![]() |
Długo zastanawiałam się czy brnąc dalej w tą wymiane zdań, bo szczerze mówiac rochę ręce mi opadły...
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Rona, wygląda, że albo Cię nie rozumiem, albo, co gorsza, po prostu nie masz pojecia jak powinno wyglądać ćwiczenie z psem. Nie mówiąc o tym, że nie wiesz jak ja ćwiczę ze swoimi psami, jak bardzo to lubimy i jak bardzo rozwija to psi intelekt jak również poprawia nasz kontakt (i nie chodzi mi tutaj o tą, jak to ładnie ujęłaś "nienaturalnie wykrzywioną głowę" :rock_3). Przecież cały proces nauki polega na współpracy. Musimy być teamem. Najtrudniejsze jest utrzymanie motywacji, dobrego kontaktu, skupienia i uwaga, uwaga(!) utrzymanie radości ze współpracy. Tak, na tym to polega, to nie jest "rąbanie" posluszeństwa czy musztra, tylko współpraca. Owszem, nie ma tutaj miejsca na samodzielne podejmowanie decyzji przez psa, bo to ja, przewodnik, jestem team leaderem. Porównywanie tego to partnerstwa w tropieniu jest trochę nie na miejscu, bo trudno oczekiwać aby człowiek był przewodnikiem psa w świecie zapachów. To tak jak by niewidomy starał się opowiadać Ci o krajobrazach... To zupełnie co innego! |
Szkoda tylko, że zrobił nam sie totalny off i zamiast szczerze pogadać o problemach w rasie rozmawiamy wciąż o metodzie na wychowanie szczeniaka... Wydaje mi się, że wiem dlaczego. Trudno jest spojrzeć obiektywnie na rasę (i swojego psa) i trudno jest napisać coś negatywnego o swoim psie. A zwłaszcza jeżeli planujemy go rozmnazać... Szkoda.
No chyba, że się mylę i problemów nie ma. Taka opcja też istnieje... |
Quote:
Quote:
Przyjmijmy wersję, że nie wiem jak "powinno wyglądać ćwiczenie z psem". Rozumiem, że Ty wiesz. Gratuluję Ci tej wiedzy i życzę jak najwięcej sukcesów i jak najmniej frustracji. PAS |
Quote:
Quote:
Wszystko pięknie, wszystko cacy. 8) Ale jeśli rozmawiać o agresji wilczaków, to trzeba autentycznie spojrzeć w siebie. W SIEBIE. Bez twierdzeń typu: "Jednak większość dorosłych wilczaków taka nie jest i trzeba to jasno powiedzieć. Większości dorosłych nie można puścić do innych piesków, żeby sobie pobiegały. I wg mnie niezależnie od sposobu wychowania." Dla mnie to jest pozbawiona samokrytyki "herezja". Ja mam sukę problematyczną -mordercę :evil:. I nie będę zwalała winy /bo twarzy bym wtedy nie miała!!!/ na Daivę i Jej dobór hodowlany. To byłby wstyd, jak dziadziusiowe kalesony... To, że moja suka jest taka a nie inna obecnie, to TYLKO I WYŁĄCZNIE MOJA WINA. Bo ja jej od początku nie umiałam "czytać". Roma doskonale zdaje się rozumieć co do Niej mówisz, ale Roma różni się od wielu z nas tym, że mówi o problemach Lorki, ale drogę do niej znalazła poprzez pilne jej "słuchanie". Wg. mnie /uogólniam, bo wyjątki są regułą/ -my nie umiemy "czytać" naszych psów. Jeśli nauczysz swojego psa sztuczek, to przestanie wysyłać Ci sygnały, przestanie do Ciebie "mówić". Dla mnie nie jest trudno napisać o problemie swojego psa -nie jestem >Panem świata< -wiem, że popełniałam, popełniam i będę popełniać błędy... /Dlatego pilnie słucham obu "stron" dyskusji/ To, że wielu nie chce puszczać dorosłych wilczaków do innych dorosłych wilczaków czy szczeniaków /i psów innych ras/, to w duuużym stopniu nie genetyczna agresja, ale nasze danie "ciała" na samym początku. Bo jesteśmy nadal wszechwiedzący i nie dopuszczamy myśli o tym, że możemy się mylić... /to tylko moje zdanie....nieszkodliwego "debila" :lol::twisted::lol:/ Więcej samokrytycyzmu, Szanowni.... .... :? "To tak jak by niewidomy starał się opowiadać Ci o krajobrazach..." Ten niewidomy mógłby Cię jeszcze niejednego nauczyć.... /przykład fatalny.../ |
