![]() |
Quote:
Odchody ludzkie owszem zdarzyło się to raz i spotkało sie z wielkim naszym sprzeciwem. Niestety skończyło się połknięciem w locie i ucieczką. Potem przez dłuższy czas psa totalnie ignorowaliśmy. Od tamtej pory się już nigdy nie powtórzyło. Odchody końskie są smaczne tak samo jak kozie. Krowie nie specjalnie. Padlina jest niestety najlepszym perfumem u nas chanel nr 5. My z tym poradziliśmy sobie zupełnie inaczej tak samo jak ze zjadaniem różnych paskudztw. Wprowadziliśmy komende " widze " i " fee " Oczywiście pies jest praktycznie zawsze pod baczna obserwacją i nawet jak wchodził w zakamarki to była komenda widze, a jak coś podejmował to fee. Szybko się nauczył choc do teraz czasami sciemnia ale jak ja widze to się nie odwarzy wziaść czegokolwiek, czy się wytarzać. Gorzej jak nie widze i sie zagadam to owszem. Jak widze to robi podchody, tańczy i wyprawia czasem cuda, a na koniec jak już widzi, ze nie ma szans to zaznacza zdobycz. Jako szczeniak probował połykac w całosci zdechłe ptaszyska, czy krety ale kończyło sie to zawsze wyciąganiem nawet z żołądka :) i obrażaniem. Metoda na obrażenie i totalne ignorowanie w naszym przypadku sprawdziła sie w 100%. |
U nas była najlepsza kuweta i jej zawartość po ciągłej walce z psami fe nie wolno skończyło się na usunięciu kuwety psy wygrały kot przegrał . Do dziś wszystko co śmierdzi i jest w rozkładzie jest najlepsze w tej sprawie jesteśmy wielkimi przegranymi :(
|
K-lee nigdy nie zjadała własnych odchodów. Fretkowym w domu też nie sprząta, nad czym akurat ubolewam :twisted: Jej kumpel zawsze mi pomagaw sprzątaniu fretkowych kup :rock_3
Żwacze są niezłe, ale całkiem chyba nie da się oduczyć... Od czasu do czasu zdarzy się suce tarzanko w kocich odchodach, od czasu do czasu jakąś psią albo niedaj boże ludzką zje (choć zazwyczaj omija psie kupy szerokimłukiem jak księżniczka). Ale faktycznie końskie to rarytas... swoją drogą od koleżanki wet wiem, że podobno nawet całkiem zdrowe :twisted: |
Quote:
Do tej pory jedynie nie było problemów z kupką, ale wczoraj ją z trzy razy brałam ją na dwór, bo widziałam, że się kręci nerwowo, ale po trzecim powrocie zrobiła w domu...(przynajmniej na podkładzie) |
Ale ona przecież malutka jest. :) Będzie jej się jeszcze długo zdarzać. Wystarczy np., że się napije i od razu - sik. :)
|
Quote:
|
Quote:
Co do kręcenia się to na poczatku jest to cieżkie do rozróżnienia i my np. długo nie mogliśmy tego załapać kiedy to jest chęć zabawy, a kiedy mu się chce. Więc wychodzililiśmy ze szczeniakiem jak sie chciał bawić i bawiliśmy jak chciał załatwić. Efekty były takie jak były - sprzątanie. |
To, że w zeszłym tygodniu rzadziej zdarzało jej sie w domu to raczej przypadek ;) Nie oczekujcie od takiego maluszka, że będzie się załatwiał tylko na dworze. Jeszcze jakiś czas to potrwa... u nas trwało do 9 miesiąca życia K-lee :twisted:
|
Witam wszystkich
jako nowa i na świeżo z placu boju... Łycko brat Łowcy...jest z nami od 9 kwietnia pierwszy tydzień był walką z wiatrakami ktora skończyła się milion do zera dla Łycko i tym że rozchorowałam się na grypę...grypa wzięła się z mojego zawzięcia siedziałam z nim 2,5 godziny na dworzu chcąc wziąć go na przetrzymanie - wynik ..pies wytrzymał ja się rozchorowałam..dalej było tak: na dworzu trzymał ile się dało piszcząc i ciągnąc do domu jak nie wiem co iiii jak tylko przekraczaliśmy próg domu myślał sobie ufffffff nareszcie wróciliśmy do kuwety i załatwiał swoje potrzeby ... przełom nastąpił w wielkanocny poniedziałek kiedy to zabralismy go do rodziców i wyszalał się z owczarkiem niemieckim i chyba podpatrzył że to sikanie na dworzu to całkiem fajna sprawa i sam spróbował .... teraz jesteśmy na etapie zjadania śmierdzących niespodzianek najlepiej tych rzadkich które to próbuje wciągnąć jak tylko zauważy że się zamyślę i go nie obserwuję pozdrawiam i witam wszyskich |
Lichu jeszcze długo sie zdażało, chyba do 6 miesiąca albo i jeszcze dłużej. Tylko, że on zazwyczaj leciał załatwić się na piętro więc jak nagle się zrywał i pędził na górę to ja za nim, żeby złapać i wynieść, czasem Licho było szybsze i już sikało po schodach.
Maja szybciutko załapała i jak miała 4 miesiące to już załatwiała się tylko na dworze, oczywiście jak byli goście to zawsze się zsikała na dywan :rock_3 |
Quote:
I tylko raz chyba zdarzyło się obu naszym małym wtedy burym w domu na parkiecie :twisted: |
Panienki szczoszki dały popis... :rock_3 A już wiesz dlaczego nie było dywanu :lol:
|
Już wtedy się domyśliłam, ja do dziś nie mam dywanów, bo mimo, że już nauczona czystości, to kłęby futra mam wszędzie :rock_3
|
to może ja na świeżo podzielę się wieściami z frontu
Łycko brat Łowcy mamy go od 8 kwietnia 09 ... na nasze szczęście załatwia się od 12 dni poza domem :) pierwszy tydzień jednak to była orka na ugorze pies trzymał ile wlazło a jak tylko wpadał do domu to huuurraa wrócilismy do kuwety i ognia.... zbawił nas wyjazd wielkanocny kiedy to owczarek moich rodziców pokazał mu że to chyba całkiem fajnie robić siku na dworzu i tak mu sie spodobało ze jak tylko mu się chce to zaczyna się kręcić obecnie mamy inny śmierdzący problem ... zjadanie rzadkich kup ... jak tylko spuszczę z niego wzrok ... radar ma chyba jakiś |
Jej, jak to fajnie. :)
Będzie można obserwować i dzielić się reakcjami obydwu braciszków. :) Szkoda że tak daleko od siebie mieszkają. :( |
All times are GMT +2. The time now is 15:43. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org