować partnera to mozna próbować na psie :) Czambor już jako 5 miesięczny szczeniak był za duży do łóżka. Kanapa u teściów tez była fajna , a moje argumenty nie do przyjęcia do momentu jak teściu został usunięty z kanapy. :) Teraz to tylko jak jesteśmy w gosciach we wrocławiu wchodzi na kanape, lub jak ja mu na to pozwole. No ale wakacje też się psu należą i czasami je dostaje.
|
Quote:
K-lee ma w tej kwestii dużo luzu. Śpi z nami w łóżku, ale pierwszy raz jej na to pozwoliliśmy w grudniu, miała wtedy 11 miesięcy. Przez kilka nocy i tak wolała spać obok łóżka w swojej klatce, ale w końcu zakosztowała miękkiej pościeli i teraz wiecznie się rozpycha 8) I wszystko fajnie, na łóżko włazi tylko na noc, ale czeka aż my się położymy... i czasem w ferworze dzikiej gonitwy po mieszkaniu. Na kanapę włazi kiedy zechce, śpi na niej wieczorami, w dzień, ale bez szemrania schodzi, gdy tego od niej zażądamy ;) |
Quote:
Ale przyznaję; dużo zależy od gabarytów jednego i drugiego, tzn. psa i łóżka. :D |
Quote:
|
Czuję się w obowiązku podziękować pięknie pewnym osobom w imieniu mojej córy. :p
Zainteresowani będą - myślę - wiedzieć, o co chodzi. ;) Ja tam raczej nie zaglądam, a tu proszę. :shock: |
Quote:
Jest tam jak w kazdym spoleczenstwie... Masz osoby wierzace, ale masz i Moherowe Berety..... :lol: |
All times are GMT +2. The time now is 19:58. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org