Quote:
Quote:
Quote:
|
Quote:
Osobiście wkurzyłoby mnie niemiłosiernie, gdyby na przykład któryś z rodziców rówieśników mojej Kai stwierdził kiedyś, że ja to mam farta, bo Kaja jest taka i taka, a większość dzieci w tym wieku jest inna. A byli już tacy, co próbowali... Quote:
|
Rona jak ty to pięknie wszystko opisałaś! :Rose
Quote:
Słabości tej metody: bardzo czasochłonna, wymaga bezpośredniego zaangażowania osób trzecich, Podejście numer 2 bazuje na założeniu, że po zalaniu bodźcami awersyjnymi następuje faza zobojętnienia na dany bodziec; nie dajemy psu wyboru Minusy: duży/bardzo duży stres, wymaga ciągłej obserwacji psa (żeby nie przekroczyć pewnego krytycznego progu) z jednoczesnym pokazywaniem, że przecież nic takiego się nie dzieje Opisywałam naszą sytuację w wątku „socjalizować czy nie socjalizować” ale powtórzę i tu. Kiedy trafiliśmy do pierwszego szkoleniowiec (od dogoterapii ) stwierdził że Mi znajduje się w II fazie leku szczenięcego i należy zaprzestać socjalizacji na jakiś czas a jeżeli lek nie minie stosować wyłącznie metodę stopniowego przyzwyczajania do czynnika stresującego. Nasz obecny szkoleniowiec uważa, że można te dwa podejścia stosować jako wzajemnie uzupełniające się, jednak w przypadku większości wilczaków z przewagą podejścia numer 2 ponieważ jak to określił „życia wilczakowi może nie starczyć na powolne przywykanie ”. Nie oznacza to jednak zabierania wilczaka dzień w dzień we wszystkie te straszne miejsca i przeciąganie go przez nie na siłę. Hormony stresu opadają dosyć wolno i pies musi mieć czas na dojście do „poziomu ~0” zanim znów zostanie „rzucony na głęboka wodę”. 8) Dodam od siebie, że u nas "terapia szokowa" działa bardzo dobrze :lol: Quote:
Takie założenie ogranicza bardzo pulę psów do kontaktów. Właściwie to znam tylko dwa, które są na „poziomie zabaw” Mi: jej siostra z którą rzadko się widujemy i 9 miesięczna ONka ze szkolenia. Jeżeli dodatkowo zakładamy, ze nie każdy pies potrafi się bawić właściwie (np. bez elementów polowania) to już w zasadzie zostajemy z niczym. A mi zależy m.in. żeby Mirna dowiedziała się od innych psów tego co jej wolno a jakie zachowania są niedopuszczalne. Do jakiegoś czasu szczenie ma taryfę ulgowa potem musi się bardzo dużo nauczyć. Kiedy ma się tego nauczy jak nie w podczas spotkań z obcymi psami? :rock_3 Gdybym miała w domu stadko psów to nie było by z tym problemu, nie mam to chodzę na psie wybiegi, na wspólne spacery etc. I nie widzę póki co żadnych skaz na jej psychice, wręcz przeciwnie- coraz lepiej dogaduje się z obcymi psami (choć nie mam złudzeń co do miłości do obcych suk w czasie późniejszym :twisted: Owczarek sąsiadów nie raz ją zglebował a i tak go uwielbia. Po prostu ustalili już sobie kto tu rządzi i jest love and peace :ylsuper Swoją drogą zdziwiłam się czytając twoje słowa: "nie pozwalam, by jakiś pies ostro rozjechał Gorhana a psy, które najczęściej spotykamy, mają takie zapędy". :shock: 90% psów które my spotykamy (nie wliczając zapłotowych szczekaczy) jest przyjacielsko ewentualnie obojętnie nastawiona (a nie są ta same goldeny czy berneńczyki). Skąd ta różnica? Może Gorhan je jakoś prowokuje? A co do wsparcia to pod tym względem chyba się nie różnimy. Odwracam uwagę młodej i zachęcam żeby zajęła się zabawka, smaczkiem, bieganiem czymkolwiek zamiast zaczepiać agresora. Nie muszę robić tego zbyt często- ona już wie (nauczyła się) że z niektórymi psami nie ma dobrej zabawy i nie warto tracić czasu kiedy sygnały uspokajające nie działają na takiego delikwenta. :rock_3 Jeszcze tak a propos tego tematu. Dyskutowałam ostatnio z naszym szkoleniowcem, który wyznaje podobną filozofie jak Rona. Wiesz co mi powiedział? że takie znaczące ograniczanie kontaktów z innymi psami ma sens kiedy ktoś zakłada że jego pies ma być do sportu/ do pracy / na zawody. I niestety nie daje żadnej gwarancji na to że pies nie będzie wykazywał negatywnych zachowań w przyszłości, chociaż domyślam się że chodzi bardziej o zmniejszenie ryzyka/ ich intensywności?. CDN :rock_3 |
Quote:
/mój błąd/ |
Quote:
|
Quote:
|
Moje pytanie o idealnego wilczaka zostało chyba potraktowane jako niepoważnie:roll: - a ja naprawdę zastanawiam się jakiego wilczaka wy chcielibyście mieć obok siebie, bo czytając wasze wypowiedzi na forum wnioskuje, że „typów” może być co najmniej kilka. Głośno dyskutujemy kwestie zgodności ze wzorcem, krytykujemy hodowców, ale mało kto się otwarcie przyznał co rozumie pod pojęciem "idealny charakterowo wilczak", taki do którego powinni dążyć hodowcy. Opis we wzorcu to tylko pewne „ramy”, liczyłam na rozwiniecie tematu, skoro i tak cały watek zrobił się bardzo ogólny, a tu głucha cisza…
Mój idealny wilczak to pies samodzielnie myślący, analizujący, ale chętny do współpracy z człowiekiem, kombinujący, szybko uczący się, odważny, ale nie nieustraszony, energiczny (ale nie takie psie ADHD jak na przykład u posokowców), trochę szalony, wesoły, bardzo wytrzymały, oddany swoim przewodnikom, ostrożny w nowych sytuacjach i selektywnie towarzyski (nie wszystkich i wszystko musi od razu kochać).:lol: Pozostając w tematyce lękliwości: zastanawiając się dlaczego u pewnych wilczków w pewnym wieku pojawiają się lęki naszło mnie, ze nikt jeszcze nie analizował zmian hormonalnych u psów lękliwych. I tu mam pytanie: czy ktoś miał do czynienia z przypadkiem gdy pojawiające się w wieku szczenięcym/”młodzieżowym” lęki, zanikały w wieku późniejszym (u suk na przykład po pierwszej cieczce?)? :rock_3 |
Quote:
Ja Ci, na przykład, odpowiedziałam. Wartość pytania mojego mniej więcej taka sama, jak Twojego. /Mnie też nikt nie powiedział.... może myśląc o tym niejeden złapał "moralniaka"?...;-)/ Ile Osób tyle typów. Czy to coś da? /Czy to coś da w tej dyskusji?/ Czy to będzie wpływało na ukierunkowywanie hodowli? Może załóż temat o idealnym wilczaku? :) /Albo pisz na Berdyczów.../ Chętnie "posnuję" "pyk, pyk, pyk z fajeczki..." :lol:;-):lol: Quote:
No to "z Bogiem"! -trawa czeka. ;-) |
Quote:
Co do Lilki... jej jeszcze nie podsumuję, teraz mamy pierwszą cieczkę i wstrzymam się jeszcze z wydawaniem opinii. Jak była, nadal pozostała ciekawska, smaczki zawsze biorą górę nawet w najbardziej stresowej sytuacji. Strachy przed rowerami, wózkami dziecięcymi minęły - natomiast nadal nie lubi być zaskoczona "od tyłu" i zwyczajnie chroni swój zadek - a to ciekawe, bo nigdy nikt jej nie najechał ;) Kiedy taki wehikuł zaskoczy ją z tyłu, zdarza się jej odskoczyć ale na tym koniec, ucieczek nie ma. Przez długi czas ubolewałam nad tym, że nie jest jak mała kiedyś Kalinka/labrador, że nie cieszy się na każdego człowieka, ale z biegiem czasu prócz minusów widzę w tym też plusy. I tak jak ja nie wszystkich lubię, tak nie wymagam, by Lila kochała wszystkich obcych. Jej przyjaciele znają jej miłość, czasem irracjonalną, choć może ich spotykać raz na parę miesięcy. W trakcie cieczki cały świat jest już ok, zobaczymy czy zostanie kiedy hormony opadną. Rzadko teraz chowa ogon na brzuch, tylko w sytuacjach kiedy właśnie zakłada "pas cnoty" i chroni zadek. To co Lila ma fajniejsze niż Kalinka... Kalinkę uczyliśmy kontaktu, przytulania się, całowania itp. (a co, lubimy przytulić się do własnego psa). Lilka ma ten moduł wbudowany. Mimo, że urosła nadal uwielbia się tulić, siedzieć na kolankach, czy leżeć na podłodze ale dotykając choćby stopy końcówką ogona. W związku z tym nie ma najmniejszego problemu z grzebaniem jej w uszach, oczach - od samego początku. I chyba przez to nie zamieniłabym jej na żadną inną. I jeszcze jedna różnica... Kalinka nie lubi weterynarza, to jedyna sytuacja kiedy najchętniej by zwiała. Lilka weta uwielbia i to nie jednego do którego jest przyzwyczajona, ale innych też. Ot taki dziwoląg ;) Aaaa i mam pytanie do dorotka_z :) Mogłabyś powiedzieć coś więcej na temat zdejmowania odpowiedzialności z barków psa? Bo z tym się właśnie borykamy, Lila decyduje i broni nas, a chciałabym jej ulżyć ;) |
Quote:
Quote:
Quote:
Ale wiesz co w sumie to masz rację, niepoprawnie politycznie pytanie zadałam :rock_3 Quote:
Gia dzięki za cenne przemyślenia :tard |
Quote:
Natomiast w kontaktach ze "sprzętem zmechanizowanym" /kosiarki, rowery, wózki, sprężarki/ oba wilczaki są ostrożne /ale nie boją się/. Podoba mi się ich /nie wiem jak to nazwać: przejaw odwagi? walka z własnym lękiem?/, gdy leżą do ostatniego momentu przy manewrującym aucie na terenie albo przed pracującą kosiarką. Ich udowadnianie swojej odwagi czasami bywa kłopotliwe.... stawanie tuż przy pracującej pile spalinowej czy włączonej krajzedze wzbudza u mnie zawsze lęk.... ..... Quote:
Quote:
Dam Ci zagadkę w kwestii niepoprawności politycznej... Jesteś naukowcem, teraz drążysz hormony, pytasz o lęki i agresję.... Chcesz niepoprawności politycznej "wg. Burej" w tym temacie? 8) NIKT słowa nie powiedział. A rozmawiamy i o "gnieździe" i o doborze hodowlanym, i o lękach "dziecięcych" i "dorosłych".... Poczytaj. Zgadniesz -dostaniesz prezent. Nie wiem jeszcze jaki, ale coś wymyślę.... ;-) Co do Twojego pytania, to odeślę Cie do wzorca -tam masz wilczaka doskonałego. ;-) To oczywiście klasyczne "spuszczenie na drzewo", ale jeśli Ci nie wystarczy to spytaj Hodowcę, który w tym temacie obiecuje nam, że Jego następny miot będzie rewelacyjny -to, jak dla mnie, oznacza że będziemy mieć w rasie wilczaki, których szukasz...... ;-) ... Notopa! Idę dalej wdychać trawę... :lol: |
Bura Albo się tego zielska za dużo najarałaś albo ja za głupia jestem na twoje słowo pisane :rock_3 (obstawiam to drugie :P ) ale wiesz co, mimo wszystko lubię cię czytać więc, "dajmy se siana" :lol:
|
Adminie, bądź wyrozumiały... ja TYLKO odpowiadam... ;-)
Quote:
...oprócz zapachu napalmu o poranku, zapach skoszonej trawy jest, wg. mnie, fenomenalny...a po deszczu?! Odlot! :rock_3 Quote:
|
Quote:
1. jedyna forma aktywności 2. jedyna forma kontaktu z człowiekiem 3. jedyna okazja do wyjścia Sport, przez "S" to nie jest to, w co większość z nas chciałaby wejść, z powodów etycznych, a poziom psa, przy którym zaliczamy opad szczęki, nie jest osiągany w taki spoóśb, w jaki my traktujemy naszych ulubieńców. |
Quote:
|
Quote:
Zgadzam się, że można przegiąć i Gaga podała przykład skrajny psów trzymanych jak Harry Potter (w komórce pod schodami). Ale nie stawiałbym znaku równości, albo nie suwał suwakiem wprost proporcjonalnie - lepsze posłuszeństwo / gorsza czujność itp. |
All times are GMT +2. The time now is 03:15. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org